Zeamsone – „Uniwersum” [RECENZJA]

Nasz ocena

Uniwersum” to czwarte legalne wydawnictwo Zeamsone. Artysta powraca bogatszy o nowe doświadczenia i jest odpowiedzialny za brzmienie oraz produkcję muzyczną znacznej większości albumu. Zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.

Recenzja płyty „Uniwersum” – Zeamsone (2022)

Jeśli interesujesz się polskim rapem to Zeamsone to gość, którego ksywy nie wypada Ci nie znać. Jego charakterystyczny styl nawijania oraz niski, dość poważny głos od zawsze stanowiły o jego popularności. W 2017 roku prawie każdy nastolatek znał utwory takie jak “bb”, “Ballada” czy “Kurtki Bomberki”. Debiutował natomiast w 2018 roku albumem “777”, z którego kawałki swego czasu dość długo widniały na każdej rapowej playliście.

Zeamsone po ponad rocznym zapowiadaniu i promowaniu singlami swojego najnowszego wydawnictwa w końcu wydał “Uniwersum”. Album został w większości wyprodukowany przez niego samego, gdyż przez ostatnie lata bardzo dużo czasu poświęcił na naukę w tej dziedzinie. Jego catchy tag producencki “Zeams, one to lubią” usłyszeć możemy w niemal każdym utworze. Dodatkowo słychać, że brzmienie każdej poszczególnej ścieżki niejednokrotnie zostało niemal chirurgicznie wycyzelowane przez Pawła, który jak zakładam jest po prostu perfekcjonistą. Obcując z tym albumem ma się dziwne wrażenie, jakby ambicja artysty wylewała się z niego z każdej możliwej strony. Wszystko jest na 100% i nic nie jest pozostawione przypadkowi. Raper tym albumem pokazuje także bardzo dużą pewność siebie, swoich umiejętności oraz wysokiego poczucia własnej wartości.

Co tu dużo mówić, twórczość Zeamsone’a od zawsze była dobra. Nigdy natomiast nie była tak angażująca, różnorodna oraz jakościowa od strony technicznej jak na “Uniwersum”. Od “734 Guitars” minęły niecałe 2 lata i to właśnie przez ten czas produkcje, jak i cały rapowy warsztat Pawła poszły o kilka leveli to przodu. Potwierdzały to już nawet single, bo “Palm Angels” czy “BIO”, które należały do istnej jakościowej rapowej czołówki końca 2021 roku. I tak – jakościowej, bo jakość mają nie tylko utwory z podziemia kręcące się wokół brudnego, często czerpiącego z oldschoolu klimatu, które starają się być na siłę inne. A ludzie i część naszego muzycznego środowiska łyka je, jak pelikany i wierzy, że znajduje nową jakość. Najciemniej pod latarnią, co?

Na “Uniwersum” znajdziemy też słabsze utwory jak “PHANTOM”, czy “Z Dawnych Krain”, lecz zdecydowanie dominują na nim jakościowe, nowoczesne, często czerpiące z drillu produkcje. Z niesinglowych utworów na pewno warto zwrócić uwagę na mocno basowe “Ye”; mający przygnębiający klimat “Kolejny Rozbity Bentley” czy sielankowe, wyciszające “A Ty śpij”, które jest idealnym zakończeniem albumu. Na płycie usłyszeć możemy hihaty często ułożone z drillową rytmiką oraz 808-kę, w której slice’y są na porządku dziennym. Jednak przytaczając wers z jednego z utworów z tej płyty “nie chodzi przecież o to, żeby wyprzedzać trendy te, tylko się w nie wstrzelać”, a Paweł idealnie się w te trendy wstrzela, dodając do tego swoją wrażliwość oraz estetykę. Widać jego bycie na bieżąco, jeśli chodzi o polską (to może mniej) jak i zagraniczną scenę, a także zrozumienie i zajawkę stylistyką, która zdominowała rynek jakiś czas temu. Nie jest to jednak taki typ muzyki, który został już przemielony kilkaset razy, tak jak niekiedy ma się wrażenie w przypadku twórczości Miszela. Paweł bardzo umiejętnie wykorzystuje i inspiruje się tą stylistyką oraz na jej podstawie tworzy własne utwory.

Odrzucając na bok nostalgię jednoznacznie stwierdzam, że “Uniwersum” to najlepsza płyta Zeamsone’a w jego dotychczasowej karierze. Artysta połączył swój styl, artyzm i największe zalety z panującymi trendami w taki sposób, że album jest świeży, motywujący i dający się określić jako wyznacznik dla mniejszych artystów, chcących zrozumieć aktualny rynek. To kawał dobrej roboty, do której zapewne nie tylko ja będę wracał.

Mateusz Kiejnig

 

Jedna odpowiedź do “Zeamsone – „Uniwersum” [RECENZJA]”

Leave a Reply