„Afera” to wspólny album Kukona i Magiery. Łatwo, lekko i przyjemnie? – nie tym razem. Kukon zebrał myśli jednego wieczoru, spisał je cyfrowo, Magiera dodał swój sznyt i zrobił z tego płytę. Poznajcie naszą recenzję tego muzycznego eksperymentu.
fot. okładka płyty
Recenzja płyty „Afera” – Kukon x Magiera (Sony Music Poland, 2020)
Po „Ogrodach Mixtape” Kukon rozochocił swoich słuchaczy ciekawymi utworami oraz stylem, nie aż tak bardzo przewidywalnym, jak mogłoby się wydawać na początku jego kariery. Sukces Mixtape’u wydanego w 2019 roku zaskoczył niemal każdego, kto lubi posłuchać sobie też nieco bardziej niszowej muzyki sceny hip-hopowej.
Może nie każdy o tym wie, ale Kukon pojawił się też gościnnie na nowo wydanym albumie Quebonafide „Romantic Psycho” w utworze „ZŁOTEGLOBY”. W między czasie dowiedzieliśmy się także, że artysta tworzy cały album z Magierą, który znany jest ze współpracy chociażby z takimi raperami jak: Peja, Małpa, Sokół O.S.T.R czy Kali.
Promocja płyty szła dobrze, single były interesujące, a równocześnie różniły się od siebie. Wszystkie jednak utrzymane były w dźwiękach mrocznej elektroniki. Na pierwszy ogień dostaliśmy intrygującego „Manekina”, a następnie utrzymane w ciężkich i momentami męczących klimatach „Hello-moto/spory” (które jest połączeniem dwóch utworów z płyty fizycznej). Nadszedł czerwiec i duet Kukon x Magiera wypuścili na świat bezapelacyjny #1 tego krążka, czyli „Czarne BMW” feat. Avi, a w dzień premiery płyty teledysku doczekała się brzmiąca bardzo singlowo „Casablanca”.
Nie ukrywajmy, po takich singlach jeśli nie czekałeś na ten album, to byłeś choć trochę zaintrygowany tym jak brzmi całość i tym co chłopaki dla nas przygotowali. 26 czerwca 2020 roku płyta pojawiła się na półkach sklepowych oraz w serwisach streamingowych. Po parokrotnym przesłuchaniu krążka zrozumiałem trzy rzeczy. Płyta jest za ciężka jak na wydawanie jej latem. Pompowany balonik naszych oczekiwań pękł wraz z odsłuchem całości, a duet Kukon x Magiera ma duży potencjał, lecz na większości tej płyty słychać jedynie próby zrobienia czegoś innowacyjnego, a zarazem dobrego. Chłopaki jakby się nie do końca zrozumieli. Nie ma tragedii, gdyż obydwaj panowie wiedzą jak tworzyć muzykę. To wydawnictwo to po prostu nie do końca udany eksperyment.
Miało być tak mrocznie, brudno i hardkorowo, a wyszło ciężko, monotonnie i często po prostu mało ciekawie. Teksty o relacjach damsko-męskich bez przerwy wyprutych z prawdziwego uczucia, a pozostających jedynie w sferze seksualnej to duża część tej płyty. Brzmi to nad wyraz niesmacznie, gdy co chwile padają takie słowa określające dziewczyny jak: dziwka, ździra, suka, dupa czy kurwa. Rozumiem, że to w jakimś sensie muzyka buntu, ale wykorzystywanie tylu obraźliwych określeń (i to wiele razy) nie sprawi, że teksty zyskają na głębszym przesłaniu. Można byłoby je rozwinąć, przedstawić w bardziej zawoalowany sposób, pokusić się o metafory czy eufemizmy. Kukon stawia na prostotę w tekstach i w niektórych fragmentach utworów brzmi niestety jak rozjuszony, pokrzywdzony chłopczyk, któremu ktoś zabrał lizaka.
Druga część tekstów odnosi się do lojalności oraz szacunku wobec swoich ludzi. I tutaj jest lepiej, lecz nie popadajmy w hurraoptymizm, zdecydowanie Kukon powinien posiedzieć nad pisaniem tekstów. Jeżeli chodzi o rap artysty to nadrabia on liryczne niedociągnięcia stając się bardzo wyrazistą częścią tego krążka. Flow wypracowane przez Kukona jest dla niego charakterystyczne, a zarazem przyjemne do słuchania.
Gdy przyjrzymy się podkładowi muzycznemu to przemawia tu pełen profesjonalizm Magiery. Muzyk działa na rodzimej scenie muzycznej już naprawdę długo, więc jeśli chodzi o wszystkie techniczne, rytmiczne, aranżacyjne czy kompozycyjne aspekty to jest to na najwyższym poziomie. Nieco gorzej wygląda to jeśli chodzi o użyte dźwięki i brzmienia, bo o ile do elementów perkusyjnych nie można mieć nic do zarzucenia, to do całej reszty już tak. Najpewniej były to jednak nietrafne założenia koncepcyjne, zmieniające się i tak podczas samego procesu twórczego.
Z tej całej muzycznej przygody, opowieści Kukona x Magiery wynosimy parę dobrych utworów. Najlepsze to: „Manekin”, „Czarne BMW” oraz „Floryda”. Zdarzają się i te gorsze, a w większości dostaliśmy po prostu materiał nieszczególnie oryginalny, powszedni i czasem bezbarwny. Zostawmy więc już „Aferę” w spokoju i czekajmy na kolejne rzeczy spod rąk obydwu panów. Nie wiem czy następny album będą robić razem, ale na pewno jest w tym duecie potencjał na naprawdę dobry materiał.
Mateusz Kiejnig
Tracklista:
1. Drive bye
2. Cyber – street feat. Kazior
3. Manekin
4. Kraftwerk
5. Floryda
6. Malibu
7. Casablanca
8. Hello-moto feat. Falcon1
9. Spory feat. Lex Clockwork
10. Czarne BMW feat. Avi