„Myślę, że jestem całkiem niezłą obserwatorką świata i ludzkich zachowań” – Julia Rocka [WYWIAD]

Po ponad dwóch latach od wydania debiutanckiego singla „Jeep”, który był efektem spontanicznych nagrywek artystki z kolegą z liceum – Michałem Głomskim, Julia Rocka prezentuje swój debiutancki album. Z wokalistką porozmawialiśmy o jej muzycznych początkach, inspiracjach, rapie i nie tylko.

fot. Estella Dandyk

Gdzie należy szukać początków Twoich działań muzycznych, które doprowadziły Cię do wydania albumu „Blaza”?

Wszystko zaczęło się na początku pandemii, czyli trzy lata temu. Ze względu na obostrzenia zamknięto Filmówkę w Łodzi, na której studiuję i trochę nie miałam co ze sobą zrobić. Uciekałam wtedy z nudów w pisanie poezji i malowanie. Czas się wydłużał z miesiąca na miesiąc, aż odezwał się do mnie kolega z liceum Michał, że robi muzę i szuka kogoś do wspólnego napisania piosenki. Zgodziłam się, bo i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Nasza współpraca okazała się trafiona, bo już nasz pierwszy utwór „Jeep” okazał się dużym viralem, a dziś ma w sumie ponad 7 milionów wyświetleń.

Jak z perspektywy czasu patrzysz na swój początek oswajania się z muzyką, dzięki czemu nagraliście utwór „Jeep”?

Jestem dumna z tego, w jaki sposób wyszedł ten numer. Oczywiście, pewnie dzisiaj coś bym poprawiła, bo z perspektywy czasu widzi się różne rzeczy trochę inaczej, ale nie mam sobie nic do zarzucenia, szczególnie, że ja wtedy dopiero zaczynałam moją przygodę z muzyką i śpiewaniem. Razem z Michałem (red. Michał Głomski) zrobiliśmy wszystko sami, bez wsparcia dużej wytwórni, z zerowym budżetem. Klip do kawałka „Jeep” zrobił po koleżeńsku mój kumpel Maciek Bernaś z Filmówki. Tworzenie „Jeepa” wiele nas z nauczyło. Michał również zdobywał wtedy doświadczenie w produkcji, uczył się miksować i masterować. Mogę śmiało przyznać, że włożyliśmy w ten numer mnóstwo serca.

Chcesz powiedzieć, że od razu złapaliście porozumienie z Michałem?

Tak. Mamy podobne myślenie o sztuce i tworzeniu. Oboje jesteśmy bardzo zdyscyplinowani i podchodzimy rzetelnie do naszej pracy. Jesteśmy też perfekcjonistami i zwracamy uwagę na szczegóły. Znam Michała wiele lat bo chodziliśmy razem do liceum Batorego w Warszawie i mam do niego ogromne zaufanie. Cieszę się, że to właśnie on odpowiada za język muzyczny albumu „Blaza”.

 

fot. okładka albumu

Czy nauka w Szkole Filmowej w Łodzi pomogła Ci w jakiś sposób odnaleźć się w tej muzycznej działalności?

Kiedy śpiewam, ważne stają się dla mnie emocje i ekspresja, więc aktorstwo pozwala mi nie tylko śpiewać dźwięki, ale włożyć w to całą siebie. Staram się też aby teksty moich piosenek były trochę jak mini scenariusze, satorytellingowe i narracyjne. Poznanie ludzi w szkole filmowej także otworzyło mi kilka możliwości, chociażby w kwestii zrealizowania pierwszego teledysku, o którym wcześniej wspomniałam. Klip do ” Obiecałeś” i „Niebieskiego swetra” też kręciłam z koleżanką z filmówki. W szkole miałam zajęcia ze śpiewu, więc ten warsztat też mogłam wykorzystać. Choć dobra dykcja i impostacja były trochę przeszkodą w nagrywaniu pierwszych piosenek (śmiech). Michał często mówił do mnie: „zarzuć blazę” (śmiech). Z czasem musiałam zacząć śpiewać w bardziej wyluzowany sposób.

Słuchając Twojej płyty można mieć wrażenie, że na każdy utwór szukałaś trochę innego sposobu, żeby go zaśpiewać. Czy zgodzisz się z tą opinią?

Może trochę tak, chociaż ta zblazowana ekspresja łączy wszystkie utwory. Raczej starałam się te wszystkie piosenki śpiewać na pewnym znudzeniu, rozczarowaniu, może nawet smutku. Lubię też sensualne rejony jak w „Blow-Up”, gdzie mogłam sobie pozwolić, żeby mój głos był szepczący. Dobrze się czuję w takich rejestrach i myślę, że mój wokal również wtedy dobrze brzmi. Ale na płycie znajdują się również kawałki z mocniejszym wokalem, jak na przykład „Obiecałeś” czy „Niebieski sweter”.

 

W jaki sposób pisałaś teksty na ten album?

Zawsze staram się aby moje teksty były życiowe, uniwersalne i prawdziwe, ale i niedosłowne, pełne poczucia humoru. Myślę, że jestem całkiem niezłą obserwatorką świata i ludzkich zachowań. Wszystkie piosenki bazują albo na obserwacjach albo na prawdziwych doświadczeniach, więc są bardzo osobiste. No i niestety ja nie potrafię szybko pisać, moje teksty rodzą się miesiącami, stale szukam nowych tematów, udoskonalam metafory i dążę do pewnego rodzaju esencji i puenty.

Czy muzyka podpowiada Ci słowa do piosenek?

Czasem tak, ale zazwyczaj u mnie proces tworzenia piosenki zaczyna się od tematu i tekstu. To trochę nietypowe. Zazwyczaj twórcy zaczynają od melodii i muzyki. U mnie warstwa liryczna jest kluczowa. Zobaczymy jednak jak będzie przy drugiej płycie, bo też nie chcę się zamykać na jedną metodę tworzenia.

Czy album „Blaza” zainspirował Cię w jakiś sposób do dalszych działań muzycznych? Czy teraz skupisz się wyłącznie na aktorstwie?

Pierwszy album zainspirował mnie, żeby dalej iść w tym kierunku. Początkowo byłam zaskoczona, gdy „Jeep” doczekał się milionowych wyświetleń i zaczęły odzywać się do mnie różne wytwórnie muzyczne. Wtedy byłam przerażona, bo chciałam być aktorką, a nie podpisywać kontrakt fonograficzny. Oswajałam się z tą myślą długi czas, aż w końcu stało się! I teraz mam apetyt na więcej, choć aktorstwo wciąż jest dla mnie bardzo ważne. Pandemia wywróciła moje życie do góry nogami, bo gdyby nie ona, to zapewne nie wydałabym płyty i nie grałabym koncertów. Może to się wydać dziwne, ale ja wcześniej nie lubiłam nawet śpiewać. Zapisałam się kiedyś na zajęcia ze śpiewu muzyki ludowej i musicalowej tylko po to, żeby dostać się do szkoły filmowej. Nic więcej wtedy mnie w tej kwestii nie interesowało. Teraz okazało się, że jestem Julią piosenkarką i to słowo „piosenkarka” jest ogromną częścią mojej tożsamości.

 

fot. Estella Dandyk

Kolejnym etapem Twojej działalności muzycznej są koncerty. Wystąpiłaś jako support przed Sophie Ellis-Bextor. Jakie to było dla Ciebie przeżycie?

To był mój pierwszy koncert w życiu! I przyznam szczerze, że już miesiąc wcześniej byłam stremowana. To było jedno z najbardziej stresujących doświadczeń mojego życia, ale przełamałam lody i teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że granie koncertów przynosi mi wyłącznie radość! Nabrałam więcej pewności siebie. Widząc ile osób na widowni śpiewa moje piosenki moje serce się cieszy i cała mam ochotę skakać ze szczęścia!

Chcesz powiedzieć, że dobry odbiór Twojej muzyki i koncerty, na które przychodzą ludzie spowodował, że zaczęłaś inaczej planować sobie przyszłość?

Oj, tak. Chociaż nie chciałabym, żeby aktorstwo było przy okazji tego wszystkiego, co robię w muzyce. Będę próbowała także pracy w aktorstwie, chciałbym temu poświęcić więcej czasu. Trudne jest to do pogodzenia. A przecież muszę jeszcze napisać pracę magisterską. Do drugiej płyty nie podejdę tak szybko, bo chcę znaleźć na nią konkretny pomysł.

Działasz w różnych miejscach, bo w 2022 roku nagrałaś także dwa audiobooki – „Z pierwszej piłki” na podstawie książki Remigiusza Mroza oraz „Opowiem o Tobie gwiazdom” Edyty Prusinowskiej. Czym było dla Ciebie to doświadczenie?

To było bardzo ciekawe doświadczenie aktorskie, bo musiałam wykreować postać za pomocą subtelnych środków wyrazu, mając do dyspozycji tylko głos. Dużo się dzięki temu nauczyłam. No i na pewno moja przygoda muzyczna i doświadczenie w studio nagraniowym na pewno mi pomogły, bo mam większą świadomość głosu.

Wracając do muzyki, to skąd wziął się pomysł na nagranie duetu, bo przecież w utworze „Blow-Up” pojawił się Kukon?

To jest najbardziej trapowy kawałek ze wszystkich jakie napisałam. Pomyślałam, że przydałaby się w nim męska perspektywa szczególnie, że piosenka opowiada o relacji damsko męskiej. Od początku chciałam aby to właśnie Kukon się dograł, ale nie sądziłam, że on się zgodzi by ze mną współpracować. Ku mojemu zaskoczeniu, on podszedł to tej współpracy z dużym entuzjazmem i ostateczny efekt bardzo mi się podoba. A nasza piosenka dostała nawet nominację do Fryderyków 2023, z czego bardzo się cieszę.

 

Czy Ty w ogóle śledzisz to, co dzieje się na scenie rapowej w Polsce?

Nie jestem znawcą rapu, ale odkąd wszedł trochę bardziej do mainstreamu, to staram się być na bieżąco. Poza tym uważam, że teksty rapowe są bardzo inspirujące i dużo w nich bolesnych prawd o życiu, raperzy nie boją się odważnych metafor i mówienia wprost. Twórczość Taco Hemingwaya, Maty czy wspomnianego Kukona trafiają w moją wrażliwość.

Czy można powiedzieć, że coś muzycznie Cię inspiruje i ma wpływ na Ciebie jako wokalistkę?

Bardzo lubię rockowe brzmienia, chociaż do własnej muzyki przemycam ich mało. Pierwszą płytą jaką kiedykolwiek dostałam była płyta Led Zeppelin „Mothership”. Lubię też taki klasyczny pop sprzed 10 lat jak Rihanna, Lady Gaga, Tylor Swift, których piosenki analizuję pod względem „hitowości” i niezwykłej skuteczności jeśli chodzi o oddziaływanie na emocje. Jednym z moich ulubionych albumów popowych jest „Pure Heroine” Lorde, ale doceniam również Lanę Del Rey. Podobają mi się produkcje Jacka Antonoffa. Rosalia mnie inspiruje jeśli chodzi o jej bawienie się wokalem… sięgam też do elektronicznych brzmień. Ale w moim domu rodzinnym słuchało się wyłącznie muzyki klasycznej, bo moja mama jest melomanem i ona słuchała długo tylko takiego gatunku. Kiedy sama zajęłam się tworzeniem muzyki, nagle otworzyła się na muzykę elektroniczną. Mama próbuje zrozumieć, o co chodzi w tym całym popie (śmiech).

Czy Twoja mama przesłuchała uważnie płytę „Blaza”?

Tak, moja mama była pierwszym słuchaczem tych piosenek. Na początku była zszokowana niektórymi tekstami i trochę mnie przestrzegała, że dziewczynie nie wypada tak śpiewać. Wytłumaczyłam jej jednak, że ważniejsza od sztucznej pruderyjności jest szczere pisanie o życiu. Przecież moje słowa nie mają bezmyślnie prowokować, ale przedstawiać sytuacje, z którymi słuchacz będzie mógł się utożsamić.

W tekstach ukryłaś też wiele spostrzeżeń odnośnie współczesnego świata. Powiedziałaś nawet, że „rozumiem Blazę jako synonim znieczulenia, które jest wymuszane na nas przez brutalny i sformalizowany świat dorosłości, pozbawiony spontanicznych uczuć”. Skąd w Tobie takie przemyślenia i czy mama się z Tobą zgadza w tych wnioskach?

Tak, mama się ze mną zgadza i szanuje moje spostrzeżenia, szczególnie jeśli chodzi o temat dorosłości. Jestem z natury refleksyjną osobą i nie satysfakcjonują mnie proste odpowiedzi. Staram się poszukiwać głębiej. Dorosłość dość mocno mnie rozczarowała i pod względem powierzchownych relacji, i funkcjonowania w showbiznesie, i wielu konwencji, pozorów i sztuczności.

Czy istnieje jakaś granica w opisywaniu różnych emocji, które Ciebie dotykają?

Zawsze szczerze piszę swoje teksty i faktycznie istnieje pewne ryzyko, że mogę za bardzo się odsłonić. Wychodzę jednak z założenia, że jeśli tego ryzyka nie ma, to też trochę tworzenie nie ma sensu. Tylko opowiadając o swoich przeżyciach, mogę realnie zbliżyć się do słuchacza.

Dlaczego nie zdecydowałaś się wydać płyty „Blaza” fizycznie? Czy takie wydania tracą według Ciebie sens w dzisiejszych czasach?

Myśleliśmy o tym z wytwórnią Sony Music Poland, ale doszliśmy do wniosku, że chyba ludzie coraz mniej uwagi przywiązują do wydań fizycznych płyt. Zaskoczył mnie jednak fakt, że całkiem sporo osób domaga się fizycznego wydania i nie wykluczam, że takie niedługo powstanie.

Rozmawiał: Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply