Kosi – „IS.OK” [RECENZJA]

Nasz ocena

Pierwsze solo Kosiego staje się faktem. Członek legendarnego składu JWP, pomimo aktualnego stanu świata mówi „IS.OK”, co nie oznacza, że album, to łagodna i wesoła podróż. Poznajcie naszą recenzję tej płyty.

fot. okładka płyty

Recenzja płyty „Is.OK” – Kosi (Def Jam Recordings Poland, 2021)

Po latach oczekiwań, światło dziennie ujrzała solówka Kosiego. Członek legendarnego składu JWP już dawno dał się poznać fanom jako charyzmatyczny oraz gorzki obserwator rzeczywistości. Wydanie pierwszego singla w barwach Def Jam Recordings Poland pod koniec stycznia 2021 zwiastowało nowy rozdział. W końcu już nie raz dostaliśmy potwierdzenie, że Def Jam ma nosa do artystów.

Tym razem jednak nie postawili na świeżutkiego młodzika, a na starego wyjadacza, który na oldschoolu zna się jak mało kto. Na pewno zaspokoili tym samym fanów klasycznego brzmienia oraz starsze grono słuchaczy, dla których wyjście z okolic  90bpm na utworze to istna niedorzeczność.

Przyznam się, że zabierając się do pisania recenzji zerknąłem na opinie kolegów po fachu. Stwierdziłem, że co mi szkodzi. Mam już wyrobione zdanie, więc tylko zerknę czy ktoś podziela moje zdanie. Resztę pewnie wywnioskujecie już po przeczytaniu całości.

Najnowsza płyta Kosiego to prawie godzinna podróż zabierająca nas na blokowe osiedle, gdzie króluje jazda na desce, malowanie graffiti i palenie pierwszych blantów. Żeby jeszcze lepiej zarysować Wam tę rzeczywistość to niemal co drugi nosi tutaj luźne dresy, czapkę z daszkiem i stare adidasy (oczywiście niemarkowe). Kosi to narrator, czasem pierwszoosobowy, czasem trzecioosobowy, lecz za każdym razem przekazujący swoje mądrości ubrane w charakterystyczny dla niego styl. Raper wyrobił sobie to już lata temu, więc perfekcyjne trafianie w bit i wykorzystanie przestrzeni to dla niego chleb powszedni.

Oczywiście nie obyło się bez pokazania nienawiści do policji. Taki standard, nawet nie porusza. O wiele bardziej przekonuje mnie zajęcie swojego stanowiska wobec partii rządzącej oraz osób zajmujących się polityką. Lirykę możemy tutaj podzielić na dwie grupy. Pierwsza ta umiejętność pisania tekstów. Czasami mogą wydawać się proste, lecz niech Was to nie zwiedzie. Ten celowy zabieg przybliża nas do klimatów oldschoolowych, a sam Kosi piszę naprawdę dobre wersy. Klei je dla siebie już dobrych kilkanaście lat, więc nie dziwi jakość, którą słychać w każdym utworze. Druga sprawa to oryginalność i tematyka. Rozumiem, że autor taki po prostu jest. Klimat całej tej płyty też może nie pozwalał na za wiele, lecz wydaje mi się, że Kosi zamknął się trochę w swojej bańce. Pewnie nawet jej nie widzi, normalna sprawa. Pomimo to nie wierzę, że nikt nie czuwał nad tym albumem. Jeśli są to osoby stricte zanurzone jedynie w oldschoolu to lecimy po najniższej linii oporu. Rozumiem też, że w wieku 45 lat nie szukasz w muzyce niczego nowego. Wiesz w czym jesteś dobry, co Ci w duszy gra. Najbardziej jednak boli brak chęci urozmaicenia własnego repertuaru. Czy plan jest taki, że do końca życia j*biemy policję i rapujemy o życiu na blokach? Trochę przykre.

Każda scena ma swoich najbardziej znanych i cenionych reprezentantów. Jeśli chodzi o oldschool to jest tutaj oczywiście Kosi i całe JWP, nie można tego podważyć. Nie chcę też nic chłopakom ujmować, bo to co zrobili dla polskiej kultury to nie lada wyczyn. Aczkolwiek skupiamy się tutaj na płycie “IS.OK” Kosiego i zdaje się, że tytuł idealnie odzwierciedla jakość tego wydawnictwa. Brak poszerzania granic pozostawia artystę w tym samym miejscu. Kto miał kupić ten krążek to zapewne już go ma. Jeśli jesteś nowym słuchaczem to raczej tej płyty nie kupisz. No chyba, że jesteś wielkim zajawkowiczem starych brzmień, lecz jeśli tak jest to całe JWP już znałeś wcześniej. I tu zamyka się błędne koło, z którego nie da się wyjść. To taka płyta na podtrzymanie słuchaczy, danie im tego czego chcieli, nie wymaganie od nich niczego nowego. Zawsze lubimy słuchać muzyki, którą już znamy. “IS.OK” właśnie taka jest, przy pierwszym odsłuchu masz wrażenie, że ją znasz.

Kwestia występów gościnnych i bitów? Te pierwsze solidne, lecz klasyczne i bez zaskoczeń. Te drugie na tej płycie są zróżnicowane, ekspresyjne i po prostu ciekawe. Tutaj nie miałbym nic do zarzucenia. Dobra robota.

Jestem zaskoczony, że chyba tylko ja się przyczepiłem do tej płyty. Mam świadomość, że JWP to marka, na którą raczej nikt nie powie złego słowa, bo zostanie zaraz ostro zbesztany. Ja jednak podjąłem to ryzyko. W sieci krążą sama pozytywne opinie o “IS.OK”, więc naprawdę mam nadzieję, że ich autorzy tak uważają. Ja stwierdzam, że ten album jest po prostu OK. Przesiąknięty monotonią nie wnosi niczego odkrywczego na rynek muzyczny, a także nie potwierdza w żaden sposób jakości i sznytu tamtego środowiska. Wydawnictwo jedynie do wpisania sobie w dyskografię. Przesłuchałem go kilka razy, odkładam na regał z płytami i już raczej nigdy do niego nie wrócę.

Mateusz Kiejnig

 

Leave a Reply