Na pierwszej płycie zespołu M2Schron zatytułowanej “O co bieda?”, rap wyraźnie splata się z rockiem, ale nie tylko. Zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.
Recenzja albumu „O co bieda?” – M2Schron (2023)
Mówienie o albumie „O co bieda?” zespołu M2Schron jedynie w kategoriach muzyki rockowej i rapu byłoby krzywdzące. Materiał na ich pierwszej płycie łączy znacznie więcej elementów artystycznych, tworząc tylko dla tego projektu swego rodzaju charakterystyczną konstrukcję. O dojrzałości nie trzeba nikogo przekonywać, bo pomimo, że całość została osadzona w oszczędnej formule, to posiada mocny przekaz wykraczający poza oczywistą strategię muzyczną. W końcu za tymi propozycjami stoją zawodowi muzycy, niegdyś związani m.in. z grupą Hunter i KaAtakilla.
Liderem doskonale rozumiejącym założenia ogólnej koncepcji został doskonały wokalista – Robert Przybysz (z grupy Polaczek). W skład zespołu wszedł również Esel, czyli znany w Łodzi beatboxer Sławek Gliszczyński, a siłą sprawczą całego zamieszania został współzałożyciel i gitarzysta basowy – Tomasz Goljaszewski (wspomniana wcześniej KaAtakillia).
Za co należy docenić poszczególne propozycje zespołu? Przede wszystkim za umiejętne operowanie wieloma akcentami, które nie definiują ich twórczości w jednoznaczny sposób. I to bez nadmiernego posiłkowania się określonymi założeniami względem gatunków. Właściwie panowie stworzyli znamienną dla siebie przestrzeń, w której czują się doskonale.
Oczywiście dostajemy rockową energię, ale wydobytą w swój specyficzny sposób. Wyśmienite bywa łamanie gitarowych brzmień i budowanie na nich konstruktywnej rytmiki, tak spójnie łączącej się z melodyką. To świadczy o udanym urzeczywistnieniu własnej wizji artystycznej, gdzie rap staje elementem naddanym, choć jednak w pewien sposób kształtującym charakter całości („Wracam„). Zresztą wokalne możliwości Przybysza są znacznie większe, bo jego głos doskonale wypada w niskich rejestrach (chwilami pojawia się nawet growl).
Jak duża to mieszanka stylistyczna możemy przekonać się już w drugim utworze „Zupa i karabiny„, gdzie rasowe zaśpiewy krzyżują się z mocnymi akcentami gitarowymi, beatboxem oraz wręcz punkową energią. Fajnie wypadają też swobodniej podane kawałki, w których instrumenty łączą się w konstruktywny mariaż dźwięków (świetne przygrywki gitar, w tym basu w „Bezwładnie spadamy„).
Przekaz poszczególnych propozycji także bywa dosyć mocny, bo trzeba nadmienić, że wiele z nich powstało jeszcze w czasach pandemii. Oczywiście nie każdy tekst zmusza do refleksji, ale właśnie takie słowa potwierdzają, że niewątpliwie zespół ma coś do powiedzenia (bardziej piosenkowy kawałek „Gdy spojrzysz w niebo„). A przecież niektóre z nich są bardziej opisowe i świetnie uzupełniają się z „rapowym” kolorytem („O co bieda?„).
Każdy utwór, to też nieco inne pomysły, co sprawia, że całość nie nudzi nam się po kilkukrotnym przesłuchaniu. To potwierdza, że dostaliśmy dosyć znamienny projekt, ale też w jakimś stopniu unikatowy, bo żaden element muzyki M2Schron nie jest jego ostatecznym założeniem. Dlatego warto docenić album zatytułowany „O co bieda?„, gdyż nie definiuje on do końca tego, co band będzie chciał tworzyć w przyszłości, pomimo esencjonalnej specyfiki ich twórczości.
Surowa forma tych propozycji nie jest może nadmiernie przystępna, ale właśnie szorstki klimat staje się dodatkową wartością tego krążka. Pewne ugładzenie mogłoby przykryć jego ogromny potencjał i autentyczność. Zdecydowanie warto posłuchać.
Łukasz Dębowski
Bardzo dobrze się słucha, a koncertowo to już w ogóle.