Album “Monologue” artystki występującej jako MEDIANA, to doskonała propozycja dla miłośników dark ambientu i muzyki instrumentalno-filmowej.
Mieliśmy okazję zadać artystce kilka pytań na temat tworzenia muzyki oraz odkrywania fascynujących brzmień za pomocą wiolonczeli, czego efektem jest poniższy wywiad.
fot. materiały prasowe
Jaka była geneza powstania albumu EP „Monologue”? Czy był jakiś ogólny zamysł artystyczny, który chciałaś na nim zawrzeć?
Inspiracją przy tworzeniu EP „Monologue” był styl post-apokaliptyczny, wokół którego wyobrażałam sobie pewną historię związaną z wizją katastroficzną podczas wojny. Zależało mi, by za pomocą mojej muzyki uchwycić w tej historii całą paletę emocji, takich jak mrok, niepokój, czy żal po utracie wszystkiego, co jeszcze niedawno było codziennością. Tytuły odnoszą się dość bezpośrednio do tematu wojny i motywów znanych z post-apo, takich jak strefa zero, zima nuklearna, martwa cisza symbolizująca totalne wyniszczenie.
Słuchając albumu od początku do końca, można odnieść wrażenie, że emocje przeplatają się między utworami, tworząc spójną całość. Taki efekt chciałam osiągnąć, wprowadzając powtarzające się motywy przewodnie, które pojawiają się w różnych momentach na przestrzeni całego albumu.
Dlaczego „Monologue” to minialbum? Nie miałaś pokus, żeby nagrać więcej kompozycji, które stworzą pełnowymiarowy album?
Utworów pierwotnie powstało więcej, ale musiałam dokonać pewnej selekcji, aby zachować jak największą spójność. Priorytetem były dla mnie dwie kwestie: styl post-apo i wiolonczela jako główny instrument.
W muzyce ilustracyjno-filmowej jest naprawdę wiele możliwości jeśli chodzi o budowę kompozycji, ale musiałam też wziąć pod uwagę, że EP „Monologue” stanowi jednak osobne muzyczne dzieło. Nie jest to typowa muzyka ilustracyjna czy soundtrack do filmu, a więc utwory na płycie musiały być skrojone do bardziej kompaktowej formy.
„Album “Monologue” jest wynikiem mojej wielomiesięcznej pracy i pasji do tworzenia muzyki instrumentalno-filmowej”. Co było najtrudniejsze w realizacji całego projektu? I co tak naprawdę było w tym przypadku najbardziej czasochłonne?
Sporą trudnością w tworzeniu „Monologue” było ustalenie kompromisów pomiędzy moją rolą jako kompozytor i zarazem wykonawca. Zdarzało mi się wiele razy napisanie trudnej partii wiolonczeli, która przerastała moje możliwości techniczne, ponieważ moje pomysły kompozytorskie stawiają poprzeczkę dość wysoko. W takich sytuacjach czasem odpuszczam i przykładowo zmieniam dźwięki na łatwiejsze do zagrania na wiolonczeli. Natomiast najczęściej, gdy widzę że napisana przeze mnie melodia jest kluczowa dla kompozycji, zakasam rękawy i zabieram się do pracy, czego przykładem jest „Cold as in Winter”, w którym końcową sekwencję ćwiczyłam przez kilka tygodni, dzień po dniu grając ten fragment coraz szybciej i coraz lepiej technicznie, aż w końcu byłam w stanie go zagrać w docelowym tempie. Utwór „Cold as in Winter” ma budowę ewolucyjną i ten końcowy fragment był bardzo istotnym momentem kulminacji w kompozycji. Czasem najmniejsze detale mają największe znaczenie.
