„Czuję, że wniosłem realną wartość do polskiego jazzu” – Piotr Schmidt [WYWIAD]

Album “Hearsay” Piotra Schmidta to ogromny sukces. Płyta została wyróżniona w wielu rankingach, a artysta zdobył 1 miejsce jako Trębacz Roku w ankiecie przygotowanej przez Jazz Forum. Przypomnijmy, że krążek zajął także najwyższą pozycję w naszym podsumowaniu najlepszych płyt jazzowych 2023. Z tej okazji zadaliśmy artyście kilka pytań na temat wspomnianych sukcesów i dalszych planów.

fot. Piotr Schmidt Foto

Pana ostatni album „Hearsay” zdobył duże uznanie w środowisku muzycznym, a Pan jako trębacz został także wyróżniony chociażby w plebiscycie Jazz Forum. Jak Pan odbiera te wszystkie wyróżnienia na obecnym etapie swojego życia artystycznego?

Odbieram te wyróżnienia z ogromną wdzięcznością i pokorą. Każde z nich jest dla mnie potwierdzeniem, że droga, którą wybrałem w życiu artystycznym jest właściwa, i że muzyka, którą tworzę, znajduje rezonans w sercach i umysłach słuchaczy oraz krytyków. Wyróżnienia w plebiscycie Jazz Forum oraz pozytywne przyjęcie mojego ostatniego albumu „Hearsay” są dla mnie szczególnie znaczące, ponieważ jazz to nie tylko gatunek muzyczny, ale także sposób na życie, który wymaga nieustannego poszukiwania, eksperymentowania i przekraczania granic. Te nagrody motywują mnie do dalszej pracy, rozwoju i poszukiwań nowych form wyrazu w muzyce. Jednocześnie są przypomnieniem, że w sztuce nie chodzi tylko o indywidualne osiągnięcia, ale także o dzielenie się z innymi i współtworzenie przestrzeni dla dialogu między różnymi kulturami i pokoleniami. W obecnym etapie mojego życia artystycznego, te wyróżnienia są nie tylko potwierdzeniem wartości mojej pracy, ale także zobowiązaniem do dalszego poszukiwania, nauki i dzielenia się muzyką, która ma moc łączenia ludzi.

Czy zaskoczyły Pana wyróżnienia albumu „Hearsay” w wielu podsumowaniach minionego 2023 roku? Jakie osobiście podchodzi Pan do tego albumu z perspektywy czasu?

Zawsze, kiedy tworzy się album, jest się pełnym nadziei, ale także niepewności, jak zostanie odebrany przez słuchaczy i krytyków. Dlatego fakt, że album „Hearsay” został tak ciepło przyjęty i wyróżniony w wielu podsumowaniach roku 2023, jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ale jednocześnie niesamowitym wyróżnieniem. Każde takie uznanie jest dla mnie potwierdzeniem, że muzyka, którą tworzę, rezonuje z doświadczeniami i emocjami ludzi, co jest dla mnie najważniejsze.

„Hearsay” początkowo był niejako efektem ubocznym albumu „Komeda Unknown 1967”, nagrany na tej samej sesji, z tymi samymi wybitnymi artystami, z czasem stał się dla mnie wyjątkowy, m.in. ze względu na jego artystyczną wartość. Praca nad tym albumem była dla mnie podróżą, podczas której mogłem zagłębiać się w różnorodne emocje i historie, które chciałem przekazać za pomocą mojej muzyki, i to się udało.

Zdecydowanie płyta ta jest odzwierciedleniem mojej ewolucji jako artysty, mojego dojrzewania muzycznego oraz poszukiwania własnego głosu. Ten album jest dla mnie także przypomnieniem o sile muzyki w wyrażaniu niewypowiedzianych słów i wyzwalaniu emocji.

 

fot. Piotr Schmidt Foto

W podsumowaniu Jazz Forum znalazła się także trasa koncertowa „Piotr Schmidt Quartet / Sextet – Komeda Unknown 1967 / Hearsay”. Jak Pan wspomnia tamte minione koncerty? Czy koncerty są dla Pana najważniejszą częścią życia artystycznego?

