“Twoje Światło” to tytuł debiutanckiej płyty Sylwii Piotrowskiej. Artystka wykonuje muzykę chrześcijańską, stąd na albumie znalazło się 11 autorskich utworów o tematyce religijnej. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.
Recenzja płyty „Twoje Światło” – Sylwia Piotrowska (2022)
„Twoje Światło”, to dobrze przygotowana od strony muzycznej i wykonawczej, debiutancka płyta Sylwii Piotrowskiej. Wokalistka postawiła na piosenkę popową, w której ważną rolę odgrywają teksty odnoszące się do wiary. Tematyka religijna może wydawać się zaskakująca, choć nie należy traktować tego jako zarzut w szerszym kontekście artystycznym, ponieważ dostaliśmy uniwersalizm kompozycyjny, niemający nic wspólnego z „piosenką oazową”.
Skupianie się jedynie na przekazie i tekstach, które w sposób czytelny nawiązują do tematyki religijnej, to tylko jedna z możliwości odbioru tych piosenek. Samo słowo ma w przypadku wokalistki ogromne znaczenie, jednak udało się wprowadzić emocje, które można odnieść do znacznie szerszej perspektywy. W końcu artystka nie narzuca nam jednoznacznego odbioru, a „Światłem” dla każdego może być coś innego. Nie da się więc ukryć, że ukierunkowanie tych utworów pod kątem wiary jest oczywiste („Błogosławieni”), ale nie staje się zbytnio nachalne („Twój dom”). Zresztą dziękczynność do tego co nas otacza, można wyrażać w różny sposób. Dla Sylwii ta droga jest właściwa, bo w końcu „kto śpiewa, ten dwa razy się modli”.
Chwilami pojawia się niestety odrobina przesadnego patosu, który nierozerwalnie łączy się ze słowem, ale czy można w inny sposób odnieść taki przekaz do muzyki? Jest to naprawdę trudne. Nie znajdziemy w tym za to liturgicznego natchnienia i naleciałości, które mogłyby umniejszać tym propozycjom, czy też zawężać ich odbiór od strony czysto artystycznej.
I tutaj oddzielając słowo od muzyki, należy przyjrzeć się warstwie kompozycyjnej. A ta wypada przekonująco w kontekście odniesień do współczesnej, nieprzesadzonej produkcyjnie muzyki popularnej. Owszem, nie znajdziemy w tym nadmiernej oryginalności, jednak zaaranżowanie tych piosenek w nowoczesnym kolorycie muzycznym sprawia, że nie ma w tym archaicznych, słabo wypadających wątków.
Każdy utwór został przygotowany według konkretnego wzoru, z kompletnie przedstawionym instrumentarium. Tutaj jest klasycznie – gitarowe brzmienie, melodyka zbudowana na klawiszach i perkusji. Całość została jedynie zbyt bezpiecznie zaprezentowana, ale album broni się wartością ukrytą w samych zawodowo zbudowanych kompozycjach, które bardzo dobrze korespondują z głosem artystki. A nie da się ukryć, że walory wokalne są ogromne. Sylwia to niezwykle sprawna, umiejąca w pełni wyrażać siebie poprzez emocjonalną, ale też techniczną sprawność posługiwania się głosem („To wszystko kim jestem”).
Warto samemu spróbować odnaleźć zalety ukryte na debiutanckiej płycie Sylwii Piotrowskiej, która w sposób świadomy odnosi się do tego, co dla niej ważne. Z pewnością znajdą się słuchacze, dla których taki przekaz będzie równie ważny, a więc niezwykle potrzebny. I do nich artystka kieruje swoją twórczość, jednocześnie wyrażając się poprzez osobiste słowa, tworzące specyficzną formę poszczególnych piosenek. W tym przypadku wokalistka wygrywa niepodważalną szczerością, co obok ogromnego talentu i zawodowstwa jest bardzo istotne. Dzięki temu jakość ukryta w artyzmie wychyla się zdecydowanie ponad przeciętność.
Łukasz Dębowski