Sonia Bohosiewicz – „10 sekretów MM” [RECENZJA]

Nasz ocena

Sonia Bohosiewicz zabiera nas w nietypową muzyczną podróż – śladami Marilyn Monroe. Niespełnione pragnienia, rozczarowania, samotność, ale też radość i spokój – to wszystko znajduje się na płycie, która 8 marca miała swoją premierę. Poznajcie naszą recenzję tego albumu.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „10 sekretów MM” – Sonia Bohosiewicz (Agora Muzyka, 2021)

Czy taki projekt mógłby się nie udać? Piosenki wykonywane w przeszłości przez Marilyn Monroe, zostały tym razem zagrane przez zawodowych muzyków pod przewodnictwem Tomasza Szymusia (Tomasz Szymuś Orkiestra). „10 sekretów MM” to przy okazji spełnienie marzeń, ale też wyraz konsekwencji Sonii Bohosiewicz.

 

Te piosenki w wykonaniu popularnej aktorki miały okazję już wybrzmieć na scenie. Jak poinformowała sama artystka: „(…) mój własny koncert zatytułowałam „10 sekretów Marylin Monroe”. Zagrałam go w całej Polsce około 100 razy.”. Ten album nie jest więc wynikiem wyrachowania, a faktycznie stał się uwiecznieniem pewnej fascynacji nie tylko muzycznej, ale przede wszystkim wynikającej z zainteresowania samą Marilyn.

W konsekwentnym podążaniu do celu i odnalezieniu sposobu uwiecznienia tych piosenek, pomogło wcześniejsze spotkanie wybitnego jazzmana Wojciecha Karolaka, który pojawił się gościnnie (obok Marka Napiórkowskiego) na tej płycie. Od tej pory Sonia myślała, żeby po prostu śpiewać jazz.

Od strony muzycznej to doskonale przygotowany projekt. Mamy w końcu do czynienia z rozbudowaną sekcją (fortepian, kontrabas, trąbki, saksofon, puzon, flet, perkusja). Nie ma więc opcji, żeby coś na tej płycie nie zagrało. Dzięki interpretacjom Soni przenosimy się w niewspółczesne czasy, choć całość została zaaranżowana tak, żeby świetnie słuchało się tych piosenek w dniu dzisiejszym.

Czasem jednak można mieć wrażenie, że całość została nadmiernie wygładzona, przez co utwory tracą swoją pierwotną wytrawność. Jeżeli przypomnimy sobie jak do historii sięgał chociażby Jazz Band Młynarski-Masecki to pozostaje mały niedosyt. Za to jest bardziej filmowo. Nie można też odmówić tym wykonaniom lekkości, swobody i uroku. Całość doskonale trzyma się pewnej konwencji i została nagrana tak, żeby zostawić sporo miejsca dla samej Sonii Bohosiewicz. A ona doskonale czuje się w tych piosenkach, interpretując je na swój, niezwyczajny sposób.

Musimy wziąć pod uwagę, że artystka nie posiada ogromnych możliwości wokalnych, jednak Marilyn też nie dysponowała ogromnym głosem. W tym przypadku liczył się przecież wdzięk, charyzma i sexapil. Tego wszystkiego nie można też odmówić samej Sonii. Do najlepszych momentów na tym albumie należy zaliczyć doskonale rozpisany, a przez to piętnujący napięcie „Feeling Good” i ujmujący ciepłym przekazem „I’m Thru With Love”.

„10 sekretów MM” to zawodowo nagrana płyta. Doskonałe dopieszczenie brzmienia orkiestry z wokalnym udziałem Sonii Bohosiewicz bywa porywające. Jednak poza przyjętą poprawność, można było jeszcze wpuścić odrobinę spontaniczności, może więcej improwizacji. Niemniej to dobra płyta, która zamyka pewien projekt, choć jej kontynuacji być może doczekamy się jeszcze kiedyś na koncertach.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply