„Beautiful Soul” to debiutancka, niezwykle ciekawa płyta skrzypaczki i kompozytorki Marty Rubik. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Beautiful Soul” – Marta Rubik Quintet (2024)
„Beautiful Soul” to tytuł debiutanckiej płyty skrzypaczki i kompozytorki Marty Rubik, na której artystka zebrała siedem malowniczych – ale też niepozbawionych charakteru i ciekawych motywów improwizowanych – kompozycji. W nagraniu wzięli udział doskonali muzycy, którzy z niezwykłą świadomością i niepohamowaną inwencją twórczą pomogli twórczyni poprowadzić narrację poszczególnych utworów. A te łączą współczesny jazz z elementami muzyki folkowej, a co najważniejsze niosą wiele świeżych, często ciepłych brzmień, które szybko asymilują się z odbiorem słuchacza.
Zasługa to pięknych i niebanalnie przedstawionych aranżacji, sprawiających, że każdy utwór dostarcza wiele przyjemności. Ogromna siła tego albumu to właśnie wyważony ton, na tle którego dzieje się bardzo wiele. Żaden moment nie popada w monotonię – mamy wręcz wrażenie, że ta muzyka cały czas „pracuje”, prowadząc nas w niespodziewanym kierunku.
Warto dodać, że obok Marty Rubik (skrzypce), wyłania nam się obecność całego kwintetu, czyli Alana Balcerowskiego (saksofony tenorowy, sopranowy, flet), Sary Kosętki (fortepian), Wojciecha Grochowina (gitara basowa) oraz Macieja Domagalskiego (perkusja). Co ciekawe, udało im się stworzyć coś znamiennego dla tego projektu, jednocześnie nie wprowadzając nadmiernie trudnych w odbiorze wątków. I nie ma w tym pójścia na łatwiznę, usilnego przypodobania się słuchaczowi. Wręcz przełamano pewną konwencjonalność, co potwierdza jeden z najbardziej wyszukanych fragmentów tej płyty (oszczędnie podprowadzone dźwięki skrzypiec zaczynają ujmująco zazębiać się z fortepianem i kolejnymi instrumentami w „The Secret Garden”).
W poszczególnych kompozycjach jest też ukryta jakaś opowieść, mogąca mieć szerokie rozwinięcie w naszej wyobraźni. To pokazuje, jak duża inwencja twórcza towarzyszyła całemu przedsięwzięciu. I warto zaznaczyć, że każda propozycja jest długa, bo trwa czasem nawet 9 minut, a mimo tego, nie wkrada się wspomniana wcześniej jednostajność, która mogłaby zgubić myśl przewodnią tego wydarzenia (wiele dzieje się w zupełnie zaskakującym, najbardziej wyraźnym od strony folkowej utworze „Turbulent Dance”).
„Beautiful Soul” to niezwykle żywy projekt, zaskakujący rozmaitą paletą barw, którymi ubogacono wszystkie utwory. Tutaj artyzm zjawiskowo krzyżuje się z przystępną formą, pomagającą nam w odbiorze tych bardziej wyszukanych momentów, które dodają całości pewnego animuszu. Na końcu wszystko spaja się w jedną, bardzo ujmującą całość, komunikatywnie docierając do naszej wrażliwości. Absolutnie zaskakujące odkrycie z potencjałem, który jeszcze w pełni nie został wykorzystany.
Łukasz Dębowski