VAGET to projekt muzyczny inspirowany kulturą pogańską, słowiańską i nordycką. Artysta dotychczas wydał w formie digitalowej dwa albumy. Jeden z nich zatytułowany “Duch gór”, ukazał się właśnie w formie fizycznej pod naszym patronatem medialnym.
Zachęcamy do lektury wywiadu z twórcą tego nieszablonowego projektu.
fot. okładka płyty
Skąd tak nieoczywista fascynacja kulturą pogańską, słowiańską i nordycką, która ostatecznie przełożyła się na muzykę? Jakie jest źródło tych inspiracji?
Od początku interesowała mnie swoista tajemniczość w muzyce, szukanie nieoczywistych połączeń, które uznawane są za dawne i niewspółczesne, ale przekształcone w muzykę uwspółcześnioną.
Dlatego odkąd zainteresowałem się muzyką, jeszcze nie jako twórca, ale zwykły słuchacz, to wzorem moich muzycznych poszukiwań była Enigma, projekt muzyczny, który łączy wszystkie te elementy, które cenię. Ta fascynacja zaczęła się już w liceum – i trwa do dziś. Jednakże głównym punktem zwrotnym i przełomem, dlaczego zacząłem na poważnie interesować się produkcją muzyczną, było odkrycie dwóch projektów muzycznych, które również łączyły elementy dawne w nowoczesnej formie – mam na myśli Danheim oraz Wardruna. Zainspirowała mnie ich wspomniana już tajemniczość, mroczność, nieuchwytność, która przywołuje zapomniane światy, atmosferę, mity i legendy.
Czy tworzenie tego albumu wymagało przygotowania się od strony zgłębiania wiedzy nad legendami i opowieściami związanymi z Duchem Gór?
Pomysł na album przyszedł w trakcie pobytu w Karpaczu oraz Szklarskiej Porębie. Jadąc tam niewiele wiedziałem o tej postaci. Jednak obecność w tym miejscu spowodowała, iż zakiełkował pomysł na przyszłą płytę, poświęconą legendzie Ducha Gór. Zwiedzanie muzeów oraz poznanie rzeźb i artefaktów związanych z Liczyrzepą dostarczyło mi wystarczającej wiedzy, którą mogłem przetransponować na formę muzyczną.
Czy każda z kompozycji ma faktycznie głębszy podtekst i wiąże się z jakąś historią?
Wszystkie kompozycje są związane nie tylko z postacią i wizerunkiem Ducha Gór sensu stricto, ale również z miejscem i legendami tam występującymi, które towarzyszą opowieściom o Liczyrzepie. „Duch Gór”, „Wrath” i „The Wild Hunter” odnoszą się bezpośrednio do Ducha Gór, jako postaci groźnej, budzącej strach i respekt. Czasem występuje pod postacią starca z kosturem, który przemierza lasy i góry, a czasem jest potworem przypominającym jelenia stojącego na tylnych nogach, którego wzburzenie i wściekłość, według legendy budzi obawy okolicznych mieszkańców i podróżnych. Utwory „Tears of Seven Water Nymphs” oraz „Ashes and Dust” odnoszą się już do miejscowych legend. Pierwsza związana z Wodospadem Kamieńczyka, w skład którego wchodzą łzy siedmiu rusałek opłakujących jedną z nich oraz legendy opowiadającej o Szklanej Pani z wyspy Murano. W ostatnich dwóch kompozycjach – „Forbidden Kingdom” oraz „Sudéta”, chciałem uchwycić majestat i tajemniczość gór, oraz miejsce, w której zamieszkuje mityczna postać.
Ważną postacią związany z legendą gór jest Liczyrzepa lub inaczej Rzepiór, który był inspiracją dla wielu dzieł literackich i muzycznych. Czy masz jakieś ulubione odniesienia odnośnie Liczyrzepy w innych dziełach niekoniecznie muzycznych?
Podczas podróży dowiedziałem się tylko, że istnieje legenda, jakoby Liczyrzepa był pierwowzorem Gandalfa w powieści Tolkiena „Władca Pierścieni”. Nadmienię tylko, że obrazy i ryciny poświęcone wizerunkowi Ducha Gór były również pewną inspiracją podczas tworzenia albumu, natomiast nie zagłębiałem się w inne interpretacje postaci na pozostałych płaszczyznach artystycznych.
W jaki sposób powstawały poszczególne kompozycje? Czy tworzenie każdej z nich wiązało się z jakimś muzycznym motywem przewodnim, który następnie ewoluował na podstawie pierwszego pomysłu?
Nie mam swoistej recepty na skomponowanie utworu. Praca nad albumem, tym jak i poprzednim, polegała na tym, iż zbierałem kilka pomysłów i zapisywałem je na bieżąco. Zazwyczaj były to fragmenty melodii, motywów przewodnich, a czasem rytmy. Gdy powstała już wystarczająca ilość pomysłów, wtedy przystępowałem do obudowywania ich o kolejne motywy, dźwięki i rytmy. Czasem jest tak, że kilka pomysłów łączyłem w jeden utwór. W związku z czym, nie mam jednej metody na tworzenie utworu. Jeszcze nie zdarzyło mi się zacząć jeden utwór i poświęcić mu całkowity czas na jego dokończenie, od początku do końca. Zawszę tworzę kilka utworów jednocześnie, gdyż zazwyczaj nowa melodia lub rozwiązanie będzie pasować już do innego utworu.
Cały materiał, który tworzy album „Duch gór” opierał się na syntezatorach, samplerach jak i samych samplach. Czy faktycznie nie pojawiły się w tym temacie trudności związane z zastąpieniem żywych instrumentów jedynie samplami?
Niestety operowanie na samplach i samplerach, choćby bardzo dobrze nagranych i przygotowanych, nie odda dźwięku prawdziwego instrumentu. To oczywiste. Jedynie dwa fragmenty grane są przez prawdziwe instrumenty. W przypadku powstania większości melodii pojawiła się nie lada realizacyjna ekwilibrystyka, aby jak najlepiej uzyskać graną melodię w taki sposób, aby nie brzmiało to sztucznie, ale na tyle organicznie, na ile pozwoliły mi środki i umiejętności. Sprawa wyglądała łatwiej z sekcją rytmiczną. Z założenia miała być zbudowana w dużym stopniu z sampli prawdziwych instrumentów perkusyjnych i z krótkich odegranych fragmentów rytmicznych oraz ich syntetycznym przetworzeniu, tak aby nadać jej głębi i pewnej niefizyczności. Uzyskanie wspomnianej głębi pozwoliła elektronika, która nadaje swoistej nierealności i mityczności. Jednak nie chciałem też, aby była ona agresywna, w duchu Jean-Michel Jarre’a , ale była łagodna i akcentowała muzyczną opowieść.
Czy łączenie wszystkich kompozycji wymagało jakiejś logistyki? Czy przytrafiły się jakieś kompozycje, które nie pasowały do całości i dlatego, zostały odrzucone? Czy w ogóle jakieś utwory nie weszły z jakiegoś powodu na ten album?
Utwory i pomysły powstawały losowo, zgodnie z moją wspomnianą filozofią. Bardzo niewiele pomysłów zostało niewykorzystanych. Nie kontynuowałem ich i nie kończyłem, w związku z czym nie powstał dodatkowy utwór, który miałby zostać ostatecznie włączony do albumu. Kilka utworów zostało przygotowanych w innych wersjach, ale w połowie komponowania zostały zarzucone, gdyż nie pasowały do koncepcji albumu. Ustalenie kolejności utworów na płycie, tak aby tworzyły kompletną historię, też sprawiło nie lada wyzwanie. Pomimo niewielkiej liczby, kilka razy zmieniałem ich pozycje. Myślę, że ostateczna konfiguracja utworów jest optymalna i tworzy spójną całość.
„Duch gór” to dosyć niszowy projekt, który skierowany jest do zaangażowanego muzycznie słuchacza. Do kogo przede wszystkim chciałbyś trafić z tym albumem?
Trudne pytanie… Nie kieruję mojej muzyki do konkretnego typu słuchacza. Tworzę, to co ja osobiście chciałbym słuchać. Fajnie, jak innym osobom również się spodoba. Historia pokazuje, że trudno trafić w gusta i nie wiadomo, czy coś się spodoba, czy przysłowiowo ”zaskoczy”. Czasami teoretycznie niszowe utwory zdobywały cała rzeszę wielbicieli, natomiast jest pełno artystów, którzy tworzą muzykę bardzo dobrą, ale się nie przebiją i niewiele osób ich pozna. To jest loteria.
Czy „Duch gór” mógłby zostać przeniesiony na scenę koncertową lub klubową? Czy takie zestawienie z żywym instrumentarium mogłoby być jego dalszą kontynuacją?
Niedawno stworzyłem oddzielny projekt TROGLAV, który powstał właśnie z myślą o utworach bardziej elektronicznych i klubowych. Będę tam prezentował nowe wersje utworów, remixy oraz zupełnie nowe utwory, które dalej będą osadzone w kulturze słowiańskiej i pogańskiej, ale nie pasujące do stylistyki projektu VAGET. Odnośnie wersji koncertowej „Ducha Gór” nie zastanawiałem się nad tym, prawdę powiedziawszy. To jest dopiero mój drugi album, pierwszy w wersji fizycznej, nie wiem jaki będzie odbiór mojej muzyki. Przywołam tutaj znów Enigmę, której twórca Michael Cretu nigdy nie koncertował ani nie prezentował swoich utworów na żywo (dopiero niedawno wokaliści projektu przygotowali serie koncertów z jego utworami), bo wiem, że ta muzyka jest oparta na właściwie dobranych, konkretnie brzmiących dźwiękach, rytmach oraz całego aranżu, w którym dużą rolę gra atmosfera stworzona poprzez odpowiednio dobrane pogłosy i filtry, które trudno uzyskać w wersji koncertowej, gdyż, moim zdaniem, straci się nomen omen ducha tych utworów. Zostawiam tę myśl na przyszłość.
Jakie są dalsze plany artystyczne Vageta? Czy będą one w jakimś sensie związane z projektem „Duch gór”? Czy też będą rozwinięciem zupełnie innych pomysłów?
„Duch Gór” jest skończoną, zamkniętą całością. Teraz chciałbym się skupić bardziej na mitologii słowiańskiej. Zbieram materiały i pomysły na najbliższy album, który będzie traktował o demonologii dawnych Słowian, więc pewien duch tajemniczości będzie zachowany. W tym celu poszukuję nowych rozwiązań muzycznych, nowej bazy instrumentów i dźwięków, które pozwolą odzwierciedlić i przedstawić świat demonów i bogów. Chciałbym, aby każdy kolejny album traktował o innych aspektach i tematach związanych z folklorem dawnych światów, opowieściami o czasach, które już przeminęły lub istnieją w świecie wierzeń i legend. Na ile się to uda? Zobaczymy…
Album można zakupić pod linkiem: https://allegro.pl/oferta/vaget-duch-gor-cd-10652738555