Zkeletron – „Rise of a Star” [RECENZJA]

Nasz ocena

Zkeletron to artystyczne spotkanie Wojciecha Jarzębaka (Uncarnate) i Fabiana Morelosa (Exemia). Z tej współpracy powstał album „Rise of a Star”, łączący mroczną moc gotyckiego rocka z rozświetloną neonami muzyką syntezatorową. Zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „Rise of a Star” – Zkeletron (2025)

„Rise of a Star” to album wymykający się standardom, na którym alternatywno-rockowa szlachetność połyskuje wraz z zawodowo podprowadzonym brzmieniem syntezatorów. To tworzy nieco mroczną przestrzeń, wypełnioną tęsknotą za latami 80., gdzie najlepsze wrażenie budzą znakomicie ukazane kompozycje, tak trudne do jednoznacznej klasyfikacji. A za wszystko odpowiada tajemniczy duet Zkeletron, który garściami czerpie ze zdobytego w innych zespołach doświadczenia, udoskonalając swoją współczesną wizję tego, co jest dla nich ważne w muzyce.

Zkeletron to polsko-meksykański projekt, w skład którego wchodzą – Fabian Morelos Aldana (tworzący w electro industrialnej Exemii) oraz Wojciech Jarzębak (Jarząb), znany z zespołów Uncarnate (darkwave) i Melanż (rock alternatywny). Ich wcześniejszy dorobek nakreśla nam strukturę artystyczną nowego przedsięwzięcia, choć nie znajdziemy na tej płycie bezpośrednich nawiązań, a tym bardziej kopii tego, co już panowie stworzyli na przestrzeni lat.

Zkeletron to nowa jakość, wyróżniająca się produkcja, a co najważniejsze dobre utwory, które bardzo szybko potrafią przykuwać naszą uwagę. Warto więc zauważyć syntetyczne akcenty, balansujące na równi z żywymi, często energetycznie wyzwolonymi dźwiękami, kreującymi charakterystyczną formę ich muzyki. Grupa nazywa swoją twórczość – #batwave. Za tą enigmatyczną nazwą kryje się zamiłowanie do mrocznej elektroniki, rockowych akcentów osaczających melodię, a także tęsknota za utworami utrzymanymi w molowej tonacji, dark wave’m i… filmami grozy.

Wyczuć można w tym detale związane z muzyką industrialną czy rockiem progresywnym, gdzie największe wrażenie robią energetyczne momenty (doskonały numer „Am I a Werewolf” z wyraźnie wydobytymi elementami gitarowymi). Właśnie ta „muzyczna gęstość” sprawia, że ich produkcja nabiera większej istotności, choć przecież liczy się także klimat, będący elementarnym punktem wyjścia dla tego albumu (nieco lżejszy, oparty na syntezatorowym kolorycie „Lust and Hope”).

Słychać, że zespół starał się uatrakcyjnić zbyt przewidywalne akcenty czymś bardziej wyszukanym muzycznie, co oddala ich od typowej formuły związanej z rockiem gotyckim oraz innymi pokrewnymi gatunkami. To łączenie siermiężnych motywów z lekkością kompozycyjną wychodzi im bardzo dobrze („Rise of a Star”). Do tego dochodzą dwa remixy („Devil’s Ash – Exemia Remix” i „Lust and Hope – Adam Ra Remix”), które stają się ciekawostką na tle albumu, choć nie są one zaskoczeniem, bo Fabian początkowo tworzył remiksy dla Uncarnate.

Album „Rise of a Star” to duża niespodzianka nawet dla fanów podobnych gatunków muzycznych, bo okazuje się, że za znaną formą można ukryć własną ideę artystyczną, która okazale będzie wyróżniać się na tle dorodnych kompozycji. A zyskują one także na atrakcyjności poprzez niski, jakże znamienny na tle tych utworów, głos – Wojciecha Jarzębaka. I choć można doszukiwać się mankamentów, to trudno odmówić twórczej otwartości oraz umiejętności kształtowania różnych pomysłów w charakterystyczny dla siebie sposób. Nie ma w tym przeciążenia ani amatorskich akcentów, które mogłyby sprawiać złe wrażenie. A to duży sukces, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę wątki wyciągnięte z niedzisiejszych horrorów i „staromodne” definiowanie electro-rockowych brzmień.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply