Przy okazji premiery książki „Niedopasowany”, Karol Husak (występujący jako Mr. C) zdecydował się zaprosić kilkoro znajomych, nagrywając płytę live. Efektem tego spotkania było zarejestrowanie albumu „Na żywo w przybytku kultury”, którego recenzję można znaleźć w naszym portalu.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Na żywo w przytyku kultury” – Mr. C (2024)
Karol Husak, występujący jako Mr. C, po wielu latach pracy nauczania gry na gitarze, a także zdobywania doświadczenia w zespole na festiwalach i przeglądach muzycznych, zdecydował się wyjść z własnym repertuarem. Idea była prosta – zarejestrować kilka autorskich propozycji w wersjach live, co zaowocowało nagraniem albumu – „Na żywo w przybytku kultury”. Od strony piosenkowo-instrumentalnej nie jest to skomplikowana opowieść, choć autor wydarzenia starał się rozwinąć większość pomysłów, wychodząc poza oczywistą formułę artystyczną. Sporo tutaj improwizowanych momentów, solówek gitarowych, ale też łagodnie płynących melodii, urozmaiconych udziałem gości wokalnych.
Trudność w sklasyfikowaniu tego materiału polega na tym, że nie dostaliśmy typowych utworów, a raczej impresje muzyczne, często ubogacone wokalnymi występami – Izabeli „Izoldy” Szołtysik, Aliny „Ali” Michniewicz, Łukasza Marka i Rafała Kozika. Tego ostatniego można pamiętać z 12. edycji programu The Voice of Poland, gdzie dotarł do finału i zachwycił swoimi możliwościami wokalnymi. Tutaj oddał część własnej wrażliwości w całkiem zgrabnym utworze – „Pod nocnym niebem”. Choć właściwie każdego z wykonawców należałoby na swój sposób wyróżnić, bo przecież „Anymore” z udziałem Aliny Michniewicz to potężna moc, bez której ten numer nie miałby takiej możliwości przebicia. Pewien powab można też wyczuć w propozycji „Pod prąd”, gdzie Łukasz Marek nadał jej bardziej indywidualnego, ale też wyraźnie piosenkowego charakteru.
Wszystko na tej płycie dzieje się niespiesznie, przy okazji zupełnie bez chęci podążania w przebojową stronę. To raczej kompozycje broniące się intensywnością w swym instrumentalnym dopracowaniu. Żadna z nich nie posiada też czegoś, co byśmy już nie słyszeli, a jednak poprzez niebanalnie ukształtowane pomysły, oddziałują one na naszą wyobraźnię. Muzyczne projekcje płyną w sobie znanym kierunku i tylko czasem brakuje im większej siły przebicia, czy też wyraźniej ukształtowanego motywu przewodniego, który stałby się jeszcze bardziej interesujący („Trip”). To nie oznacza, że całości nie odbiera się z dużą przyjemnością, bo jednak mamy do czynienia z zawodowcami, którzy wiedzą, po co wychodzą na scenę.
W tym przypadku nie miało być spektakularnie – raczej oddano część nietendencyjnych sytuacji muzycznych, które będą broniły się wykonawstwem i w miarę możliwości czymś charakterystycznym. A przy okazji oddano też hołd Nile’owi Rodgers’owi (amerykański gitarzysta, producent muzyczny, kompozytor i autor tekstów piosenek). To w utworze „Take You Down” usłyszymy wyróżniającą się solówkę gitarową gospodarza całego wydarzenia, choć to także kawałek wokalny (Izabela Szołtysik i Rafał Kozik).
Artysta starał się pokombinować, na przykład „zaburzając” progresje akordów, co pokazuje umiejętność wyzwalania ciekawych brzmień („Alarm”). Do tego dochodzi pojawiająca się improwizacja wszystkich muzyków, którzy mieli swobodę wykonawczą, co akurat staje się ważne w tego typu koncepcji (klawisze – Adam Dzierżęga, bas – Grzegorz Goły, perkusja – Tomasz Szczepanek).
Nie da się ukryć, że Karol Husak próbował nadać indywidualnego tonu własnej wypowiedzi artystycznej, rozwijając wiele pomysłów w mniej oczywistym kierunku. Od strony muzycznej, ciężko więc jednoznacznie zdefiniować jego przedsięwzięcie, bo na propozycję autorską składają się elementy funky, swingu, rocka, a nawet „piosenki poetyzującej”. Dlatego „Na żywo w przybytku kultury” to ciekawy album, który nie stara się ścigać z bardziej popularnymi projektami, potrafiąc niekiedy zawładnąć naszymi emocjami, nawet jeśli jest w tym nieco za mało przekory. Warto jednak podkreślić, że dostaliśmy wyłącznie żywą materię, co w dzisiejszych czasach, gdzie rządzi nadmierna produkcja, ma to swoje dodatkowe znaczenie.
Łukasz Dębowski
„Chciałbym czuć się doceniony jako twórca autorskiego repertuaru” – Karol Husak [WYWIAD]