„Ethno Elektro 2”, wyjątkowy projekt Mateusza Górnego znanego jako Gooral, to niezwykła mieszanka stylów. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tego albumu.
Na dwóch krążkach odnajdziemy między innymi klimaty folkowe, zaczerpnięte z kultury Podhala i Beskidów. Nie zabrakło też kompozycji bazujących na orientalnych rytmach i oryginalnych brzmień, utrzymanych w stylu downtempo.
Recenzja płyty „Ethno Electro 2” – Gooral (SP Records, 2020)
Po dziewięciu latach od ukazania się pierwszego albumu „Ethno Elektro” Mateusza Goorala Górnego, światło dzienne ujrzał następca tego wydawnictwa, czyli „Ethno Elektro 2”.
Przed odsłuchem, pomyślałem o projekcie Grzegorz z Ciechowa i albumie „ojDADAna” – specyficznej i poniekąd kontrowersyjnej płycie. W przypadku tego krążka jest inaczej, treść jest o wiele przystępniejsza dla słuchacza, a dźwięki bardziej stonowane i nie wywołują niepotrzebnego zamieszania. To też spory postęp względem poprzedniego albumu, który przez bliskość do muzyki zahaczającej o techno, mógł trafić do mniejszego, ale też może innego grona słuchaczy.
Kończąc poznawanie drugiej części albumu, a mianowicie, będąc przy kompozycji „Dzień dobry” zapewne pojawi się myśl – „gdzieś już to słyszałem/słyszałam”. W żadnym stopniu nie będzie to złudna myśl, albowiem „Podróż” rozpoczynająca „Fusion” jest niczym innym, jak skróconą wersją wyżej wspomnianego utworu. Dla jednych lenistwo, dla drugich interesujący zabieg, dzięki któremu można wsłuchać się w te jakże interesujące dźwięki. „Podróż” to jedyny w pełni liryczny utwór. Reszta kompozycji zawiera gdzieniegdzie tekst, w głównej mierze okraszony głosem Stanisława Leszczyńskiego, śpiewający gwarą góralską. W moim przekonaniu, nadaje on pozytywnie intrygującego, specyficznego klimatu, zwłaszcza w „Cos siy nom uodmienić”.
Podział albumu na dwie części, czyli „Wolno” oraz „Fusion” trafił w mój gust. Jak sama nazwa wskazuje, pierwsza część wydawnictwa zawiera spokojniejsze i wolniejsze utwory, w sam raz, aby się wyciszyć, zrelaksować po ciężkim dniu, lub oderwać od negatywnych emocji. To przyjemny, aczkolwiek oryginalny muzyczny chillout.
„Fusion” to trochę odmienna historia. Po samym podtytule można się domyślić, iż jest to jakimś połączeniem, być może eksperymentem i wypłynięciem poza oczywiste sfery. W tym przypadku eksperymentem jest po prostu zróżnicowanie. Tutaj natrafić można na utwory o wiele bardziej od siebie oddalone, o różnej częstotliwości, bardziej wypełnione przestrzennie, o mniejszym natężeniu instrumentów, jednak wciąż działające na wyobraźnię i wpisujące się w ramy „etnicznej elektroniki”.
Z tej części najbardziej utkwił mi w pamięci utwór o tytule „Skrzyczne”. Przez swoją głębię, momentami tajemniczość, nosi on swoisty posmak muzyki house. Co prawda, pojawiły się w mojej głowie myśli o utworach szwedzkiej grupy Röyksopp, bynajmniej nie przez możliwość inspiracji, a doskonałe (w moim odczuciu) dobranie instrumentów i zapełnienie nimi przestrzeni. To instrumenty budują otwartą przestrzeń, gdzie ich nocne brzmienie staje się jeszcze bardziej wymowne i przez to pełniejsze. Przyjemne doznanie.
Smaczków dodają płycie przebijające się momentami z tła odgłosy zwierząt czy płynącej wody lub instrumentarium, które moim zdaniem, bardzo dobrze je imituje. Cała etniczna otoczka to jednak żadna imitacja, Gooral wykorzystuje wszelkie elementy takiej muzyki w sposób wyważony, przy tym oddając ich pierwotny, najbardziej wartościowy charakter.
Gdybym miał opisać jednym słowem „Ethno Elektro 2”, byłoby to „odprężenie”. Nie pamiętam, który album poznany przeze mnie w ciągu ostatniego roku, wyciszał mnie w ten sposób, przynosząc ukojenie i oczyszczając myśli. Do tego należy zaliczyć niesamowite wrażenia, które wywoływała ta płyta podczas moich nocnych tras. Przeczuwam, że tegoroczny owoc pracy Goorala będzie bliski nie tylko mojemu sercu, zajmując wysokie miejsca w osobistym rankingu muzyki, którą po prostu lubimy słuchać. To muzyka podróży w osobistym jej odbiorze, ale też metafizyczne przemieszczanie się przez meandry wielu gatunków, tak dobrze spojonych w jedną całość na potrzeby tego albumu.
Wydanie fizyczne warto nabyć nie tylko dla samego wsparcia Goorala i jego twórczości, ale także dla książeczki, w której umieścił sporo informacji o każdym z utworów, dzieląc się, między innymi swoimi inspiracjami czy krótkimi relacjami z podróży.
Adrian Kaczmarek