Chronologicznie, pierwszym utworem który powstał, był „Ground Zero”. To od niego zaczął się cały ten pomysł z tematyką post-apo. Gdy komponowałam ten utwór, co miało miejsce w 2022 roku, miałam już wówczas plan na pozostałe utwory, jednak realizacja niektórych moich pomysłów okazała się być dosyć czasochłonna. Przyznam też, że niektóre fragmenty utworów były trudne pod względem miksu, ponieważ chciałam uzyskać efekt orkiestry złożonej z samych wiolonczel, a co za tym idzie, miałam dużą liczbę nagranych ścieżek, nad którymi ciężko było zapanować. Wszystkim zajmowałam się sama, od nagrań, po edycję i miks, a nawet okładkę płyty, a więc cały proces trwał dosyć długo.
Dodatkowo, czas pracy nad albumem się wydłużył z uwagi na sprawy zawodowe, gdyż na co dzień nie zajmuję się wyłącznie muzyką. Moim głównym zajęciem jest montaż filmów, a muzykę tworzę w wolnym czasie, chociaż powoli te proporcje zaczynają się odwracać.
fot. okładka albumu EP
Co według Ciebie jest największą wartością kompozycji, które znalazły się na tym albumie?
Przede wszystkim, ogromnie cieszę się, że udało mi się zrealizować pomysł wprowadzenia wiolonczeli do instrumentarium. W świecie post-apokaliptycznym świetnie oddaje ona emocje, ale jest to instrument niezwykle wszechstronny, wykorzystywany szeroko w muzyce filmowej. Album „Monologue” jest ważnym krokiem naprzód dla mnie, jako muzyka. Choć produkcją zajmuję się od kilku lat, dopiero niedawno zdecydowałam się w pełni zanurzyć w tworzenie muzyki z wykorzystaniem wiolonczeli.
Mogę powiedzieć, że dzięki komponowaniu odkrywam wiolonczelę na nowo. Jest to fascynująca droga, która daje mi dużo satysfakcji. Komponowanie własnej muzyki to zupełnie inny wymiar odkrywania wiolonczeli, biorąc pod uwagę że mam też wpływ na późniejsze kreowanie brzmienia na etapie miksu. Ten etap również bardzo lubię, głównie za to, że mogę poeksperymentować z dodawaniem efektów, kształtowaniem brzmienia poprzez pogłosy i delay’e, ustawianiem ścieżek w panoramie.
Czy znalezienie odpowiedniej formy dla kompozycji opartych na brzmieniu wiolonczeli było jakimś wyzwaniem? I czy to znaczy, że klasyczna forma kompozycji związanych z tym instrumentem byłaby dla Ciebie zbyt oczywista, a może nawet mało przystępna dla słuchacza?
Nie zawsze było mi po drodze z klasyką. Znalezienie swojej muzycznej drogi zajęło mi parę dobrych lat. W ostatnich latach rozwijałam się bardziej jako producentka muzyki, a wiolonczela szła trochę osobnym torem. Od strony produkcyjnej zdążyłam poznać wiele gatunków muzyki, nie tylko muzykę filmową, ale również elektroniczną i popularną. Przed stworzeniem „Monologue” miałam więc nieco doświadczenia jako producentka, które później okazało się cenne przy komponowaniu tła muzycznego i dostosowywaniu formy do poszczególnych utworów. Uwielbiam proces twórczy i odkrywanie nieoczywistych połączeń brzmieniowych. Oczywiście, momentami dostosowanie formy, aranżacji i efektów było wyzwaniem, aby jednocześnie utrzymać klimat post-apo i dodatkowo dopasować kompozycje do specyfiki instrumentu, jakim jest wiolonczela.
W jaki sposób patrzysz na realizację i produkcję muzyczną jako absolwentka studiów na kierunku reżyserii dźwięku?
Ukończyłam studia na kierunku reżyserii dźwięku na UAM w Poznaniu, a potem także II stopień na kierunku akustyka. Studia na pewno dużo mi dały, ponieważ miałam okazję zapoznać się ze specyfiką pracy w studiu nagraniowym. Są to pewne podstawy w pracy producenta, które mają ogromny wpływ na finalny efekt, na przykład umiejętne ustawienie mikrofonu podczas nagrywania, aby uzyskać określone brzmienie. Na studiach nauczyłam się też technicznych podstaw miksu i produkcji muzyki, a także otworzyłam się na różne gatunki muzyczne, z którymi wcześniej miałam mało styczności. Wielu rzeczy musiałam też oczywiście nauczyć się sama, ponieważ tworzenie muzyki wymaga lat praktyki i samodzielnej pracy.
