Jakub Kusior przedstawia debiutancki album ,,Maluję”, na którym znajdziemy 10 piosenek napisanych przez autora w języku polskim. Jakub oprócz tekstów skomponował również muzykę, a na płycie towarzyszy mu grono cenionych muzyków. Album ukazał się 22 marca, a dziś prezentujemy jego recenzję.
Recenzja płyty „Maluję” – Jakub Kusior (2021)
Długo czekaliśmy na debiutancką płytę Jakuba Kusiora. Przez kilka lat artysta sukcesywnie prezentował nam własną twórczość. Teraz jednak udało się mu zebrać premierowy repertuar w jedną całość, czego efektem jest poruszający w swej naturalności album „Maluję”.
Ten zestaw piosenek jest ciekawy z kilku powodów. Przede wszystkim opiera się na obserwacjach, wewnętrznych przeżyciach i głębokich emocjach samego artysty.
W tym organicznym brzmieniu kryją się uczucia wypływające samoistnie – to takie historie, które same chciały się opowiedzieć. Wcześniej poprzez pojedyncze single trudno było w pełni docenić ich wartość. Dopiero na płycie stanowią integralną część, pokazując różnorodne przemyślenia Jakuba. Wiele spostrzeżeń nabiera wyraźniejszych kształtów. Nierzadko autor uderza też konkretnym słowem („Lucern”, „Boli mnie świat”). Względem piosenek poznanych długo przed wydaniem płyty, a które się na niej nie znalazły, to znaczący progres. Słowa też mocniej odnoszą się do otaczającej nas rzeczywistości („Pewien Pan”). Bywa sentymentalnie, ale ze szczyptą nadziei…
Od strony muzycznej zwraca uwagę należyte dopracowanie, ale bez nadmiernego perfekcjonizmu. Gitarowe, głęboko osadzone dźwięki nie są przesadnie alternatywne – jest w tym melodyka, która wykracza poza pewną konwencję. To bardziej indie-rockowy klimat, dzięki czemu całość nie kojarzy się z klasyką gatunku („Nie tłumaczę”). Współczesne, ale wciąż oparte na żywym brzmieniu organiczne smaczki stanowią o jakości wszystkich kompozycji. Pojawia się nawet lekko folkowy koloryt, który jeszcze bardziej przełamuje formę takiego grania („A ja znowu o miłości”). Ben Howard, Happysad, Mietall Waluś? – skojarzeń może być wiele, jednak artysta konsekwentnie buduje własny świat, tak mocno nasycony indywidualnymi wartościami, które w sobie nosi.
To, że wszystko zostało należycie zgrane, bo Jakub jest doskonałym instrumentalistą potwierdza fakt, że już w wieku 17 lat został doceniony jako gitarzysta w programie Must Be The Music (półfinalista). Choć trzeba zauważyć, że przez tych kilka lat wiele się zmieniło, bo artysta nabrał świadomości, stał się dojrzalszy i zaczął pisać piosenki pełne nostalgii, zadumy, ale też sensu.
Jakub jest songwriterem, trochę samotnym latawcem unoszącym się nad mainstreamowym przepychem, który zna swoją wartość. Nie szuka też poklasku i docenienia. Po prostu robi swoje i to w najlepszy, bo przepuszczony przez własną wrażliwość sposób. Przy tym wciąż rozkwita jego artystyczny indywidualizm. Większa pewność siebie z pewnością jeszcze przyjdzie, choć album „Maluję” już teraz staje się jego znaczącym osiągnięciem, istotnym także w szerszym wymiarze, jeśli chodzi o polską scenę muzyczną.
Warto sięgnąć po ten album i to niejednokrotnie, bo za każdym razem prezentuje się on zjawiskowo w swym emocjonalnym zaangażowaniu i pięknej wieloznaczności (także gatunkowej). Oprócz Jakuba warto docenić wkład wszystkich muzyków, którzy brali udział w nagraniu, bo bez nich nic nie byłoby takie samo na tej płycie. Zgranie zespołu też jest imponujące.
Łukasz Dębowski
Płytę można zamówić przez stronę: https://jakubkusior.pl/ klikając w „zamów płytę”.
fot. materiały prasowe