Kozyrska x Sieczak – „Nowe Niebo” [RECENZJA]

Nasz ocena

25 czerwca 2021 to data premiery debiutanckiej płyty duetu Kozyrska x Sieczak. Album “Nowe Niebo” ukazał się pod naszym patronatem medialnym. Poznajcie naszą recenzję tego wyjątkowego wydarzenia.

Recenzja płyty „Nowe Niebo” – Kozyrska x Sieczak (2021)

Kozyrska x Sieczak od jakiegoś czasu z należytym zaangażowaniem tworzy utwory, które wykraczają poza oczywiste standardy przyjęte w muzyce alternatywnej. Dopieszczają całość popową, na wskroś magnetyzującą melodyjnością i pięknym, nieco melancholijnym brzmieniem wyciągniętym z innej epoki, gdzie organiczny dźwięk stanowił o wartości piosenki. To wszystko składa się na ich debiutancką płytę „Nowe Niebo”.

Nie da się ukryć, że od EPki „Jeszcze będzie pięknie”, która ukazała się nie tak dawno, bo w 2020 roku, duet poczynił postępy. Ich koncepcja artystyczna bardziej się skonkretyzowała – nowe piosenki nabrały większego charakteru, przy jednoczesnym wypuszczeniu nadmiernej ilości powietrza. Dzięki temu bez nadęcia na coś wielkiego, dostaliśmy zestaw zgrabnych, lekkich, nieprzerysowanych kompozycji, które zostały otoczone stylowym, nieco vintage’owym (to określenie przylgnęło już do zespołu) brzmieniem – i co ważne – trafnym, niepowodującym zakłopotania słowem.

Zresztą akurat wokalistka i autorka tekstów Joanna Kozyrska-Sieczak zawsze wie o czym śpiewa, przy jednoczesnym nieprzeciążeniu interpretacyjnym, co potwierdza chociażby utwór „Chwila” („Nie czas umierać z rozpaczy, kiedy płoną lasy a powietrza mniej”). Do tego dochodzi zwiewny, ale na swój sposób niezwykle charakterystyczny wokal. To on napędza całość, choć czasem bez przesilenia, zmniejsza napięcie w poszczególnych utworach (do tego te cudne retro chórki chociażby w „Gwiazdach”).

 

Łagodna forma niektórych propozycji prosi się o mocniejsze zaakcentowanie muzyczne, nawet jeśli duet postawił na bardziej stonowane, a przez to wyraźniej melodyjne podkreślenie emocji. Niemniej niemal każdy moment opiera się na wytrawnej melancholii, świetnie doprawionej żywymi dźwiękami instrumentów. Już w kawałku otwierającym album, zatytułowanym „Nowe Niebo” usłyszymy rewelacyjną rytmikę bębnów podkoloryzowaną gitarowym, nadającym powagi rozmachem. Na płycie znalazł się też jeden z ciekawszych utworów zespołu, który z jednej strony budzi niepokój, a z drugiej tworzy obraz czegoś jakościowo doskonałego. Mowa tu o propozycji singlowej „Jestem” (warto wrócić do filmowego teledysku, będącego soczystym dopełnieniem tego utworu), gdzie prawie cały czas łaskocze nas gitarowy nerw (i tym razem pojawiają się bardziej klasyczne chórki). Kozyrska x Sieczak potrafią przemieniać delikatny brud alternatywnych, szorstko zaprezentowanych gitar w melodyjną, nie do końca jednoznaczną opowieść, choć słowa czytelnie odnoszą się do opisywanych historii.

Ten album w całości pochłania wielowątkowymi pomysłami, które gdzieś na końcu stapiają się w jedną, dosyć spójną całość. Okazuje się, że bez nadmiernego umniejszania treści muzycznej, da się stworzyć coś niezwykle istotnego, a przy tym na tyle otwartego, że każdy może czerpać z tej płyty wiele przyjemności. Siłą tych utworów jest ich autentyzm, uniwersalizm artystyczny, a także niepowodująca zakłopotania bezpośredniość, która poruszy każdego wrażliwca. Taka jest ich muzyka – niewymuszona, drobiazgowo utkana z istotnych dźwięków, a przez to po prostu ujmująca. „Nasze Niebo” to nie jest tylko album na lato, bo przynosi znacznie głębszą refleksję. Takiej muzyki wciąż nam potrzeba. Przez cały rok.

Łukasz Dębowski

Album „Nowe Niebo” możecie kupić / posłuchać tutaj: https://kxs.lnk.to/noweniebo

 

fot. materiały prasowe

 

Jedna odpowiedź do “Kozyrska x Sieczak – „Nowe Niebo” [RECENZJA]”

Leave a Reply