W czerwcu ukazała się druga płyta wrocławskiego bandu Resoraki. Album zatytułowany “Widoki” jest drugim wydawnictwem zespołu. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.
Resoraki to zespół z Wrocławia, który powstał z pasji do wspólnego muzykowania. Poszukując wciąż indywidualnego stylu muzycznego, nie zważając na przeciwności losu, od ponad czterech lat spotykają się uparcie na próbach w każdy środowy wieczór, tworząc autorskie piosenki.
Recenzja płyty „Widoki” – Resoraki (2020)
Zespół Resoraki, to wrocławski projekt założony z czystej chęci wspólnego grania przez grupkę kolegów. Po fonograficznym debiucie, który przypadł na rok 2019 przyszła pora na kolejny album, który ukazał się w czerwcu tego roku.
Zespół oddał słuchaczom dziesięć utworów, trwających łącznie ponad czterdzieści minut. Jakie pejzaże malują się przez ten czas?
Styl „Widoków” trudno jest określić w kilku słowach. Resoraki grają różnorodnie, w utworach słychać jest wpływy wielu gatunków muzycznych, zaryzykuję jednak stwierdzeniem, że oscylują między rockiem, a muzyką elektroniczną. Dodam, że celowo unikam powszechnej dziś etykietki „alternatywy” – w tej nazwie mieści się tyle różnorodności, że ciężko o jakąkolwiek precyzyjność. Przy takiej rozmaitości bardzo łatwo o niespójny zbiór utworów, których jedyny łącznik, to nazwa albumu. Na szczęście zespół zgrabnie uniknął tego efektu, a najmocniejszym spoiwem całości okazują się partie wokalne.
Swoistym znakiem rozpoznawczym Resoraków na tym albumie z całą pewnością stały się fragmenty melorecytowane, jest to dość odważny zabieg, o jego fortunności niech każdy rozstrzyga wedle własnego gustu. Niekwestionowaną sprawą jest natomiast spokój wokalny pana Jędrzeja Nawary i wyróżniająca się barwa głosu, stanowiąca, tuż obok klawiszowych partii (którymi również włada pan Jędrzej), solidny trzon muzyki Resoraków. Nie mogę jednak pominąć zasług reszty zespołu, każdy z instrumentalistów przyczynił się bowiem do finalnego kształtu jaki przybrał ten album. Gitara pana Ireneusza Mierzejewskiego najbardziej zapada w pamięć podczas utworu „Iwar bez kości”, znakomite basowe „pięć minut” pana Tomasza Sikorskiego cieszy ucho we wstępie „W mordę”, a pan Iwar Romanek czaruje gitarą akustyczną w moim ulubionym „Rakietowym lecie”. Jeśli mogłabym coś doradzić, to więcej kobiecych chórków. Pani Natalia Lubrano w utworze numer siedem dośpiewuje na szóstkę z plusem, dopełniając męski wokal wiodący.
Tematycznie „Widoki” to przejścia od ogółu do szczegółu. Spotykamy się więc z tekstami zawierającymi przemyślenia na temat społeczeństwa („Ufo”, „Noe”), by za chwilę wysłuchać bardziej osobistych przemyśleń na temat związków, a nawet wiary („Katedra”) i przemijania („Koniec”). Teksty bywają przewidywalne, częściej jednak dla kontrastu zaskakują zmianą stylu i ciekawymi lirycznymi frazami. Dodatkowo w piosence „Noe” rezolutnie zastosowano motyw biblijnego potopu, co czyni jej tekst najbardziej udanym na tym albumie.
„Widoki” to dziesięć przyjemnych i łatwych w odbiorze kompozycji, które są w stanie zabawić jak i skłonić do refleksji. Ten album doskonale sprawdzi się zarówno jako tło i materiał do wysłuchania w skupieniu. Zupełnie jak piękne widoki – tak ogół, jak i szczegół mają w nich swoje zalety.
Daria Trojanowska
Tracklista:
1. Obrazki w mojej głowie
2. Idą
3. Miłość
4. Ufo
5. Noe
6. W mordę
7. Iwar bez kości
8. Rakietowe lato
9. Katedra
10. Koniec
Muzyka na szóstkę. Za libretto pięć. Troszkę więcej czystego wokalu i drżyjcie sceny 🤘.
Za mało gitary.