„Muzyka, którą piszę ma charakter abstrakcyjny” – Piotr Wójcicki [WYWIAD]

Płyta „Secrets, Whispers and Promises” to podróż przez świat wyobraźni Piotra Wójcickiego, gdzie jazz-rock dzieli muzyczną przestrzeń z rockiem progresywnym, muzyką folk oraz muzyką filmową. Album jest już dostępny, a poniżej można znaleźć nasz wywiad z artystą.

fot. Jacek Dyląg

Jaka była geneza powstania albumu „Secrets, Whispers and Promises”? Kiedy zaczął Pan myśleć o swoich nowych kompozycjach, jako o początku nowego projektu, który został zamknięty na tej płycie?

Przez kilka lat, które minęły od wydania mojej ostatniej płyty nie czułem potrzeby pisania nowej muzyki. Byłem skoncentrowany na docieraniu do słuchaczy na koncertach, brałem udział w nagraniach płyt innych artystów.

W latach tych prowadziłem też stałe zajęcia dydaktyczne w szkole muzycznej w Katowicach. Napisałem dwa muzyczne podręczniki, z których jeden już ukazał się na rynku. Otworzyłem też przewód doktorski w Akademii Muzycznej w Katowicach. Jednak w pewnym momencie w naturalny i spontaniczny sposób pojawił się bardzo silny impuls twórczy. Czując, że to ten właściwy moment, niemal natychmiast zacząłem pisać nową muzykę. Pracowałem intensywnie aż do momentu, w którym miałem gotowy materiał, wersję demo oraz nuty dla wszystkich zaproszonych do nagrań muzyków. Zajęło mi to trzy miesiące. Tym razem jednak postanowiłem mieć pełną kontrolę nad całością projektu. W związku z tym zaaranżowałem samodzielnie cały materiał i postanowiłem także być producentem płyty.

„Muzyka zamieszczona na płycie powstała w szczególnym dla świata czasie niepokojów i zmian”. Czy czuje Pan, że to, co dociera z zewnątrz ma duży wpływ na to, jak prezentują się Pana późniejsze utwory? Co miało największy wpływ na formę muzyczną tego albumu?

Nie jestem pewien, jak bardzo na poziomie świadomym otaczająca rzeczywistość ma bezpośredni wpływ na moją muzykę. Myślę, że odbywa się to bardziej subtelnie, nie wprost a w sferze podświadomości. Mój nastrój oraz przeżycia manifestują się w momencie podejmowania decyzji – jak poprowadzić melodię tematu, jaki mają wpływ na wybór kolejnego akordu w harmonii powstającego utworu. Jednak rzadko zdarza się, że rozpoczynam komponowanie od przyjęcia założenia, że np.: piszę utwór o nadziei na lepszą przyszłość. Muzyka, którą piszę ma charakter abstrakcyjny i dopiero po zakończeniu prac nad utworem lub całą płytą zaczynam zastanawiać się nad tytułami. Słucham ich i obserwuję obrazy, które przynosi moja wyobraźnia. Niczego nie chcę narzucać słuchaczowi, który może nadać mojej muzyce bardziej mimetyczny charakter, związać ją ze swoimi przeżyciami, obrazami, a nawet nadać utworom swoje tytuły. Tytuły są jedynie projekcją mojej wyobraźni.

 

 

Na albumie pojawiło się kilku doskonałych muzyków. W jaki sposób kompletował Pan zespół, który wziął udział w nagraniu poszczególnych kompozycji?

Starałem się zaprosić do współpracy muzyków, których umiejętności zagwarantują, że płyta zabrzmi dokładnie tak, jak sobie to wyobraziłem. W sekcji rytmicznej zagrali: Krzysztof Ropicki na gitarze basowej i Józef Rusinowski na perkusji. To muzycy, których bardzo dobrze znam, z którymi gram koncerty i byłem pewien, że zrealizują powierzone im zadanie na najwyższym poziomie. Obaj są reprezentantami krakowskiego środowiska muzycznego. Mój przyjaciel i współproducent albumu – Piotr Łukaszewski, polecił mi kolejnych muzyków. Na skrzypcach zagrał Przemysław Mazur, a na fortepianie Dominik Kisiel. Ci ostatni to z kolei muzycy wywodzący się z Trójmiasta. Zarówno skrzypce, jak i fortepian to bardzo istotne instrumenty w moich aranżacjach.

Muszę powiedzieć, że rekomendacje i intuicja Piotra Łukaszewskiego, który doskonale zna charakter mojej muzyki, sprawiły, że nawiązałem współprace z zachwycającymi  muzykami. Zarówno Dominik, jak i Przemysław przyjechali do studia doskonale przygotowani i świetnie wpasowali się w klimat mojej muzyki. „Problemem” był wybór jednej z kilku świetnych instrumentalnych partii, którą każdy z nich nagrał. W jednym z utworów postanowiłem mocno wyeksponować flet. Bardzo się cieszę, że moje zaproszenie do współpracy przyjął znakomity instrumentalista Leszek HeFi Wiśniowski z Krakowa. Leszek nie tylko nagrał napisane przeze mnie partie, ale nagrał bardzo interesujące, ekspresyjne solo.  Jego solowe partie, w odróżnieniu od reszty materiału nagranego w Gdańskim Custom 34, zarejestrowaliśmy w studiu nagraniowym Radia Katowice. Ścieżki instrumentów klawiszowych tym razem nagrałem sam, ale kilku interesujących pomysłów dostarczyli mi wieloletni przyjaciel Karol Pyka i Dominik Bieńczycki. W doborze brzmień instrumentów klawiszowych pomógł mi również Mariusz Lemański w jego studiu „MUZYKUJ”.

Czy treść muzyczna tego albumu uległa zmianom pod wpływem zaproszonych muzyków? Czy raczej trzymał się Pan odgórnie przyjętej wizji artystycznej i od początku wiedział, jaki efekt ostatecznie chce uzyskać?

 Dokładnie wiedziałem co chcę uzyskać. Przed przystąpieniem do prac nad płytą nagrałem wersję demo całego albumu i rozpisałem wszystkim muzykom nuty. Większość partii instrumentalnych, które słyszymy na płycie odzwierciedla moją wizję i są to nagrania dokonane w oparciu o materiał nutowy. Przemysław Mazur miał oczywiście pełną swobodę w swojej partii solowej a Dominika Kisiela prosiłem, żeby nadał moim surowym partiom pianistycznym finezji i zinterpretował je w taki sposób, jak można tego oczekiwać od wytrawnego pianisty. Miał też improwizacyjną swobodę podczas akompaniowania, w częściach przewidzianych na moje solo. Muszę powiedzieć, że po nagraniach żałowałem, że nie oddałem mu jeszcze większej przestrzeń do samodzielnego zagospodarowania. Ale mam nadzieję naprawić to w przyszłości…

Zaskoczeniem, które wykroczyło również poza ramy moich wcześniejszych oczekiwań, było brzmienie skrzypiec, które uzyskaliśmy. Suma wykorzystanych mikrofonów, preampów oraz właściwości akustyczne sali studia Custom34 i wspaniałe instrumenty Przemka dały zaskakujące rezultaty. W kilku miejscach można usłyszeć bajkowe brzmienie skrzypiec, kojarzące się ze starymi ścieżkami dźwiękowymi ze starych filmów.

Tak bym scharakteryzował uzyskane brzmienie, które bardzo mi się spodobało. Był to efekt niezamierzony, jednak wraz z Piotrem Łukaszewskim od razu pochwyciliśmy to brzmienie i postanowiliśmy wyeksponować je jeszcze kilka razy w innych miejscach. Mam na myśli w szczególności outro w utworze „I am the only one who….” i „You never told me”, „Secrets, Whispers and Promises”.

 

Mówi się o Panu, że posiada Pan indywidualny styl gry na gitarze. Czy potrafi się Pan zdystansować do tego, by dostrzec własny styl, który wynika z Pana wrażliwości oraz umiejętności? Czy można powiedzieć, że zależało Panu na zaznaczeniu zindywidualizowanego stylu na nowej płycie?

Bardzo trudno mi się do tego odnieść. Na początku, gdy uczyłem się gitarowego rzemiosła, zależało mi, aby grać i  brzmieć jak moi idole. Zupełnie nie czułem i nie rozumiałem potrzeby pracy nad własnym językiem. Jednak miałem wielu mistrzów, a ich katalog się stale powiększał. W końcu, poza muzyką rockową, zacząłem słuchać dużo jazzu. To była naturalna konsekwencja wynikająca z zainteresowania się  improwizacją. To wszystko w końcu sprawiło, że zacząłem próbować grać muzykę, której natura związana jest właśnie z improwizacją. I tak zastała mnie rzeczywistość, w której mój język muzyczny pełen był idiomów rockowych, jazzowych i wszystkiego, co znajduje się w przestrzeni między tymi gatunkami.

Zacząłem słyszeć swoje melodie i gdy pojawiała się potrzeba zagrania, nagrana improwizacji, całą narrację budowałem ze znanych mi elementów zaczerpniętych z różnych tradycji muzycznych. Nigdy zatem nie pracowałem nad moim stylem w jakiś intencjonalny sposób, nie robiłem założeń, wszystko odbyło się w sposób naturalny i spontaniczny. Ciekawe jest to, jak słuchacze „czytają moją grę”. Czasem słyszę porównania i nawiązania do artystów, których znam, ale których nigdy specjalnie intensywnie nie słuchałem nie mówiąc już o analizie stylu,  transkrypcjach solówek itd. To niezwykle zaskakujące.

Odpowiadając na drugą część pytania muszę stwierdzić, że również nie robiłem żadnych założeń i wszystko odbyło się spontanicznie. Po prostu zagrałem jak czułem. Faktem jest, że czas nagrywania płyty, to okres gdy wróciłem do intensywnych studiów nad jazzem. Robiłem wiele transkrypcji, starałem się niuansować język jazzowy w odniesieniu do różnych epok w historii tej muzyki (swing, bebop, hardbop, bossa nova, itd.). Wszystko to robiłem w przestrzeni, którą wywołała pandemia covid. Starałem się zagospodarować ten czas i ponownie jazz wciągnął mnie i zauroczył. Jednak nie próbowałem moich improwizacji „ujazzawiać” i implementować w moim odczuciu jakieś obcych ciał na grunt muzyki w dużej mierze rockowej. Myślę, że jazzowa natura może ujawniać się w konstrukcji frazy, pauzach (oddechach), tzw. pracy motywicznej, jednak tkanka pozostaje rockowa.

Co według Pana jest największą wartością albumu „Secrets, Whispers and Promises”.

Abstrahując od mojego indywidualnego, osobistego stosunku do płyty myślę, że słuchacza może zainteresować eklektyzm albumu. Fuzja rocka progresywnego, jazz-rocka, folku i muzyki filmowej może zainteresować słuchaczy o bardzo różnych gustach. Innym walorem wydaje mi się być fakt, że odbiorcy podczas pierwszego słuchania płyty trudno będzie przewidzieć, co wydarzy się za chwilę, jaki charakter będzie miała kolejna kompozycja. Ale ten kierunek w mojej twórczości nie jest wynikiem żadnych kalkulacji obliczonych na sukces i powiększanie kręgu odbiorców. Zawsze pisałem i grałem muzykę w oderwaniu od wspomnianych kalkulacji, wypływającą z mojej natury. Muzyka, którą tworzę podlega takim zmianom, jak ja sam i zmienia się wraz ze mną.

Czy album „Secrets, Whispers and Promises” jest zamkniętym projektem, a może byłby Pan w stanie dopisać do niego kolejną część?

 Myślę, że mógłbym napisać kolejną część, ale nie czuję potrzeby, żeby to robić. Dlatego uważam, że to zamknięta historia. Jeśli nagram kolejną płytę będzie miała inny charakter, sięgnę po nowe narzędzia, techniki kompozytorskie i instrumentarium. Od momentu napisania muzyki, o której rozmawiamy minęło kilka lat. Moja aktualna muzyczna perspektywa, zgromadzone pomysły z pewnością skłaniają mnie do myślenia o kolejnym, innym już rozdziale w mojej twórczości.

 

fot. okładka płyty

 Czy utwory z tej płyty będą miały okazję wybrzmieć w całości na koncertach? Czy jest możliwe zebranie tak wielu muzyków, którzy nagrywali ten album, na jednej scenie?

 Oczywiście, planuję wykonywać utwory na koncertach. Materiał pisałem w taki sposób, aby utwory nadawały się do wykonania na koncercie przez kwintet, a zatem skład, w którym zazwyczaj występuję. Tylko jeden utwór wymaga gościnnego udziału dodatkowego muzyka grającego partie na flecie. Podczas prac nad płytą najwięcej osób było zaangażowanych w nagranie i wyprodukowanie brzmień instrumentów klawiszowych. Na żywo wszystkie te partie jest w stanie wykonać jeden muzyk. W moim zespole pianista zawsze gra również na syntetyzatorach, a zatem ta sama osoba wykona zarówno partie pianistyczne jak i te, które wymagają wykorzystania syntetyzatorów. Wszystko to sprawia, że nowy materiał podczas koncertów może być kojarzony z moimi starszymi kompozycjami.

 Co musiałoby się wydarzyć z albumem „Secrets, whispers and promises”, żeby mógł Pan go uznać za osobisty sukces? A może już samo wydanie nowej płyty po wielu latach można uznać za sukces?

 W drugiej części pytania zawiera się w dużej mierze moja odpowiedź. Biorąc pod uwagę, w jakich okolicznościach pracowałem nad płytą, wszystkie nieprzewidziane przeszkody oraz to z iloma innymi obowiązkami i aktywnościami musiałem dzielić swój czas i energię, sama finalizacja tego projektu jest dla mnie wielkim osiągnięciem. Miałem także obawy, czy uda mi się płytę wydać w taki sposób, jakbym sobie tego życzył i czy uda mi się zorganizować i zaplanować kampanię promocyjną. Już dziś wiem, że to wszystko udało się zrealizować co skłania mi do optymistycznego patrzenia w przyszłość. Teraz pracuję nad ostatnim istotnym elementem, czyli koncertami.

 Ciekawym dopełnieniem całości jest okładka płyty przedstawiająca „Uczucia” autorstwa Martyny Mączki. Skąd pomysł na wykorzystanie tego obrazu? Czy malarstwo w jakiś sposób jest dla Pana inspirujące? Jakie dziedziny sztuki poza muzyką są dla Pana ciekawe?

 Od czasów płyty „Moon City” zacząłem ilustrować moje płyty obrazami polskich artystów. Pierwszy był obraz Tomasza Sętowskiego „Księżycowe Miasto”. Tym razem zwróciłem się do Martyny  Mączki z propozycją wykorzystania jej obrazu „Uczucia”. Pomyślałem, że nie ma potrzeby prac nad okładką i realizowania mojej wizji artystycznej skoro wokół jest tyle wspaniałych, przemawiających do mojej wyobraźni obrazów. W kwestiach muzycznych jestem w stanie zadbać o realizację mojej wizji artystycznej, pisząc nuty, aranżując materiał i przygotowując dla muzyków wersję demo.

W przypadku obrazów, okładki sprawa się komplikuje ponieważ nie mam narzędzi, pozwalających samodzielnie opisać moje oczekiwania. Tradycja wykorzystywania istniejących dzieł ma dodatkowy walor. Mam na myśli promocję dzieł artystów malarzy. Działa to zresztą w obie strony. Taka współpraca i wzajemne wspieranie się reprezentantów różnych dyscyplin sztuki, ich symbioza, bardzo mi odpowiada. Ilustrowanie płyt bajkowym, pełnym alegorii obrazem lepiej moim zdaniem opisuje to, co słuchacz znajdzie na mojej płycie niż zdjęcie artysty.

Lubię malarstwo. Działa na moją wyobraźnię. Moja babcia malowała a dziadek – muzyk, z zamiłowania, był kolekcjonerem obrazów i pasjonowała go historia sztuki. Moją wyobraźnię zasila zarówno Salvador Dali, Martyna Mączka, Tomasz Sętowski, Zdzisław Beksiński jak i Romulo Royo czy Frank Frazetta. Bardzo ważna jest też dla mnie literatura. W chwili, gdy piszę te słowa czytam książkę Karola Bergera „Potęga smaku”. Pierwsza książka, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie jeszcze w szkole podstawowej to „Lot nad Kukułczym gniazdem” Kena Keseya. Jako młody człowiek uwielbiałem i czytałem książki o wszechświecie Hoimara von Ditfurtha, Stephena Hawkinga i prace futurologów takich jak Fritiof Capra czy Alvin Toffler. Dziś z zainteresowaniem sięgam np. po Juvala Harariego.

Album “Secrets, Whispers and Promises” dostępna w sklepie internetowym.

 

Leave a Reply