„Po moim trupie” to pierwsze wspólne wydawnictwo Kazika i zespołu Kwartet ProForma od 2017 roku. Dziś przyglądamy się temu albumowi w naszej recenzji.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Po moim trupie” – Kazik i Kwartet ProForma (SP Recerds, 2024)
Siedem lat minęło od pamiętnego albumu „Tata Kazika kontra Hedora”, który Kazik Staszewski nagrał z poznańskim Kwartetem ProForma. Teraz grupa powróciła, jeszcze wyraźniej zaznaczając swoją obecność od strony czysto muzycznej, ale także teksty są bezkompromisowo mocne i wciąż – ale nie tylko – nawiązują do aktualnych sytuacji społeczno-politycznych. Poprzednio dostaliśmy słowa Stanisława Staszewskiego, ojca Kazika. Na płycie „Po moim trupie” czysta forma liryczna jest esencją tego, co wokalista ma w tej materii do zaproponowania, a wydźwięk całości jeszcze silniej oddziałuje poprzez bogactwo związane z całym instrumentarium.
Rockowa poetyka tworzy pewną specyfikę związaną z tym albumem, choć przecież teksty Kazika nie odróżniają się znacząco od tych, które twórca pisze do innych projektów, chociażby dla Kultu („Ostatnia płyta” zespołu ukazała się w 2021 roku). Jest w tym jednak jeszcze większy konkret, co sprawia, że wszystkie słowa stają się niezwykle czytelne w swej wymowie, a więc nie chowają się za jakąkolwiek przystępnością, co akurat nie jest zaskoczeniem („Uciekam z Polski, za oceany / I pewnie czas jakiś tam pozostanę / Gdzie nie ma Tuska i nie ma Kaczyńskiego / Czy Ty rozumiesz, co ja mówię kolego?”).
Staszewski nie ucieka też od osobistych historii (ładnie rozpoczynający się od pianina, nieco gorzki tekstowo „Autoportret„) i nie jest mu wciąż obca liryka miłosna („Toruń„). Nie wszystko warto zdradzać, ale na pewno teksty są siłą napędową tego materiału, który także od strony muzycznej potrafi mocno kąsać. Zespół ProForma nie boi się rozbudowanych, bogatych brzmieniowo form muzycznych (rockowy „Smrut„), choć panowie nie zamykają się w konkretnej stylistyce, puszczając czasem oko do słuchacza („Łącznik z Lanzarote„). Faktycznie oprawa instrumentalna budzi podziw, bo idzie za tym dorodność i to nawet wtedy, gdy nie pojawia się akurat potężny rozmach (nabierająca rozpędu ballada „Co najlepszego zrobiłaś„).
Kazik jawi się nam jako bard, dojrzały pieśniarz, choć czasem jego zaśpiewy wydają się nadmiernie przejaskrawione, zbyt szorstkie, ale może właśnie przez to tak bardzo zapadają w pamięć. Do tego dochodzi świeża energia, która sprawia, że nie mamy do czynienia z dziadersami, którzy za wszelką cenę chcą coś udowadniać, choć przecież grupa ProForma działa wyłącznie na własnych zasadach. Dzięki temu album „Po moim trupie” prezentuje się doskonale i jest to jedna z lepszych płyt Kazika ostatnich lat. Tym bardziej, że pomimo różnorodności muzycznej wydaje się bardzo spójna.
Łukasz Dębowski
Ten album jest złotem świetny różnorodny materiał a kawałki jak „Rodzina ” „Uciekam z Polski” ” Dym” mistrzostwo i ta ballada „Toruń” to już wg mnie będą nowe kultowe pieśni 🙂 nie mogę doczekać się trasy koncertowej w Gdańsku !