Krzysztof Krakowski, występujący jako Krakowsky śpiewa od zawsze, pisze i komponuje od kilku lat. Niedawno ukazała się jego debiutancka płyta zatytułowana „SPOKÓJ”. Zapraszamy na nasz wywiad z artystą.
fot. materiały prasowe
Jeden z Twoich nowych singli, czyli utwór „Nie musisz się bać” ma dosyć jasne przesłanie. Skąd inspiracja do napisania takiej piosenki? Czy chcesz powiedzieć, że znów żyjemy w czasach, gdy z jakiegoś powodu różne grupy społeczne są z jakiegoś powodu wykluczane?
Nie tylko wykluczane, ale i wykorzystywane. Do dzielenia społeczeństwa, do budowania kapitału politycznego lub jako straszak. I żyjemy jako Polacy w takim stanie od stuleci, ale załamujące jest to, że w pewnych względach ewoluujemy moralnie jako społeczeństwo w tempie ślimaka. Inspiracją do napisania „Nie musisz się bać”, taką bezpośrednią, jest współczesny klimat polityczny w Polsce, który te wszystkie demony rozbudza. I cały ten klimat podszyty jest wypowiedziami niektórych hierarchów religijnych, co też nie jest nowością i co z chrześcijaństwem ma oczywiście niewiele wspólnego.
Czy takich utworów na całej płycie „Spokój” – która już jest dostępna – znajdziemy więcej? W jaki sposób traktujesz pisanie tekstów i czy za każdym z nich kryje się jakaś konkretna myśl?
Każda piosenka była stworzona pod wpływem jakiejś dominującej myśli a płyta był to rodzaj takiej terapii, albo bardziej poukładania sobie różnych spraw w głowie i przekazanie tego wszystkiego odbiorcy. W numerze, który otwiera album („Nowa strona”) śpiewam o tym jak było kiedyś i jak jest teraz, gdy już mam bardziej otwartą głowę na pewne sprawy, „Choć na chwilę” jest o potrzebie przytulenia wewnętrznego dziecka, które w nas gdzieś głęboko zostało, „Spokój” to numer o akceptacji siebie samego, „Nie patrz w dół” jest o życiowej odwadze, „Cichy szept” o tym, że seks nie jest wcale najważniejszy, „Kadr” to opowieść o śmierci i wędrówce duszy. Te piosenki stworzone są tak, że w każdej z nich jest do odkrycia coś głębszego pod z pozoru oczywistym przekazem. Pomimo tego, że te piosenki wypływają dość mocno z moich osobistych doświadczeń, to myślę, że wiele osób może się z tymi tekstami utożsamić i jak się okazuje, utożsamia.
Jak sam mówisz – „cały album odwołuje się do tej wewnętrznej, nienazwanej Siły”. Jak można to rozumieć? Czy to właśnie wiąże się z przekazem, który kryje się za tymi utworami?
Tą siłą wewnętrzną dla mnie jest „ja” pozbawione zewnętrznych atrybutów, od imienia i nazwiska począwszy. Tam są największe zasoby i ludzie, którzy wierzą w Boga, tam mogą go znaleźć… to takie podejście trochę w stylu filozofii zen, bardzo uwalniające, tak samo jak uwalniające było dla mnie tworzenie tej płyty.
Czy na dzień dzisiejszy wykorzystałeś wszystkie muzyczne pomysły, które zebrałeś na debiutanckim albumie? A może są jakieś piosenki, które z jakiegoś powodu nie zmieściły się na nim?
Na ten album miałem mnóstwo pomysłów. Nie wszystkie zostały wdrożone, ale daje mi to motywację do dalszej pracy, do wydania kolejnych singli, do stworzenia kolejnej płyty, zresztą trochę zacząłem już działać w tym kierunku.
Najnowszym singlem, który ukazał się 9 sierpnia jest „Setki miejsc”. Co to jest dla Ciebie za utwór i co starałeś się w nim zawrzeć?
„Setki miejsc” to jest właśnie taki frontowy utwór o poszukiwaniu siebie – poprzez miejsca, w których jestem, ludzi, których poznaję. Ta piosenka to pytanie skąd i dokąd idę, nie jako ziemska istota, ale jako nieśmiertelna energia albo dusza, jak kto woli.
Do piosenek „Idealny vibe” oraz „Kadr” powstały teledyski. Czy do tworzenia teledysków także podchodzisz w twórczy sposób, starając się zawrzeć w nich własne pomysły? Czy może tę część zostawiasz profesjonalistom i nie ingerujesz nadmiernie w powstawanie klipów?
To zależy. Teledysk do „Idealnego vibe`u” jest dość prosty – live session w studiu nagraniowym, ale też od początku chciałem aby był prosty w kontrze do klipu, który powstał do piosenki „Kadr”, który się jeszcze nie ukazał. Przekornie, proste tematy zostawiłem profesjonalistom, w te bardziej złożone dokładam swoje „pięć groszy”. 🙂 Już teraz zdradzę, choć do premiery jeszcze daleko, że klip do „Kadru” to dopiero będzie jazda bez trzymanki. 🙂
Muzyka i słowa utworów na płycie, to efekt Twojej współpracy z Moniką Wydrzyńską, Zuzą Ossowską, Luizą Ganczarską i Justyną Jędrusik. W jaki sposób dobierałeś artystów, z którymi mogłeś stworzyć wspólną koncepcję artystyczną?
Justynę Jędrusik znam już trochę i korzystałem z jej pomocy przy dwóch singlach jeszcze przed wydaniem albumu. Pozostali songwriterzy zostali mi zasugerowani przez wytwórnię. Oni wszyscy sami są piosenkarzami i znając ich twórczość wiedziałem, kto najlepiej sprawdzi się w temacie, o którym chcę śpiewać. Taki songwriting najczęściej wyglądał tak, że do piosenki miałem pozbierane główne myśli przewodnie, trochę gotowych fraz, które trzeba było podszlifować albo umieścić je we właściwym momencie utworu. Współpraca z czterema totalnie różnymi ludźmi sprawiła, że w moim odczuciu płyta nie jest nudna i mieszka w niej duch kilku gatunków muzycznych: soulu, funku, czystego popu, ambientpopu i jest na niej też trochę jazzowej nuty.
W jakiś sposób określiłbyś odbiorcę muzyki, która znalazła się na Twoim debiutanckim albumie? Czy można powiedzieć, że nagrałeś piosenki skierowane do konkretnego słuchacza?
Na początku tak, myślałem o konkretnym słuchaczu, najlepiej introwertyku takim jak ja, spokojnym, który dużo myśli o „wielkich sprawach”, ale, jak się okazuje, album przyjmuje się nieźle wśród różnych ludzi, kwestia otwartości. Co chwilę jestem zaskakiwany w kontekście odbioru. Zupełnie nie spodziewałem się na przykład, że „Idealny Vibe” tak dobrze się przyjmie. We wrześniu cała płyta zostanie zagrana na antenie lokalnego radia tarnowskiego, co będzie połączone z wywiadem ze mną – dzieją się cuda, których się nie spodziewałem, pojawiają się nowi odbiorcy, pojawili się ludzie, którzy chcą grać ze mną koncerty.
Jakie uczucia towarzyszyły Ci, kiedy ujrzałeś fizyczne wydanie swojego albumu? Czy jest to dla Ciebie jakieś spełnienie? A może Twoja chęć tworzenia kolejnych utworów jest teraz jeszcze silniejsza?
Niedowierzanie przede wszystkim. Dzień, w którym wziąłem do ręki to CD zapamiętam do końca życia, bo to było moje marzenie od niepamiętnych czasów. Była też duma i poklepywanie samego siebie po plecach 🙂 Podobnie było gdy w Polskim Radiu Lublin usłyszałem piosenkę „Nie musisz się bać” – wtedy już się rozpłakałem, to mnie totalnie rozłożyło, w pozytywnym sensie oczywiście. 🙂
Gdzie można kupić Twój album?
Obecnie w ramach preorderu można zamówić płytę kontaktując się bezpośrednio ze mną poprzez socialmedia: ig, fb, tiktok: @krakowsky.musics, Niebawem ruszy sklep internetowy.
Jakie są Twoje dalsze plany na przyszłość? Czy czujesz, że ten album pozwolił Ci otworzyć ważny rozdział w życiu?
Następne kilka miesięcy planuję przygotowywać się do występów na żywo. Powoli zaczynam dojrzewać do koncertów, myślę, że na wiosnę coś ogłoszę. Mam ten przywilej bycia artystą niezależnym, nic mnie nie goni bo nie utrzymuję się z muzyki. Niewątpliwie album otworzył ważny rozdział w moim życiu, bo praca nad nim zmieniła wiele kwestii. Poszerzyłem swoje horyzonty muzyczne, szlifowałem wokal po kilka godzin dziennie no i oczywiście praca z songwriterami to bezcenne doświadczenie, które niemal natychmiast zaowocowało tym, że teksty, które teraz piszę są w moim odczuciu o wiele lepsze, co słuchacze będą mogli ocenić przy kolejnej płycie.
fot. materiały prasowe