izdeb – „Jazda figurowa” [RECENZJA]

Nasz ocena

izdeb powraca, prezentując nowy mini album zatytułowany „Jazda figurowa”. To doskonała propozycja dla wielbicieli folk-rokowej muzyki z wyraźnym sznytem żywych instrumentów. Więcej w naszej recenzji.

fot. okładka albumu (Alicja Świder)

Recenzja albumu EP „Jazda figurowa” – izdeb (2025)

Paweł Izdebski, występujący jako izdeb, nie daje o sobie zapomnieć. Muzyk dosyć regularnie prezentuje kolejne kompozycje, które są mocno związane z jego wrażliwością. Nie inaczej jest z jego nowym mini albumem „Jazda figurowa”, na który złożyły się cztery nowe propozycje, będące umiejętnym splotem organicznych dźwięków i świadomie ukazanego, a przy okazji niezwykle treściwego przekazu, stanowiącego sedno jego twórczości.

Wykonawca nie rezygnuje z folkowego wydźwięku swojej muzyki, jednocześnie idąc w stronę rockowych, niekiedy mocniej zaznaczonych kompozycji. Jednak większa dynamika, gitarowa frywolność i silniejsza wymowa nie zabija w nich lekkości, która stanowi fundament dla nieco bardziej rozbudowanej charakterystyki artystycznej. Dlatego każda ścieżka naznaczona jest szerszym formatem żywego instrumentarium, wychodzącym ze specyfiki brzmieniowej twórcy, który zdążył już nas przyzwyczaić do wartościowych projektów, czytelnie odnoszących się do niego samego.

Słychać to nie tylko w najbardziej ekspresyjnym numerze „Kaleka”, ale też w bardziej wyszukanym, niezwykle smacznym brzmieniowo kawałku „Nie mamy swoich drzew”. To w nim usłyszymy także gościa specjalnego, czyli Martę Zalewską, która dodała szlachetności motywem – ładnie wtapiających się w strukturę – skrzypiec. Ten subtelny numer o folkowym (etnicznym) zabarwieniu nadał wydawnictwu niepospolitego wydźwięku, pogłębiając znaczenie całego albumu.

Choć tak naprawdę już otwierająca materiał „Perła” pokazuje, że tym razem kompozytor poszedł w nieco innym kierunku, skłaniając się ku surowym, nieprzesadnie ugładzonym dźwiękom, które tworzą specyfikę jego muzyki (jedynie krzykliwe wokalizy bywają tu odrobinę przesadzone). Wracając jednak do gości – we wspomnianym, jakże porywającym numerze „Kaleka” pojawia się perkusistka Wiktoria Bialic, co ma swoje pełne uzasadnienie (rytmika dodaje impetu tej kompozycji). Warto też wsłuchać się, zwracając uwagę na ciekawe zazębianie się poszczególnych instrumentów oraz delikatną improwizację Pawła na pianinie w tytułowej „Jeździe figurowej”.

Natomiast w tekstach można wyczuć odrobinę buntu, przekory, a nawet niezgody na zastany stan rzeczy. I nawet jeśli izdeb śpiewa o miłości, nie ma w tym banału.

Na potrzeby tego przedsięwzięcia muzyk wymyślił hasło „dzika elegancja i hołd dla chaosu”, które w pewien sposób przybliża do zamysłu, jaki kryje się za albumem „Jazda figurowa”. Choć tak naprawdę liczy się w tym wszystkim kreatywność i całkowita wolność twórcza, która być może nie przynosi wykonawcy szerokiego odbioru, ale za to sprawia, że mamy do czynienia z artystą nieujarzmionym, otwartym na różnego rodzaju interakcje artystyczne oraz całkowicie nieobarczonym tym, co obecnie w muzyce dobrze się sprzedaje. I całe szczęście.

Łukasz Dębowski

 

fot. Adrian Kaczmarek

izdeb prezentuje nowy album EP „Jazda figurowa”!

Leave a Reply