„Początek” to debiutancki album duetu OHIO, czyli Karoliny Bzdyra i Krzysztofa Demidowskiego. Poznajcie naszą recenzję tego zaskakującego wydarzenia.
Album można zakupić poprzez stronę internetową zespołu www.ohiomusic.pl, który jest także dostępny w streamingu.
Recenzja płyty „Początek” – OHIO (2021)
Szlachetnie, nieprzesadnie, ale z charakterem. Tak w skrócie można opisać album „Początek” duetu OHIO. I choć są debiutantami, to już niezwykle świadomie określają własną przestrzeń muzyczną. Na swojej pierwszej płycie pokazali na czym zależy im tworząc piosenki rozwijające się w nieoczywistych, często zaskakujących kierunkach.
Oszczędna forma pierwszej kompozycji zatytułowanej „Jak ja się boję”, ale też subtelny głos Karoliny Bzdyry, w pierwszym momencie obudził skojarzenia z folkowym rodzeństwem – Kwiat Jabłoni. Ta myśl jednak szybko mija i to już w trakcie jej trwania, gdyż zespół odchodzi w bardziej gitarowe rejony, a nie boi się też korzystać z delikatnej elektroniki, która dodaje świeżego polotu całości („Nie o Tobie”). Na główny plan wysuwają się przede wszystkim naturalnie brzmiące gitary, chociaż gdzieniegdzie mocniej odzywają się też bębny, podkreślające siłę muzyki OHIO („Niezapominajki”).
Pięknie prezentują się też bardziej oszczędne momenty, oparte na klasycznych odniesieniach („Makia”). Taka powściągliwość bywa niezwykle emocjonalna, chociaż czasem wokal wydaje się odrobinę za bardzo przerysowany („Ptaki wodno-lądowe”). To wymaga większej czujności interpretacyjnej wokalistki, ale też zaangażowania ze strony słuchacza. Bo należy podkreślić – tej płyty nie da się właściwie odbierać bez aktywności obu stron. Choć tak naprawdę należałoby stwierdzić, że tych utworów po prostu nie da się nie słuchać. To ważny atut całego materiału.
Od strony muzycznej dominują akustyczne dźwięki, czasami podkręcone mocniejszym brzmieniem i wspomnianą subtelną elektroniką, za które odpowiada połowa duetu – Krzysztof Demidowski (jak się okazuje człowiek orkiestra). Przy tej okazji warto zwrócić uwagę na jeden z ciekawszych momentów, który wyłamuje się na tle pozostałych, uciekając gdzieś w okolice lat 80. („Bez oddechów”). Ważną częścią całości są także teksty, a te w sposób świadomy odnoszą się, m.in. do obaw dotyczących środowiska – „ziemia nie wybaczy straconych ruchów i czynów. Zniknie zostawiając nas na pastwę losów”. Słowa doskonale współgrają z muzyką, nie tnąc bylejakością i wtórnością.
Zespół posiada umiejętność wyłapania lekkich melodii i materializowania ich w formie bezpretensjonalnych piosenek. Za każdym razem robi to z niebywałą gracją i elegancją. Ich utwory nigdy nie stają się przerysowaną formą tego, co już gdzieś słyszeliśmy, choć nie tlą się one nadmierną oryginalnością. Niemniej słucha się ich z niebywałą uwagą. To bardzo ciekawy debiut, który miejmy nadzieję na dłużej zagości na polskiej scenie muzycznej. Mają ku temu znaczące predyspozycje.
Łukasz Dębowski