„AFR AI D” to kolejny solowy album lidera zespołu Riverside Mariusza Dudy. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.
Recenzja płyty „AFR AI D” – Mariusz Duda (Mystic Production, 2023)
Zdumiewająca to opowieść muzyczna, bo podparta nie tylko doświadczeniem i zawodowstwem Mariusza Dudy, ale też nieszablonowym podejściem do elektronicznej struktury muzycznej. Album „AFR AI D” to przy okazji śmiałość korzystania z technologii, czyli odrobina udanego eksperymentowania, ale też nostalgia za czymś minionym. To znów współistnieje na równi z pewną ideą, ale również głęboką emocjonalnością, której częścią jest lęk (w tym przypadku strach przed sztuczną inteligencją, stąd dwuznaczny zapis w tytule, czyl AI).
Stąd w różnorodnych pod względem dynamiki instrumentalnych kompozycjach odnajdziemy wiele mroku, pewnego niepokoju, co namaszcza je czymś zjawiskowo dorodnym. Nie ma w tym silenia się z materią, a każda forma muzyczna na tej płycie staje się swobodnie istniejącym bytem, które gdzieś na końcu łączą się w swego rodzaju odyseję artystyczną (kosmiczną). W tym wszystkim twórcy bliżej jest do stonowanej żarliwości Jean – Michela Jarre’a lub Vangelis’a, niż do techno prekursorów, czyli zespołu Kraftwerk, co znów nie znaczy, że muzyka Mariusza jest całkowicie sprecyzowana.
To nie jest też głęboka awangarda, choć taki punkt wyjścia można znaleźć w kilku momentach („WHY SO SERIOUS, CASSANDRA„). Stąd elektroniczne motywy przeplatają się z gitarowym brzmieniem (czynnik ludzki – ahh ta gitara Mateusza Owczarka w „FAKE ME DEEP, MURF„) i zniekształconymi, sztucznie wygenerowanymi wokalami (czynnik związany ze sztuczną inteligencją – np. „TAMING NIGHTMARES„).
Różnorodność utworów opiera się na pewnej koncepcji, która jest wynikiem łączenia poszczególnych motywów w spójną opowieść. Dlatego rozpiętość kompozycyjna nie tworzy bałaganu, wręcz tak zaprezentowana twórczość staje się osobliwym zjawiskiem wynikającym z szerokich horyzontów Dudy. Dostrzeżemy więc tutaj elementy wyciągnięte z klasycznego IDM, ale też odejścia od linearnie rozwijanej linii melodycznej, co daje obraz szeroko, choć trochę zachowawczo rozpisanego ambientu. Zwracają także uwagę malownicze rozwinięcia aranżacyjne, które mają duże znaczenie przy tego rodzaju produkcji.
W tym wszystkim znamiennie wyskrystalizował się styl Mariusza Dudy, co staje się dodatkową wartością albumu „AFR AI D” (nie było to tak oczywiste na poprzednich jego solowych płytach). Dlatego można powiedzieć, że lider Riverside pełnoprawnie naznaczył swoją solową działalność, która wyraźnie różni się od jego dotychczasowych dokonań z zespołem i projektu Lunatic Soul. To duża sztuka.
Łukasz Dębowski