Dziuk – „Sny” [RECENZJA]

Nasz ocena

3 listopada 2024 roku ukazał się debiutancki album „Sny” Dziuka. To propozycja dla wielbicieli szeroko pojętej muzyki pop. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tej płyty.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „Sny” – Dziuk (2024)

„Sny” to tytuł debiutanckiego albumu Tomasza Dziuka, występującego po prostu jako Dziuk. Ta płyta to zestaw zgrabnie rozpisanych utworów mieszczących się w szeroko pojętym nurcie pop, gdzie melodia i głos odgrywają równorzędne miejsce. Jak mówi sam artysta: „różnorodność emocji, brzmień, barw, dobór słów, przesłanie utworów oraz melodie i dźwięki, to dosyć spory wycinek mojego wnętrza”. Tak więc, poprzez rozrywkowy format piosenek twórca chciał w nich wiele zawrzeć i pomimo braku większej innowacyjności, wzbudzają one zaciekawienie. A to znów dzięki specyficznemu sposobowi przekazywania wybranych treści.

Lekki charakter poszczególnych utworów sprawia, że łatwo dotrzeć do ich struktury, odnajdując przyjemny klimat, nieprzesadnie określony czymś oryginalnym, ale posiadający swój niewątpliwy urok. Każda propozycja zapętla się z kolejną, tworząc czytelny koloryt, który dodatkowo został naznaczony wyraźnie postawionym, dosyć znamiennym wokalem.

Niekiedy od strony czysto estetycznej stylistyka budzi pewne wątpliwości, jednak artysta nigdy nie przekracza granicy dobrego smaku. Dlatego nie ma mowy o pretensjonalnym wydźwięku poszczególnych piosenek. To po prostu przyzwoicie zaprezentowany pop, który zwraca uwagę poprzez należycie wykonaną robotę od strony czysto produkcyjnej. I co ciekawe, o wiele lepiej wypadają kawałki zaśpiewane w języku angielskim, bo bardziej wyłamują się przewidywalności, tym samym zaskakując swoją dorodnością (klubowy numer „Story of My Life”).

Poszczególne kompozycje pulsują w rytm tanecznych dźwięków, które w trafny sposób uzupełniają się z czytelnie określoną melodyką („Blind Man”). Warto podkreślić, że duże znaczenie ma jasny przekaz płynący wraz ze śpiewną melodią i dzieje się tak również w polskojęzycznych piosenkach, mających niekiedy swoją większą siłę (jeden z lepszych numerów – „Tlen”). Dobrze, że wokalista starał się także znaleźć sposób na ukazanie tych spokojniejszych, bardziej balladowych momentów, bo te nie rażą dosłownością ani patosem („Niepamięć”). Jedynie kawałek „Tonę” nie do końca jest przekonujący – dziwne zaśpiewy i banalnie określona strona liryczna.

Słychać, że Dziuk wciąż poszukuje swojego miejsca na polskiej scenie muzycznej, dosyć odważnie prezentując się jako wokalista. To pop, ale z wyraźnym odchyleniem w stronę tanecznych rytmów i właśnie ta szersza formuła sprawia, że całości słucha się dobrze. Jeżeli ktoś szuka starannie określonej muzyki środka z jasno wyodrębnionym pierwiastkiem rozrywkowym, to album „Sny” spełni jego oczekiwania.

Łukasz Dębowski

 

Dziuk prezentuje debiutancki album “Sny”!

Leave a Reply