Kuba Badach – “Oldschool” [RECENZJA]

Kuba Badach od lat istnieje na polskiej scenie muzycznej. Współpracował m.in. z Robertem Jansonem, zespołem Poluzjanci, a także nagrał płytę “Tribute to Andrzej Zaucha. Obecny”. W końcu przyszedł czas na jego pierwszy, autorski album pt. “Oldschool”. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty “Oldschool” – Kuba Badach (Wydawnictwo AGORA, 2017)

Aż trudno uwierzyć, że Kuba Badach będąc na scenie muzycznej już ponad dwadzieścia lat, dopiero teraz nagrał w pełni solową płytę pt. “Oldschool”. Tytuł poniekąd tłumaczy charakter tego krążka.

 

Dla tych, którzy znają muzyczne poczynania Kuby (m.in. zespół Poluzjanci, album “Tribute to Andrzej Zaucha. Obecny”), te piosenki nie będą zaskoczeniem. Wciąż porusza się w stylistyce żywego grania popowego lat 90.
Pojawia się też zabarwienie jazzowe, ale nie powinno to dziwić, skoro mamy do czynienia z artystą wykształconym muzycznie i od lat poruszającego się w podobnej stylistyce.

Jego charakterystyczne, soulowe zaśpiewy są od zawsze jego znakiem rozpoznawczym. I również tutaj stanowią istotną część jego piosenek. Takie śpiewanie otoczone łagodnymi brzmieniami, rzetelnie prezentującego się zespołu w dzisiejszej rzeczywistości, jawi się nieco staromodnie i nie wnosi jakiegoś powiewu świeżości. Można by nawet zasugerować, że ta płyta powinna powstać dwadzieścia lat temu.

Pomimo tego, dobra kompozycja będzie bronić się zawsze. Może nie każdy moment tej płyty staje się intrygujący, bo niektóre z nich umykają uwadze (“Pada”). Jednak zwracając uwagę na te ciekawsze, to “Życie” rozpościera artystyczny koloryt tego wydarzenia.

Nie gorzej wypada singlowy “Jestem kimś”, z rytmicznym, wręcz tanecznym podkładem i świetnym tekstem (słowa Aleksandra Kwaśniewska)! Cieszy radosna forma porywającego kawałka pt. “So Sorry”. Warto zwrócić uwagę jak fajnie, z oszczędnością została dodana tu sekcja dęta. Trzeba mieć niezwykłe poczucie rytmu i wyczulony smak estetyzmu, by stworzyć taką piosenkę.

Znowu utwór “Cześć” mógłby znaleźć się na którejś z płyt Poluzjantów. “Pusto” urzeka melodyjnością i przykuwa uwagę zgrabnie zaaranżowanymi, wyjętymi z lat 80., instrumentami klawiszowymi.

Spójny to album, pomimo że niełatwy w odbiorze w dzisiejszej rzeczywistości muzycznej. Może czasem zbyt długi, nieco uciekający uwadze, ale posiadający własną indywidualność artystyczną, tak trudną do stworzenia przez wielu współczesnych wokalistów. “Oldschool” to nie tylko podręcznik nauki śpiewu i komponowania dla pasjonujących się muzyką. To przykład fundamentalnie dobrze rozpisanej piosenki.

Łukasz Dębowski

 

Jedna odpowiedź do “Kuba Badach – “Oldschool” [RECENZJA]”

Leave a Reply