Dużo zawdzięczam też szkole muzycznej w moim rodzinnym mieście – Radomiu. Z wiedzy, którą tam zdobyłam korzystam po dziś dzień, zarówno z przedmiotów teoretycznych, jak i praktycznych. Wiolonczela jest dość trudnym instrumentem do nauki, więc bardzo doceniam, że miałam możliwość, aby się w tym zakresie kształcić.
Uważam, że edukacja muzyczna jest niezwykle ważnym elementem całej tej układanki, dzięki której jestem tu, gdzie jestem i tworzę to, co tworzę. Zarówno szkoła muzyczna, jak i studia dały mi podstawy do tego, aby móc dalej rozwijać swoje umiejętności.
Przez kogo przede wszystkim powinien zostać zauważony Twój pierwszy album? Do kogo adresujesz swoją muzykę?
Myślę, że moja twórczość mogłaby zainteresować osoby, które lubią klimatyczną, nostalgiczną muzykę. Być może też niektórzy są ciekawi, jak wiolonczela brzmi w stylu odbiegającym nieco od muzyki klasycznej. Nie czuję jednak presji, by zaistnieć na siłę – kto chce, niech znajdzie moją muzykę i sam zdecyduje, czy warto się w nią zagłębić.
Czy ten album zdradza kierunek, w którym chciałabyś podążać w przyszłości? Czy masz już jakieś pomysły na dalsze działania artystyczne?
Oczywiście, mam mnóstwo pomysłów na kolejne albumy! Głównym kierunkiem, w którym chcę się rozwijać, jest muzyka filmowa z elementami elektroniki i oczywiście z wiolonczelą jako głównym instrumentem. Na pewno mam w planach stworzenie całej płyty w stylu pierwszego utworu z EP „Monologue” w gatunku dark ambient, a także pójście w tematy bardziej elektroniczne. Ostatnio zainteresował mnie też jazz, który daje dużo nowych możliwości w kwestii techniki gry na wiolonczeli.
Czy wciąż zajmujesz się pisaniem utworów do bibliotek muzycznych, tworząc oryginalne, komercyjne kompozycje dedykowane do gier i filmów? Jeśli tak, to co daje Ci ta praca?
Tworzenie muzyki do bibliotek muzycznych bardziej traktuję jako dodatkowe zajęcie, dzięki któremu mogę stawiać swoje pierwsze kroki w kierunku komponowania muzyki do filmów i gier. Cieszę się, że moja muzyka ma szansę iść dalej w świat i przy okazji stać się częścią większego projektu, w momencie gdy ktoś kupi licencję na jej wykorzystanie.
Całkiem niedawno miałam też okazję komponować i nagrywać muzykę wiolonczelową do kilku scen filmu krótkometrażowego (film pt. „Wiwisekcja”, nagrany w ramach festiwalu 48HFP, który wygrał nagrodę w kategorii Najlepszy Film Gatunkowy). Komponowanie muzyki bezpośrednio pod konkretny film było fascynującym doświadczeniem i na pewno będę chciała wziąć udział w podobnych projektach, jeśli w przyszłości nadarzy się kolejna okazja.
Czy jest możliwe przekazywanie tak nieoczywistej muzyki podczas koncertów? Czy taka forma spotkania z publicznością byłaby w ogóle dla Ciebie interesująca?
Nie planuję iść w kierunku występów na żywo. Dużo lepiej odnajduję się w studiu, tworząc muzykę i czuję, że to jest mój żywioł. W pewnym sensie rolę występów pełni u mnie działalność w social mediach, gdzie można zobaczyć jak wygląda mój proces twórczy, posłuchać wersji live moich utworów na wiolonczeli, a także posłuchać wiolonczelowych coverów popularnych utworów w moim wykonaniu.