Karaś/Rogucki z koncertem w Opolu (NCPP) [FOTORELACJA]

9 marca 2024 w Narodowym Centrum Polskiej Piosenki (sala kameralna) w Opolu odbył się koncert zespołu Karaś/Rogucki, który współtworzą także Wiktoria Jakubowska i Kamil Kryszak.

fot. Adrian Kaczmarek

Obecność na koncertach w NCPP zawsze wzbudza we mnie pozytywny dreszczyk, ponieważ mam pewność, że dźwięk będzie wysokiej jakości, a akustycy nie zawiodą. Tak było i tym razem.

Co do samego koncertu, cieszy fakt, iż kwartet nie wykonał swoich utworów 1:1 względem tego, co znamy z albumów, pozwalając sobie na sporo dawkę improwizacji, dodawania solidnego, rockowego sznytu.

Podczas pierwszej połowy koncertu, zebrani fani grupy usłyszeli utwory z trzeciego i jak dotąd ostatniego albumu – „Atlas iskier„. Widowisko rozpoczęła „Życzliwość” otwierająca także krążek. W trakcie wykonywania utworu „Houston„, miły akcent stanowił śpiew Wiki podczas zwrotki, którą oryginalnie wykonuje Ofelia, godnie zastępując swoją koleżankę.

Jedynym minusem całego przedsięwzięcia była słaba wentylacja, w sali najzwyczajniej w świecie było odrobinę za duszno, przez co koncert nie został odebrany przeze nie tak dobrze, jak ten, który odbył się w trakcie wrocławskiego przystanku Męskiego Grania. Jednak to zapewne przypadek przy pracy, który zawsze może się zdarzyć.

Nieodzowną częścią koncertów młodej grupy, są niewątpliwie przekomarzanki pomiędzy Kubą i Piotrem, mające swój wyjątkowy smak i oryginalność.

Niezmiernie cieszy mnie, iż na liście utworów nie zabrakło „Zaopiekuj się mną„, czyli cover łódzkiej formacji Rezerwat. Podczas koncertu żartowali, iż jako zespół, zostali nominowani do Fryderyków drugi raz za nowe wykonanie. Po cichu liczyłem, iż to klimatyczne wykonanie, kultywujące pamięć zmarłego Andrzeja Adamiaka zdobędzie największe uznanie jurorów, jednak statuetka za najlepsze nowe wykonanie finalnie wylądowała do Mroza, za utwór „Nie stało się nic”. Czy zasłużenie? Chyba tak.

Część promującą najnowszy album, zamknął „Pusty pixel” (mój ulubiony numer z całego „Atlasu”), by płynnie przejść do najbardziej lubianych hitów poprzednich lat, zaczynając od „Kilku westchnień„.

Nie zabrakło także „Bezpiecznego lotu„, „Marianny” czy „Bolesnych strzał w serce„, dając zebranym istny „fan service”. Jednak zakończenie zostawiło pewien niedosyt, albowiem bis stanowił „Ciociosan”, czyli sentymentalny numer, o gorzkim posmaku. Może taki zabieg jest zachętą do wybrania się na kolejne koncerty, a może jednak „Atlas iskier” nie jest wcale ostatnim krążkiem, który zafunduje nam Karaś i Rogucki, a jedynie zrobią sobie przerwę? 😉

Sam zapewne wybiorę się jeszcze raz lub dwa, by zaznać festiwalowego klimatu koncertów zespołu.

Adrian Kaczmarek

 

fot. Adrian Kaczmarek

Leave a Reply