
„Noc z dniem” to tytuł pierwszego singla, który zapowiada drugi album zespołu Reflektor. Nowy utwór oraz cały album powstał we współpracy ze Swiernalisem. Więcej o ich nowej twórczości można się dowiedzieć z naszego wywiadu z duetem.
fot. materiały prasowe
„Noc z dniem” to Wasz nowy singiel, który zaprezentowaliście po krótkiej przerwie wydawniczej. Czym osobiście jest dla Was ten utwór, będący otwarciem nowego rozdziału w działalności Reflektora?
Mateusz: Dla mnie to właśnie piosenka, która symbolicznie rozpoczyna nowy etap. Była jedną z pierwszych, które powstały z myślą o premierowym materiale. Poza tym towarzyszą nam też zmiany w zespole. Odświeżyliśmy skład, dołączyła perkusja i intensywnie próbujemy nowe piosenki. To utwór, który z jednej strony jest kontynuacją tego, co robiliśmy do tej pory, a jednocześnie tworzy zupełnie inny klimat.
Łukasz: Mogę pokusić się o stwierdzenie, że utwór „Noc z dniem” jest swego rodzaju łącznikiem pomiędzy Reflektorem „starym” a „nowym”. Graliśmy tę piosenkę na kilku koncertach, którymi promowaliśmy jeszcze pierwszą płytę. „Noc z dniem” pokazuje, w które rejony muzyczne postanowiliśmy się udać. Kolejne single, zaplanowane na ten rok będą z pewnością odważniejsze.
Na czym szczególnie Wam zależało, gdy zaczęliście myśleć o nowej twórczości? I czy muzyka oraz tekst według Was mają równorzędne miejsce utworze „Noc z dniem”?
Łukasz: Zawsze przy tworzeniu nowej muzyki chciałbym, aby trafiła ona do jak największego grona słuchaczy, jednak przy jednoczesnym zachowaniu naszej szczerości. Aby publikować to, co sami czujemy, pod czym się podpisujemy obiema rękoma.
Mateusz: Zależało nam, żeby pokazać nową energię, pewną świeżość i nieco zaskoczyć być może tych, którzy kojarzą nas z pierwszego albumu. A co do tekstów. Ogólnie myślę, że są niedoceniane, umykają. Mało kto uważnie wsłuchuje się w treść piosenki. Wiadomo, że to linia melodyczna przeważnie „chwyta” odbiorców. Natomiast jako autor tekstów mogę powiedzieć, że dla mnie zarówno muzyka, jak i tekst mają równorzędne miejsce. W przypadku Reflektora, to słowa podążają za muzyką, bo kompozycje Łukasza powstają najpierw, później ja się dopisuje. I bardzo mi to odpowiada – to wyznaczanie rytmu przez muzykę i budowanie odpowiedniego nastroju pod tekst.
Co według Was jest największą wartością singla “Noc z dniem”? Czy jest coś, za co szczególnie lubicie ten utwór?
Łukasz: Bardzo lubię ten utwór za warstwę instrumentalną. Podczas nagrań w studiu pozwoliliśmy otworzyć się na nowe pomysły. Wyjść poza schemat, według którego nagrywaliśmy poprzedni materiał. Obawiałem się, że outro instrumentalne z zapętloną fraza wokalną „dzikie przygody, porywy” może być złym pomysłem w singlu, który wypuszczamy na pierwszy ogień po ponad rocznej przerwie. Wygrał jednak zamysł artystyczny i bardzo się cieszę. Jest to idealny wstęp do historii, którą opowiada album wysłuchany w całości.
Mateusz: Mnie się podoba to, że ten numer jest mięsisty, wyrazisty. Co z pewnością jest też sporą zasługą produkcji. Łączy w sobie pop i elektronikę z jakimś fascynującym mrokiem.
fot. materiały prasowe
Przy nowym singlu współpracowaliście z Pawłem Swiernalisem. Jak doszło do Waszej współpracy i dlaczego to z nim zdecydowaliście się tworzyć nowy materiał?
Mateusz: Pawła poznaliśmy prywatnie na premierze jednej z płyt w warszawskim legendarnym klubie SPATiF. A potem Łukasz postanowił się do niego odezwać, gdy myśleliśmy o koncepcji na nowy materiał.
Łukasz: Znając dotychczasową twórczość Pawła i jego nastawienie do pracy, uznaliśmy, że będzie idealnym kandydatem na producenta całego nowego materiału. Nie zawiedliśmy się, bo ostateczny efekt wyszedł nawet lepszy niż przypuszczaliśmy.
A od kogo wyszła propozycja, żeby to Paweł stworzył teledysk do utworu „Noc z dniem”?
Łukasz: Gdy myśleliśmy nad klipem do pierwszego singla, od razu przyszedł nam do głowy pomysł, aby spytać Pawła o to. Z wcześniejszych rozmów w studiu wywnioskowaliśmy, że chciałby się czegoś takiego podjąć. Jego propozycja, aby klip powstał przy użyciu dawnych kamer cyfrowych bardzo nam się spodobała. Ta stylistyka jest nam również bardzo bliska.
Na ile ten utwór jest reprezentacyjny dla tego, co znajdzie się na całym albumie? Czy ta propozycja mocno określa dzisiejszy styl Reflektora?
Mateusz: Mam wrażenie, że ta piosenka zaprasza do ekscytującej podróży, w którą w ciągu najbliższych kilku miesięcy będziemy chcieli zabrać ze sobą słuchaczy. Wydaje mi się, że „Noc z dniem” doskonale odzwierciedla charakter premierowego materiału. Łączy w sobie elementy, z których złożone są także inne numery. Ale to nie oznacza, że nie będziemy zaskakiwać…
Łukasz: Przyznam szczerze, że ostatnio wysłuchałem całej nowej płyty raz jeszcze, po krótkiej przerwie. „Noc z dniem” na pewno nakreśla kierunek nowego materiału. Myślę, że może to być jeden z bardziej zachowawczych singli, który zaprezentujemy słuchaczom w tym roku. Kolejne mogą bardziej zaskoczyć. Mamy nadzieję, że pozytywnie!
Czym nowy album będzie różnił się od debiutanckiej płyty? W jakim miejscu dziś jesteście, jako artyści, którzy mają coś ważnego do przekazania?
Łukasz: To o wiele spójniejszy materiał niż nasz debiut. Piosenki są zachowane w podobnym stylu. Niektóre utwory przechodzą płynnie pomiędzy sobą. Słuchając całej płyty, czuć że idzie za tym jakaś myśl przewodnia. W końcu odważyliśmy się też dać więcej oddechu słuchaczowi, utwory nie są przesycone wokalem. Partie instrumentalne staraliśmy się zrobić tak, aby nie nudziły, a nawet zachęcały do dalszego słuchania, czy pozostawały lekki niedosyt. Sięgnęliśmy po bardziej niekonwencjonalne metody, jak np. użycie do sesji nagraniowych instrumentów, które w ogóle nie są kojarzone z tym gatunkiem muzycznym.
Mateusz: Wokalnie mam wrażenie, że się otworzyłem i przełamałem w kilku momentach. Tekstowo mniej uciekam w metafory, a bardziej piszę wprost. Mam też przekonanie, że nowy album robi wrażenie dużo bardziej spójnego, mimo iż nie jest do końca koncepcyjny, ale trochę tak wyszło. Te piosenki wyrażają niepokoje, obawy, pragnienia, tęsknoty i tworzą różne opowieści, nie zawsze nawiązujące do własnych przeżyć, ale są na pewno szczere.
Jak czujesz się obecnie jako wokalista i autor tekstów? Czy w obu materiach jesteś dziś pewniejszy, bo takie można odnieść wrażenie, słuchając nowego singla?
Mateusz: Mam podobne odczucia. Do tego pewnie przyczynił się też komfort pracy z Pawłem. Postawiłem na autentyczność przekazu, a nie perfekcję. Co oczywiście nie oznacza, że się nie starałem. Ale im bardziej się spinam i drżę o to, czy każdy dźwięk jest poprawny, a tekst wystarczający, to tym bardziej nie wychodzi, wtedy uciekam i gubię prawdę.
Przez jakiego słuchacza chcielibyście, żeby została zauważona Wasza teraźniejsza twórczość? Czy czujecie, że z nowym materiałem możecie dotrzeć do szerszego grona odbiorców?
Mateusz: Trudno przewidywać. Nie stoją za nami żadne duże korporacje, wytwórnie. Promocyjnie radzimy sobie na tyle, ile jest to możliwe. Natomiast myślę, że jest to muzyka, która mogłaby zainteresować pokolenie bliskie naszemu. Nie chcę mówić górnolotnie, że jesteśmy głosem pokolenia, ale na pewno częściowo wyrażamy jakąś jego część.
Łukasz: Mnie i Mateusza dzielą jedynie trzy lata różnicy. Jesteśmy przedstawicielami pokolenia dzisiejszych trzydziestolatków. Chciałbym, aby ta muzyka trafiła przede wszystkim do naszych rówieśników. Choć oczywiście marzeniem jest, aby w tych piosenkach odnaleźli się wszyscy – i młodsi i starsi. Jednak zdaję sobie sprawę, że stworzenie muzyki międzypokoleniowej jest bardzo trudnym zadaniem.
Z jakimi trudnościami mierzycie się, jako zespół niezależny, który działa bez wytwórni fonograficznej? Czy macie pomysł, jak przebić się przez ogromną ilość muzyki, która w ostatnim czasie powstaje?
Łukasz: Największa trudnością jest cały proces, przez który musimy przechodzić podczas promocji nowego singla. Faktycznie jest bardzo trudno przebić się przy takiej ilości nowej muzyki, która w dzisiejszych czasach powstaje. Zamiast zajmować się komponowaniem, nagrywaniem, wymyślaniem różnych rozwiązań w studiu, musimy dużo czasu poświęcać na planowanie kampanii promocyjnej, postów w mediach społecznościowych, na nagrywanie chwytliwych filmików, rolek, czy relacji. Niezależni artyści poniekąd muszą też być influencerami, jeśli chcą zaistnieć ze swoja twórczością w świadomości szerszego grona odbiorców. W tym wszystkim praca twórcza schodzi na dalszy plan. Z drugiej strony, Internet, oraz nowoczesne formy promowania muzyki, dają w zasadzie każdemu równe szanse na dotarcie do słuchaczy. Już nie rozgłośnie radiowe, czy telewizja, a odtworzenia na Spotify, czy wyświetlenia na YouTube definiują, co staje się popularne, a co nie.
Mateusz: Naszym pomysłem, co z tym wszystkim zrobić jest po prostu sukcesywna praca. Pokazywanie to, z czym chcemy wyjść do świata. A nóż, ktoś się tym zainteresuje? Każdy z nas też pracuje zawodowo, więc nie jest możliwe, abyśmy poświęcili tyle czasu ile byśmy chcieli, czy ile powinniśmy, aby zadbać o każdy element procesu promocyjnego, czy marketingowego. Nie ma co ukrywać, że zaplecze finansowe również jest istotnym elementem tego procesu. Staramy się to robić na miarę naszych możliwości, jak najlepiej.