„HORYZONT” to drugi album wyjątkowego projektu ludzi uprawiających sztukę, czyli Art Komitywy. Podstawą twórczą są wiersze poety – Pawła Władysława Płócienniczaka. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.
Recenzja płyty „Horyzont” – Art Komitywa (2023)
Art Komitywa to projekt, który wciąż się rozrasta, aranżując nowe, niezwykle intrygujące sytuacje artystyczne. Na drugiej płycie „Horyzont” łatwo wyczuć większą otwartość muzyczną, choć wciąż głęboko refleksyjny ton poszczególnych utworów jest mocno wyeksponowany. Niezmienna staje się warstwa liryczna, bo lider Marcin Szyndrowski wciąż korzysta z poezji Pawła Władysława Płócienniczaka, która tworzy już znamienną specyfikę całego przedsięwzięcia.
Na obecne brzmienie zespołu (choć tak naprawdę wciąż nie jest to zespół w dosłownym tego słowa znaczeniu) niebagatelny wpływ miała nowa postać, która dołączyła do Art Komitywy, a mianowicie – Przemysław Bochna. Multiinstrumentalista, aranżer, producent muzyczny jest współkompozytorem (obok Marcina Szyndrowskiego) całego materiału, wypełniającego ten album. Stąd bez trudu można dostrzec bogatszą formę muzyczną, łączącą organiczne dźwięki (m.in. gitarowe) z syntezatorowym tłem, tak wyraźnie naznaczającym poszczególne propozycje. Budzi podziw nakładanie się poszczególnych warstw i przełamywanie ich w mniej oczywisty sposób.
Słychać, że artyści starali się uciekać od konwencjonalności poprzez różnorodne pomysły, czasami zmieniając ton kompozycji poprzez rozbijanie zbyt oczywistych splotów dźwiękowych (utwór „Moja” z elektronicznym pulsem i rockowo gotyckim nerwem). I trzeba przyznać, że ta odrobina eksperymentalnej wytrawności wyszła całości zdecydowanie na dobre.
Z drugie strony warto zauważyć, że starano się utrzymać porządek i jasno określić położenie muzyki względem tekstów, co zdecydowanie wpłynęło na czytelność przekazu. Udało się także zachować głęboki, nieco nostalgiczny klimat, który akurat jest wpisany w styl Art Komitywy. Taka specyfika staje się rozpoznawalna i faktycznie daje uczucie obcowania z czymś na swój sposób ważnym („A póki co żyję”). Zdarzają się momenty przystępniejsze, bez większego nasilenia muzycznego (singlowy „Stało się”), ale również takie, gdzie staranniej wyeksponowano żywe elementy (wiolonczela w „Starość człowieka, którego kocham”). Teksty wciąż krążą wokół ogólnie rozumianego egzystencjalizmu, gdzie refleksja ma wyzwolić zrozumienie tych utworów. Słowa nie są jednak nadmiernie filozoficzne, co pozwala dotrzeć do ich właściwej treści, choć pewien uniwersalizm jest nieodłączną częścią przekazu, nawet jeśli w tle słyszymy fragment „Roty” i konkretniej określoną historię („Ulica powstańców z Wielkopolski”).
„Horyzont” daje możliwość swobodnego przemieszczania się pomiędzy poszczególnymi utworami i łatwiejszego dotarcia do muzycznej strony całego projektu (szczególnie względem poprzedniej płyty „Strefa szarości”). Przystępniej, to nie znaczy mniej angażująco, wręcz przeciwnie – to wciąż utwory wymagające od słuchacza dużego skupienia. W ogólnych rozrachunku, ten album jest znacznie ciekawszy, pełniejszy muzycznie, ale też dający więcej oddechu, co pozwala zatopić się w tym repertuarze z większą przyjemnością. To duży krok naprzód w poczynaniach artystycznych Art Komitywy.
Łukasz Dębowski