“Mów mi Narcyz” to tytuł pierwszego albumu wokalistki i songwriterki – Sylwii S, który powstał w wyniku współpracy z producentem muzycznym – Adamem Zarzyckim. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tej płyty.
Recenzja płyty „Mów mi Narcyz” – Sylwia S (2022)
„Mów mi Narcyz” to pierwszy album Sylwii S, na którym wokalistka, nie wyzbywając się znamiennie uwypuklonej melodyki, kieruje się w stronę hip-hopu, choć wyraźnie namaszczonego elektroniką. W tym przypadku słychać jednak znacznie szersze, niejednoznaczne wpływy oraz znakomite przygotowanie wokalne artystki. Tak więc, trafne połączenie wątków związanych z popem, r’n’b, a nawet piosenkową szlachetnością, tworzy ciekawy zamysł, który udało się zamknąć w przystępnej dla słuchacza formie.
Właściwie album powstał w duecie, bo bez twórcy i producenta muzycznego Adama Zarzyckiego, ten projekt nie miałby aż takiego rozmachu. Sama wokalistka mówi, że stworzyli artystyczny kolektyw, który formułuje kompozycje wymykające się łatwemu zaszufladkowaniu. Patrząc na to z innej strony, występująca tu rozbieżność bywa czasem zbyt duża, bo nie do końca udało się nadać całości jednoznacznej, odgórnie przyjętej tylko dla tego wydarzenia szczególności.
Nie umniejsza to jednak poszczególnym utworom, bo w każdym z nich Sylwia S czuje się doskonale, tworząc ścisły dialog interpretacyjny z muzyką. Wracając do początku, warto podkreślić wokalne możliwości artystki, która przeobraża wszystkie propozycje według własnego pomysłu i zaangażowania. Właściwie jest ona kameleonem, potrafiącym z łatwością przemieszczać się pomiędzy wyszukanymi strukturami kompozytorskimi, uwypuklonymi poprzez niebanalne aranże („Szepty” oparte na rockowej ekspresji i rapowanych wersach gościa, czyli Smoka).
Może się również wydawać, że niektóre z nich stają się jakąś formą eksperymentu, gdyż pojawiają się motywy faktycznie wykraczające poza oczywisty scenariusz (nieco przekombinowany, lecz wyróżniający się na tle pozostałych numer „Prototyp„). Jeśli już dostajemy hip-hopowe bity, to zawsze są one ubarwione czymś więcej, co nie pozwala utkwić im w monotonnej rytmice („Okna„). Wokalistka traktuje rap jako wyraz własnej ekspresji, ale subtelność podkreślająca jej umiejętności wokalne także zasługuje na naszą uwagę („Ucieczka„). W tym wszystkim giną trochę teksty, choć przecież udało się ułożyć słowa, które faktycznie mają jakieś głębsze znaczenie („Uczę się oddychać„).
Trudno nie docenić talentu i umiejętności interpretatorskich Sylwii S, na swój sposób próbującej pokazać szerokie zainteresowania muzyczne. Jej pierwszy album „Mów mi Narcyz„, to dobry początek do tworzenia kolejnych, jeszcze ciekawszych, mających większe znaczenie w postrzeganiu artystycznym projektów, bo przecież wokalistka ma ku temu wszelkie predyspozycje.
Ten kolektyw może jeszcze namieszać na polskiej scenie, czego im zdecydowanie należy życzyć. Póki co, powstał album, który wykracza poza mogącą narzucać się słuchaczowi specyfikę. Dlatego taki koncept może spodobać się nawet tym, którzy niekoniecznie z zainteresowaniem spoglądają w stronę hip-hopu lub są fanami jasnych projekcji związanych z muzyką elektroniczną.
Łukasz Dębowski