“EVACUATION” to pierwszy jazzowy album w bogatej dyskografii Hani Derej, nagrany wraz z zespołem. Premiera płyty odbyła się 21 czerwca 2024, a poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Evacuation” – Hania Derej Quintet (2024)
Choć jak twierdzi Hania Derej, materiał na album „Evacuation” powstawał w biegu, to nie czuć w nim niedopracowania, ani czegoś, co mogłoby zakłócić właściwy odbiór całości. Jest to jednak projekt zaskakujący, bo dotychczas młoda artystka poruszała się, m.in. w szeroko rozumianej muzyce klasycznej. Tymczasem dostaliśmy ósmą płytę w jej dyskografii, która jest pierwszym przedsięwzięciem jazzowym, naładowanym mnogą ilością pomysłów, często dużą dynamiką i kształtnym wyrazem artystycznym. Ten jednak zawsze szedł za dokonaniami wykonawczyni, tym razem występującej z całym zespołem, jako Hania Derej Quintet.
Skład bandu, który nagrał „Evacuation”, tworzą muzycy związani ze śląskim środowiskiem jazzowym, kształcący się w bielskiej szkole muzycznej oraz na Akademii Muzycznej w Katowicach, czyli wspomniana wcześniej liderka Hania Derej (fortepian), Cyryl Lewczuk (saksofon tenorowy), Tymon Okolus (puzon), Filip Hornik (bas) i Kuba Długoborski (perkusja).
Kompozycje, które udało się stworzyć artystce (także zaaranżować), odznaczają się dużą rezolutnością i wyczuciem muzycznym, choć może nie są to jeszcze propozycje na miarę wybitnego dzieła. Nie o to w tym jednak chodzi, raczej zespół starał się ukształtować własną wizję artystyczną w sposób dojrzały, poprzez bardzo dobrą kooperację poszczególnych instrumentów.
Hania nie wychodziła przed szereg, dając możliwość pełnego wykazania się wszystkim muzykom (świetnie to słychać w „How Was Your Monday”). Przy tym poszczególne motywy muzyczne zostały równomiernie rozłożone na wszystkie kompozycje, przez co otrzymaliśmy urokliwy klimat, który wyłania się z każdego utworu. Owszem, brakuje trochę większej ekspresji, pewnej odwagi, która nada temu albumowi głębszej wymowy, ale nie wymagajmy od zespołu zbyt wiele. W końcu Quintet dopiero się zgrywał, tworząc – i to całkiem umiejętnie – własną przestrzeń, w której mogli pokazać swój indywidualizm. Przy tym jest zawodowo, z dużym naciskiem na dobrą kompozycję i na tyle lekko, by czerpać z ich muzyki wiele przyjemności („XYZ”).
Czuć w tym świeżość, młodzieńczą łatwość ukazywania własnej idei i zupełną wolność twórczą, która przełożyła się na długość poszczególnych propozycji (większość z nich trwa 6-7 minut). Jest w tym też duża czujność i świadomość tego, co chce się zaprezentować. A słychać to we wcześniej wspomnianej, doskonałej współpracy wszystkich muzyków i trudno jest wyróżniać któregoś z nich, bo każdy z nich prezentuje wysoki poziom. Jeśli już można się pokusić na jakieś wskazanie, to warto zwrócić uwagę na współistnienie saksofonu tenorowego z perkusją, a później także z pianinem. Ten miszmasz wypada niekiedy faktycznie intrygująco („The Shadow Is Gone”).
„Evacuation” to dobry album dla wszystkich, którzy cenią pierwotną ideę tworzenia intencjonalnego jazzu, gdzie erudycja muzyczna nie ucieka w stronę trudną do zrozumienia. Zespół Hania Derej Quintet pod przewodzeniem liderki, posiada właśnie taką zmyślność ukazywania rzeczy ważnych w angażujący, ale nieprzesadnie górnolotny sposób. I chwała im za to, bo powstał przystępny, a jednocześnie artystycznie nasycony projekt, do którego z entuzjazmem będzie można wracać nawet za jakiś czas. A to ostatecznie znaczy, że muzyka na tej płycie w pełni się broni.
Łukasz Dębowski
fot. Marta Antoniak