Zespół Prawda, po objechaniu całej Polski i zagraniu stu kilkudziesięciu koncertów, zarejestrował szósty w swojej historii album zatytułowany „Tu jest prawda”, któremu przyglądamy się w dzisiejszej recenzji.
fot. okładka albumu
Recenzja płyta „Tu jest prawda” – Prawda (Lou & Rocked Boys, 2020)
Dzisiejszą recenzję chciałbym poświęcić zespołowi PRAWDA oraz ich najnowszemu albumowi ” Tu jest prawda”. Po ponad 25 latach zespół ma w swoim dorobku sześć krążków pełnowymiarowych, licząc najnowszą pozycję. Jak to się wszystko zaczęło?
Latem 1994 roku, podczas nagrywania płyty „Punk orkiestry stanu wojennego”, Melon i Skuter spotkali się w studio. Przyszedł im wówczas pomysł reaktywacji legendarnej na Dolnym Śląsku formacji Zwłoki, działającej w latach 1980-1983. Skompletowanie oryginalnego składu okazało się niemożliwe, więc nowopowstały zespół przyjął nazwę Prawda i włączył do swojego repertuaru jedynie kilka piosenek Zwłok, tych napisanych przez Skutera.
Najnowszy, szósty album wrocławskiej formacji punkowej początkowo wzbudził we mnie bardzo mieszane emocje. Płyta składa się z mocno zaakcentowanych kompozycji i lirycznie różni się od poprzedniej, politycznej „Chaos in Poland”. Jedenaście pozycji zawartych na wydawnictwie nie porywają od samego początku. Wszystko wydaje mi się za bardzo przewidywalne, a „nowe” pomysły muzyczne za bardzo inspirowane są wcześniejszymi dokonaniami zespołu. Przełamanie takiej stylistyki nie jest łatwe i niestety w punkowej materii brakuje zaskakujących rozwiązań.
Mam oczywiście świadomość, że muzycy są mocno osadzeni i zakorzeni w takiej stylistyce, jednak oprócz dwóch, może trzech tworów na płycie wszystko wydawało się zbyt jednolite. Chciałbym, jednak przejść do pozytywów, ponieważ można je znaleźć!
Gdyby można było kupić singiel fizycznie, bardzo bym zachęcał do zaopatrzenia się w „Krzyk”. Solidne granie. Bardzo wysoko również cenię utwór „Niezależny” z wpadającym w ucho riffem. Brzmienie krążka również jest bez zarzutu i należy docenić ostateczny mastering.
W ostatecznym podsumowaniu mogę powiedzieć, że nie czuję się w pełni usatysfakcjonowany. Nie mogę zarzucić artystom, że stworzyli coś słabego i niesłuchalnego. To mocne, punkowe granie z lekkim deficytem kreatywności i innowacji. Niemniej cały materiał broni się solidnym podejście do tematu, a co za tym idzie, zyskuje po kilkukrotnym przesłuchaniu. Niech każdy sam spróbuje się przekonać.
Mateusz Wawrzyszkiewicz