Koncerty te były dla mnie niezwykle ważnym i emocjonującym doświadczeniem. Dały mi nie tylko możliwość bezpośredniego kontaktu z publicznością, ale także stanowiły przestrzeń do eksplorowania i reinterpretacji scenicznej, w czasie rzeczywistym, twórczości jednego z największych polskich kompozytorów jazzowych, Krzysztofa Komedy, obok prezentacji własnego materiału z albumu „Hearsay”. Wspominam te występy bardzo ciepło, jako momenty pełne muzycznej ekspresji, wymiany energii z publicznością oraz niezapomnianych emocji, które towarzyszą życiu na scenie.

Koncerty, bez wątpienia, są dla mnie jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą częścią życia artystycznego. To właśnie na scenie muzyka nabiera pełni, staje się dialogiem między muzykami a publicznością. Każdy koncert to unikalne doświadczenie, okazja do tego, by muzyka stała się żywa, ewoluowała i niosła ze sobą nowe interpretacje. Na scenie czuję się w pełni artystą, mogę eksperymentować i dzielić się z publicznością najbardziej autentycznymi emocjami.

Ponadto, koncerty dają mi szansę na bezpośredni kontakt z odbiorcami mojej muzyki, co jest dla mnie nieocenionym źródłem inspiracji. Reakcje publiczności, ich entuzjazm, a czasem i zaskoczenie, są dla mnie najlepszym wskaźnikiem, czy i w jaki sposób moja muzyka do nich przemawia.

Zajął Pan także 1. miejsce jako Trębacz Roku w ankiecie przygotowanej przez Jazz Forum. Czy obserwuje Pan innych trębaczy, którzy działają na polskim rynku muzycznym? Czy zna Pan dokonania innych wyróżnionych w tej kategorii, czyli Emila Miszka i Piotra Wojtasika?

Piotr Wojtasik to mój wieloletni nauczyciel, nie tylko na studiach, ale także przed studiami i nawet dwa lata po nich jeździłem do Piotra po lekcje. W pewnym momencie byłem nim przesiąknięty i musiałem kompletnie przestać go słuchać i skupić się na innych inspiracjach. Słuchałem więc trębaczy głównie amerykańskich, czasem też europejskich w tym Tomasza Stańko. Piotra twórczość więc znam bardzo dobrze. Emila nie obserwuję, ale czasem zdarza nam się spotkać na jakimś festiwalu gdzie obaj gramy ze swoimi zespołami, to jest okazja kolegi posłuchać. Bardzo dobry trębacz.

W styczniu odbył się koncert Piotr Schmidt International z gościnnym udziałem Leszka Możdżera i Mino Cinelu. Podczas tego wydarzenia można było usłyszeć materiał z albumu “Komeda Unknown 1967“. Na ile spotkania z takimi muzykami na jednej scenie są dla Pana inspirujące? Czy jest możliwość powtórzenia tego koncertu w takim składzie?

Ten koncert był dla mnie niezwykle inspirujący, ponieważ wyjątkowe spotkanie z takimi wybitnymi muzykami, jak Leszek Możdżer i Mino Cinelu, na jednej scenie jest zawsze okazją do wymiany muzycznych doświadczeń i twórczego dialogu. Każde takie spotkanie wzbogaca, otwiera nowe perspektywy i jest źródłem inspiracji. Możliwość wspólnego interpretowania materiału z „Komeda Unknown 1967” z artystami tego formatu to niezwykłe doświadczenie, które na długo zostaje w pamięci, zarówno mojej, jak i publiczności.

Co do możliwości powtórzenia tego koncertu, zawsze istnieje nadzieja, że uda się zorganizować kolejne spotkanie w takim wyjątkowym składzie. Wszystko zależy od dostępności artystów i zbiegu różnych okoliczności, które pozwolą nam zorganizować tak duży koncert. Na ten rok, wstępnie zapowiada się kilka ciekawych propozycji: 26 kwietnia wystąpimy w Studio Koncertowym PR im. Lutosławskiego w Warszawie m.in. z Herdzinem i Napiórkowskim. 26 września odbędzie się główny koncert trasy z Aaronem Parksem. Gościnnie wystąpi także Mino Cinelu i m.in. na tym koncercie Adam Bałdych. Zawsze warto śledzić najbliższe koncert m.in. w zakładce „Wydarzenia” na fanpage’u FB Piotr Schmidt Music.

Wciąż promuje Pan album „Hearsay”, czego potwierdzeniem jest zjawiskowy teledysk nagrany do utworu „This Is Not Real”. Czy jest dla Pana ten utwór na tle pozostałych z tej płyty? I gdzie był nagrywany klip?

Klip nagrywany był w środkowych Włoszech, w regionie Marchia w Parku Narodowym. Zdecydowałem się na realizację tych zdjęć właśnie tam, spontanicznie, gdyż grałem akurat koncert w mieście Ascoli Piceno i zachwyciłem się tamtejszymi górzystymi krajobrazami. Wynająłem lokalnego filmowca i pojechaliśmy w góry, do Parku Narodowego. Być tam, to absolutnie surrealistyczne przeżycie. Wspaniałe, niebywałe miejsce. Utwór ten wybrałem bardziej pod kątem tego krajobrazu właśnie, bardzo mi pasował do tych widoków. Mam nadzieję że promując album „Hearsay” uda mi się jeszcze zrobić chociaż jeden teledysk.

 

Czy album „Hearsay” doczeka się swojej kontynuacji? A może zbiera Pan już pomysły na zupełnie inny projekt?

Przyznam, że realizacja projektów muzycznych to czasem kwestia przypadku, propozycji, okazji… Tym razem myślę by zrealizować inny projekt, z Wojciechem Myrczkiem i Krzysztofem Herdzinem. Może ukaże się już w grudniu, zobaczymy. Co do kontynuacji Hearsay, to na pewno będzie, ale kiedy i w jakiej odsłonie, zobaczymy.

W 2011 roku założył wydawnictwo muzyczne SJ Records, które wydaje niszowe albumy? Skąd przyszła do Pana potrzeba założenia takiej inicjatywy? I jak Pan godzi pracę muzyka z czasem, który musi poświęcać temu wydawnictwu?

W 2011 roku, wraz z moim partnerem biznesowym, Markiem Różyckim, postanowiłem założyć wydawnictwo muzyczne SJ Records. Naszą motywacją było zaspokojenie pewnej niszy rynkowej oraz chęć uzyskania większej niezależności w branży muzycznej. Cenię sobie poczucie wolności i możliwość samodzielnego podejmowania decyzji – to dla mnie kluczowe wartości.

Z czasem, co cieszy, wydawnictwo SJ Records zaczęło odgrywać coraz ważniejszą rolę na polskiej scenie jazzowej. Okazuje się, że wydawane przez nas albumy zyskują coraz większą popularność i uznanie. Przykładem może być mój album, który okrzyknięto najlepszą płytą jazzową roku w Polsce, czy ostatnia płyta Andrzeja Święsa, nominowana do nagrody Fryderyk.

Pomimo pewnego zaangażowania w prowadzenie wydawnictwa, moją główną pasją pozostaje muzyka i koncertowanie. W praktyce, dzięki zaangażowaniu kilku osób w SJRecords, którzy zajmują się wysyłką płyt, administracją treści oraz kontaktem z klientami, mogę skupić się na tworzeniu muzyki, na sobie i swojej trąbce. A przy okazji zapraszam wszystkich nie tylko do sklepu sjrecords.eu, ale także do serwisów streamingowych i na platformę YouTube, gdzie mamy bardzo dużo świetnej jakości muzyki i koncertów do posłuchania i pooglądania.

Czy na dzień dzisiejszy czuje się Pan docenionym artystą w Pana osobistym postrzeganiu siebie jako muzyka?

Wydaje mi się że tak, tzn. czuję, że wniosłem realną wartość do polskiego jazzu, że robię fajne rzeczy i ludzie to doceniają. To daje mi motywację do dalszego ćwiczenia, dalszej pracy i pomysłów na nowe albumy płytowe. Cieszę się, że po tylu latach udało mi się dojść do tego punktu, który na pewno daje o wiele większą swobodę. Teraz stawiam sobie nowe cele, zobaczymy co uda mi się osiągnąć. 😊

Rozmawiał:: Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply