IVVA – „This Album Does Not Exist” [RECENZJA]

Nasz ocena

Warszawska wokalistka Aga Masny tworząca jako IVVA wydała mini album “This Album Does Not Exist”. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.

Recenzja EP „This Album Does Not Exist” – IVVA (2022)

IVVA to warszawska wokalistka i songwriterka, która na swojej EPce „This Album Does Not Exist” zmieściła część swojego osobistego świata, naznaczonego organicznym brzmieniem, ale też swobodnie płynącymi dźwiękami elektroniki. Jedynie ukulele, gitara i kilka drobnych motywów syntetycznych wystarczyło, żeby przenieść się do innej rzeczywistości. W odnalezieniu się w takiej muzyce pomaga nam znamienny wokal, który dokładniej określa współrzędne każdej piosenki.

W jej muzyce jest odrobina północnego chłodu oraz alternatywnej oszczędności muzycznej. Ten album to typowa produkcja domowa, oparta na sprawnym songwitingu, gdzie budowanie klimatu odbywa się przy pomocy prostych narzędzi.

Właściwie specyfika kompozycji bazuje na głębokim nastroju, mającym bezpośrednio podkreślać wyzwoloną emocjonalność. Bez kobiecej (może jeszcze dziewczęcej) wrażliwości przeszywającej całość, nic nie mogłoby się udać. Budowanie napięcia może jeszcze nie jest mocną stroną tego projektu, ale łatwo dostrzec umiejętne splatanie się różnych czynników artystycznych, które gdzieś na końcu tworzą charakter tych czterech piosenek.

Nie da się ukryć, że artystka pokombinowała, nie wykorzystując „gotowców”, dających możliwość pójścia na skróty. W „Skill Love” usłyszymy wokalistkę, jakby śpiewającą przez słuchawkę analogowego telefonu. Tutaj wykorzystano także… gwizdanie, przekształcając ten dźwięk na nowy instrument. Zabawa różnymi brzmieniami jest słyszalna na tym albumie, stąd w tle pojawiają się pomruki nienachalnej elektroniki, tak dobrze zapętlającej się chociażby z gitarą akustyczną („Keeping Me Awake„). A okazuje się, że im mniej środków wyrazu, tym lepiej („Lover„).

Przy tej okazji nie da się uniknąć porównań do m.in. Bat For Lashes, Susanne Sundfør czy Lykke Li. Póki co, IVVA robi jednak wiele rzeczy sama, przy mniejszych możliwościach produkcyjnych, więc jej piosenki mają nieco surowszy, bardziej minimalistyczny wydźwięk. Na ten moment nie należy tego traktować jako zarzut. Po prostu oddanie tych kompozycji zawodowcowi, poruszającemu się w podobnych klimatach, mogło wydobyć z nich jeszcze więcej kolorytu muzycznego.

Na dzień dzisiejszy artystka wygrywa naturalnością i swobodą poruszania się w takiej zacisznej przestrzeni. Bez sztucznej kreacji, postawiła na bezpośredni przekaz i emocje, które udało się jej zamknąć w klimatycznej formie. Dzięki kilku umiejętnie zszytym drobiazgom IVVA stworzyła swoje intymne opowieści, naznaczające jej muzykę wyraźnym drygiem artystycznym. Jeśli do tego dodamy lekko rozmyty, ale punktowo celnie rozpisany wokal, to wyjawi nam się pełen obraz tego albumu.

Łukasz Dębowski

 

Jedna odpowiedź do “IVVA – „This Album Does Not Exist” [RECENZJA]”

Leave a Reply