Iza Połońska – „SING! Osiecka” [RECENZJA]

Nasz ocena

„SING! Osiecka” to album Izy Połońskiej, na którym znajduje się 13 utworów z tekstami Agnieszki Osieckiej. Płyta ukazała się 22 listopada. Album jest ostatnią produkcją Andrzeja Adamiaka, legendarnego lidera zespołu Rezerwat. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.

Recenzja płyty „SING! Osiecka” – Iza Połońska (Soliton, 2021)

Na interpretacje piosenek z tekstami Agnieszki Osieckiej trzeba znaleźć sposób. Utwory ze słowami poetki doczekały się już wielu odsłon, bo co jakiś czas różni artyści próbują swoich sił, mierząc się z jej twórczością. Tym razem dostaliśmy album „SING! Osiecka” z wykonaniami łódzkiej artystki Izy Połońskiej, która umiejętnie balansuje pomiędzy piosenkową melodyką, a wrażliwością poetycką, gdzie kolorytu dodaje subtelnie jazzujące tło.

Pomysł na wykonanie to jedno, ale liczy się także koncepcja związana z muzycznym ubraniem na nowo tych utworów, tak by nie tworzyć kopii znanych utworów, ale też nie wprowadzać nadmiernej innowacji w coś, co jest pierwotnie doskonałe. W znalezieniu tego balansu pomógł artystce wybitny muzyk, kameralista, akordeonista – Leszek Kołodziejski, który zaaranżował te propozycje na nowo, nie zasłaniając jednak ich oryginalnego blasku. To sprawia, że twórczość Osieckiej wciąż jest niezwykle żywa także na tym albumie.

Warto dodać, że nie jest to pierwsze spotkanie Izy Połońskiej z twórczością poetki, bo artystka od długiego czasu wykonywała te (ale też wiele innych piosenek z jej tekstami) w różnych konfiguracjach muzycznych – głównie w wersji symfonicznej z orkiestrami filharmonicznymi. Stąd wszystkie wykonania wokalistki odznaczają się poruszającą lekkością i naturalnością, co sprawia wrażenie, jakby te piosenki od dawna do niej należały. To kameralne, oszczędnie zagrane kompozycje, w których jest wiele przestrzeni na interpretacje Połońskiej, tak mądrze prezentującej wszystkie teksty. Wartością samą w sobie jest to, że artystka dokładnie wie o czym śpiewa. Nie mamy więc wątpliwości, że wykonawstwo jest na najwyższym poziomie, czego najlepszym przykładem jest chociażby duet z Mietkiem Szcześniakiem w „Byle nie o miłości”.

Nie ma w tym także przerysowania idącego w stronę piosenki aktorskiej, za to jest niewymuszona wytworność, która nie kojarzy się z innymi projektami, które już powstały na przestrzeni ostatnich lat. Wracając do muzyki, dostaliśmy oprawę z szacunkiem odzwierciedlającą tamtejszą melodykę, ale z dzisiejszym spojrzeniem na to, co stanowi o niepowtarzalności tych kompozycji. Leszek Kołodziejski nie uciekł też w stronę jazzu, choć partie pianina lub kontrabasu mogą rozbudzać takie skojarzenia („Nie żałuję”). A przecież jazzowych interpretacji podjęła się nie tak dawno Joanna Dark na płycie „Osiecka/Przybora – Ale Jazz!”. Jest za to kameralnie i elegancko („Dobranoc Panowie”) oraz po prostu urokliwie („Okularnicy”).

Szkoda jedynie, że artystka nie wykorzystała piosenek, które są mniej popularne, bo na płycie znalazły się przede wszystkim wielkie przeboje Geppert, Rodowicz, Dąbrowskiego etc.

Płyta posiada znak jakości Fundacji Okularnicy, którą od lat prowadzi córka Agnieszki Osieckiej – Agata Passent. Jednak bez żadnych rekomendacji można ten album przyjąć z przekonaniem, że powstał ważny, interesujący, a co najważniejsze wartościowy projekt, istniejący daleko poza komercyjnym obiegiem. Tym bardziej, że Iza Połońska posiada wrodzone predyspozycje do prezentowania tych utworów we własnych, równie istotnych i poruszających interpretacjach. Płyty „Sing! Osiecka” nie da się nie słuchać z uwagą.

Łukasz Dębowski

 

Jedna odpowiedź do “Iza Połońska – „SING! Osiecka” [RECENZJA]”

Leave a Reply