OS.SO – “Szymborska – zachwyt i rozpacz” [RECENZJA]

Nasz ocena

“Musiałabym cię nazwać we wszystkich językach” – płyta OS.SO z muzyką do wierszy Wisławy Szymborskiej ukazała się 8 grudnia w stulecie urodzin poetki. Objęliśmy patronat medialny nad tym wydarzeniem. Zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wyjątkowego albumu.

Recenzja płyty “Szymborska – zachwyt i rozpacz” – OS.SO (2023)

W 2023 roku przypadło stulecie urodzin wybitnej poetki – Wisławy Szymborskiej. Z tej okazji odbyło się wiele wydarzeń upamiętniających twórczość artystki, w tym kilka z nich związanych było z muzyką. Jeden z albumów, które ukazały się w minionym roku, to “Szymborska – zachwyt i rozpacz”, czyli wyjątkowy, pełen wyszukanych niuansów brzmieniowych, projekt doświadczonej wokalistki – OS.SO. W ramach obchodów oficjalnego roku noblistki, twórczyni nagrała nie tylko płytę z muzyką do wierszy Wisławy, ale także live session – uwaga – w jej krakowskim mieszkaniu (utwór „Niebo” dostępny jest na YouTube).

Nadanie formy muzycznej wierszom, to zawsze jest nie lada wyzwanie. Swego czasu po wiersz poetki sięgnęła Kora, nagrywając pamiętne „Nic dwa razy”, później ten tekst zyskał nową muzykę dzięki sanah. W 2023 roku ukazał się natomiast album „Szymborska-Prospekt” duetu Klich/Płocica, w nieco innej muzycznej odsłonie, a także powstał projekt „Zdumień dźwięk” Joanny Wańdoch. To pokazuje, że dokonania Wisławy Szymborskiej są nieustannym źródłem inspiracji, a koloryt jej wierszy sprawia, że każde z tych wydarzeń mogło być czymś zupełnie odrębnym.

Tak też stało się z płytą “Szymborska – zachwyt i rozpacz”, która przyciąga uwagę oryginalnym podejściem do tej twórczości. Tutaj każdy dźwięk pozostaje w ścisłej symbiozie ze słowem. Dzięki organicznemu, a przy okazji niezwykle wyszukanemu brzmieniu udało się nadać wybranym wierszom dzisiejszej elegancji, ostatecznie korespondującej z ich ponadczasowością. Niezwykle ważna staje się także każda emocja, którą udało się artystce wyzwolić.

Przy tej okazji warto wspomnieć, że żaden element tych utworów nie spycha innego, a to znaczy, że muzyka jest na równoważnym poziomie ze słowem, co należy uznać za znaczący walor całości. To duża umiejętność, która potwierdza wysoką jakość tego wydarzenia. Wrażliwość, a także wyczucie artystyczne i zrozumienie wybranych wierszy przez OS.SO sprawia, że każda propozycja ma esencjonalną głębię. Mówiąc o muzyce nie można pominąć także Rafała Olewnickiego, z którym artystka współtworzyła poszczególne kompozycje, odznaczające się wyszukaną barwą.

W każdej z nich przemycono nieco inne zabiegi artystyczne, które oparte są na szerokiej gamie żywego instrumentarium (od gitary, mandoliny, fortepianu, altówki, cytry, klarnetu basowego aż po różnego rodzaju perkusjonalia). Te wszystkie elementy sprawiają, że poszczególne utwory mają swój niepowtarzalny klimat, tak mocno przyciągający uwagę wymagającego słuchacza. Każdy muzyk odegrał tu ważną rolę, choć w szczególności warto zwrócić uwagę na dalsze propozycje, gdzie w jednej z nich wyczujemy niemal jazzowy posmak, a to m.in. dzięki udziałowi Krzysztofa Komendarka-Tymendorfa (altówka w „Urodzinach„). Takich wielorakich akcentów znajdziemy na tej płycie mnóstwo, a odkrywanie ich jest częścią podróży muzycznej, którą można odbyć dzięki tym piosenkom (wyborne, wielowymiarowe „Zdumienie„). Harmoniczne rozwiązania też nie są oczywiste („Wielkie to szczęście„), a to nie wszystko, bo w numerze „Woda” usłyszymy wokal gościa specjalnego – Michała Matuszewskiego.

OS.SO stworzyła album, który trudno umieścić w gatunkowych ramach. Na pewno nie dostaliśmy nic związanego z typowym podejściem do poezji śpiewanej. Nie jest to też prosta konstrukcja oparta na piosenkowej przewidywalności – łatwo zauważyć w tym popową lekkość, ale też alternatywne wyszukanie.

Niezwyczajne, a przy okazji poruszające to spotkanie z poezją, która w takiej obecności muzycznej ma możliwość rozbłysnąć w pełnej krasie. I nawet jeśli nie otrzymaliśmy popularnej formy wyrazu artystycznego, to powinna ona zaistnieć w świadomości odbiorców, którzy poszukują w muzyce czegoś więcej niż czystej rozrywki. Warto przeżyć album „Szymborska – zachwyt i rozpacz” w osobisty sposób, tym bardziej, że wokalistka daje nam taką możliwość. Dlatego zatopienie się w jego arcyciekawym aspekcie, to czysta przyjemność i poruszenie, którego przy tego typu projektach oczekujemy.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply