Rok po wydaniu pokrytego złotem albumu Sinatra, Matt Dusk powraca z jego kontynuacją – Sinatra Vol. 2, po raz kolejny zapraszając do współpracy polskich wykonawców.
Tworząc kolejny album poświęcony Sinatrze, Dusk chciał zrobić coś wyjątkowego, „Piosenki z Great American Songbook były już wykonywane przez wielu artystów i muzyków. Chciałem zaprosić do tego projektu artystów z wrażliwością podobną do mojej, którzy pomogliby mi rozpowszechnić te klasyki w XXI wieku.” I tak też zrobił.
fot. okładka płyty
Najpierw do polsko – angielskiego duetu „One Note Samba / Samba na jedną nutę” Dusk zaprosił Natalię Kukulską. „Natalię po raz pierwszy usłyszałem wiele lat temu, za sprawą mojej żony, jednak dopiero teraz przyjaciółka zasugerowała, żeby odezwać się do Natalii i zaprosić do udziału w projekcie. Widziałem jej wspólny występ z moim dobrym znajomym Kubą Badachem – podobną piosenkę wykonywali razem na festiwalu Wodecki Twist. Pomyślałem wówczas – wow, to jest doskonałe! Jako fan Bossa Novy, odkryłem polską wersję ‘One Note Samba’ śpiewaną przez Hannę Banaszak, z polskim tekstem napisanym przez Jonasza Koftę. Uznałem wtedy, że dwujęzyczna wersja z Natalią Kukulską będzie idealna ze względu na jej skalę i piękną barwę„.
To był dopiero początek współpracy z Natalią, bowiem Matt zaśpiewał piosenkę na kolejną płytę artystki, a następnie poprosił ją o napisanie polskiego tekstu do piosenki „That’s Life”.
„Szukałem piosenki, która pokazywałaby nasze życiowe zmagania, upadek, podnoszenie się i zaczynanie wszystkiego od nowa” – mówi Dusk. „Pandemia była i nadal jest wyzwaniem dla wielu. Chciałem nagrać utwór, który zasygnalizowałaby jej koniec. Z wiekiem zdałem sobie sprawę, że wszystkie smutki i frustracje z czasem przemijają i kiedy powstaniemy z popiołów pandemii, będzie to piosenka, którą będę mógł zaśpiewać na scenie z przekonaniem, że nadszedł nowy początek i będziemy szli naprzód.”
Dusk nie byłby jednak sobą, gdyby zaśpiewał ten utwór sam. „Sinatra i wokaliści działający w ubiegłym stuleciu, mieli silne poczucie wspólnoty i często razem występowali, to dlatego wciąż wspominamy ‘The Rat Pack’”. Do zespołu, który tworzyli Frank Sinatra, Dean Martin i Sammy Davis Jr, na przestrzeni lat często dołączali inni artyści. „Co by było, gdybym mógł zebrać gwiazdorską obsadę wokalistów, którzy kochają tę muzykę i mogliby razem zaśpiewać, jednocześnie bawiąc się i celebrując to, o co w tej muzyce chodzi„.
I tak, rozpoczęła się ciężka praca. Kiedy Natalia napisała polski tekst, Matt zapytał, czy dołączyłaby i również zaśpiewała w tym utworze. „Jednym z najbardziej charakterystycznych motywów nagrania Sinatry było zawołanie i odpowiedź między ‘that’s life’ Franka, a kobiecymi wokalami B.J. Baker, Gwen Johnson i Jackie Ward. Chciałem mieć to samo, a Natalia i ja mieliśmy już ten vibe z ‘One Note Samba’”
Na tym jednak nie koniec. „Z Kubą Badachem dogadywaliśmy się świetnie, kiedy nagrywaliśmy ‘Learning The Blues’ na poprzedni album. Od lat nie słyszałem takiego głosu. Jest niesamowitym artystą, a do tego też fajnym facetem, z którym bardzo lubię przebywać. Autentyczny i prawdziwy. Potrzebowaliśmy uzupełnić trio, więc skontaktowałem się z Andrzejem Piasecznym – dobrze wygląda, jest czarujący i ma świetny głos, jest idealnym dopełnieniem grupy. I to jest to, na co czekałem… skład, który oddaje hołd przeszłości, do tego każdy z nas ma swój własny artystyczny charakter.”
We wrześniu Dusk, Badach & Piaseczny nagrali razem teledysk… „Było dużo śmiechu, przybijania piątek i whisky… naprawdę poczułem, że możemy być nowymi „TRZEMA AMIGOS” (nawiązanie do filmu z 1986 roku ze Stevem Martinem, Chevym Chase’em i Martinem Shortem). „Po prostu świetnie się bawiliśmy, odnajdując w sobie nawzajem pozytywną energię, uciekając od trudności i bolączek ostatnich 2 lat„.
Płyta była gotowa, gdy coś się wydarzyło. „Znajoma wysłała mi link do tegorocznego festiwalu w Sopocie i usłyszałem, ten głos… To był głos Ewy Bem. Wyszukałem w sieci i posłuchałem jej nagrań – prawdziwa dama jazzu. Zobaczymy, czy uda nam się zaprosić Ewę na płytę” – śmieje się Dusk. I udało się. Ewa Bem przyjęła zaproszenie, po kilku wymianach korespondencji na temat repertuaru, stanęło na „Fly Me To The Moon”.
„Nieczęsto ma się okazję nagrywać z wokalistką, która jest na scenie już od kilkudziesięciu lat, a co dopiero z kimś tak utalentowanym i prestiżowym jak Ewa Bem. To było cudowne doświadczenie, ona jest taką ciepłą osobą. Fantastyczna energia! Tak się śpiewa jazz!”