kilka czułości – “MIĘTA” [RECENZJA]

Nasz ocena

kilka czułości to zespół debiutujący na polskiej scenie muzycznej, który założyła wokalistka i songwriterka Anna Kamińska. 29 czerwca ukazał się ich album “MIĘTA”, a jego recenzję można znaleźć na naszym portalu.

fot. okładka płyty (Janek Kamiński)

Recenzja płyty “MIĘTA” – kilka czułości (2022)

Po kilku bardzo udanych zapowiedziach (doskonały singiel “Oczami do mnie mów”) dostaliśmy cały album (“MIĘTA”) od zespołu kilka czułości, którego liderką jest świetnie odnajdująca się w klimatach pop-folkowych Anna Kamińska. Właściwie to muzyka nasycona żywym brzmieniem, gdzie na pierwszy plan wysuwa się organiczna melodyka, tak spójna z wrażliwością samej wokalistki. A wszystko zostało podane w niebanalnej konwencji piosenkowej.

Warto zwrócić uwagę na trafne rozwiązania aranżacyjne, które uwypuklają to, co stanowi o wartości tych kilkunastu utworów. Wyróżniają się więc czytelne, rozświetlające całość dźwięki instrumentów (gitara, wiolonczela, akordeon, pianino, perkusja), które w podtekście nawiązują do różnych gatunków muzycznych. Stąd obok jazzujących motywów (“Jutra wczorajszy dzień“), pojawia się retro rockowe zacięcie (“Głupie zakochanie“), a nawet poetycka ballada (“Do siebie trzeba biec“). Do tych ostatnich zespół – w składzie: Anna Kamińska, Emil Smardzewski, Filip Turkowski, Adrian Ciesielski – ma szczególną słabość, co nie dziwi, bo akurat wiele z nich zasługuje na naszą uwagę.

Nie brakuje też lirycznych momentów z solidniej zaznaczonym, a tym samym bardziej interesującym motywem przewodnim pianina (“Would Be Better for You“). Stąd pomiędzy zacisznymi, bardziej intymnymi piosenkami przytrafiają się też propozycje nasączone nieco większym rozmachem.

Nie wszystko na tej płycie się udało, bo przytrafiają się drobne potknięcia, do których należy zaliczyć błahy, wręcz słabo prezentujący się na tle całości utwór “W połowie“. Zdarzają się też piosenki w pewnym sensie “prześpiewane” (“Little Drop of Rain“), ale przy 15 piosnkach nie ma co narzekać. Ważniejszy staje się fakt, że zespół kilka czułości posiada zindywidualizowany styl. Łatwo też zauważyć umiejętność materializowania skromnych, ale jakże poruszających w swej prostocie kompozycji (“Shelter“). Na szczególną uwagę zasługują te wątki, gdzie mocniej został wyeksponowany koloryt folkowy, bo to on sprawia, że piosenki zespołu stają się artystycznie dorodne, a przy tym całkowicie bezpretensjonalne (“Krzyk“).

Nie da się ukryć, że zespół kilka czułości chciał możliwie wiele pokazać na swojej debiutanckiej płycie, przez co nie wszystko jest na jednakowym, silnie angażującym poziomie. Nie ujmuje to jednak całej, niezwykle sprawnie zaprezentowanej płycie “MIĘTA“, gdzie świeży powiew zawodowo zaprezentowanych dźwięków unosi się w powietrzu.

Pewien balans pomiędzy żywym brzmieniem, stonowaną liryką i subtelnym wokalem Anny Kamińskiej sprawia, że debiutancki album staje się początkiem czegoś ważnego w działalności zespołu. Ich muzykę należy jednak odbierać w szerszym znaczeniu, bo każda nienachalnie eksploatowana nisza może być źródłem niezwykle ciekawej twórczości. A przecież z taką tu mamy do czynienia. Poza tym zwraca uwagę koncertowy potencjał tego materiału, który aż prosi się żeby wybrzmieć w niewielkich, klimatycznych salach klubowych. Tym bardziej, że chwilami trudno nie zatracić się w tej muzyce.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply