“Pozytywna” to pierwszy singiel zwiastujący album grupy Mundinova – “W drodze”. Do utworu powstał animowany teledysk. Z tej okazji zadaliśmy zespołowi kilka pytań.
„Pozytywna” to pierwsza odsłona premierowej płyty. Na ile ten utwór jest reprezentatywny dla całego albumu?
Jest reprezentatywny na tyle, ile każdy – grają Ci sami muzycy i znajduje się na tej samej płycie – czy to nie wystarczy? (śmiech). Album „W drodze” ma wiele kolorów, a „Pozytywna” odsłania jeden z nich.
fot. Mirek Emil Koch
Zapewne nie jest przypadkiem, że pierwszym singlem został utwór „Pozytywna”. Czy tworząc kolejne piosenki na płytę, od razu wiedzieliście, że ta piosenka będzie pierwszym, właściwym sygnałem wysłanym do Waszej publiczności?
Proces tworzenia nie narzucał nam od razu, który z utworów stanie się pierwszym singlem, choć kiedy pracowaliśmy nad kompozycją i aranżem kolejnych piosenek, zastanawialiśmy się wspólnie nad każdym nowym „tworem”- jego stylistyką, charakterem, klimatem. „Pozytywna” powstała jako ostatnia. Kiedy usłyszeliśmy jej brzmienie jeszcze przy wyborze śladów partii instrumentalnych w studiu, wiedzieliśmy, że to brzmienie ma potencjał na pierwszy singiel. Kiedy usłyszeliśmy miks całości, partii wokalnych i instrumentalnych, nie było wątpliwości. Istotny jest też sam przekaz, „Pozytywnej”. Premiera singla zbiegła się z czasem kwarantanny, co dla wielu ludzi wiązało się z trudnościami, przewartościowaniem, diametralnymi zmianami życiowych paradygmatów. Uznaliśmy, że w tym czasie warto wybrać utwór pełen ciepła i krzepiących treści.
Od kogo wyszedł pierwszy pomysł na stworzenie utworu „Pozytywna”? I czy podobnie było z każdą kolejną piosenką na płycie?
Pomysłodawcą „Pozytywnej” jest gitarzysta Michał Wilczyński. Akordy, które zaproponował, ich ciążenie oraz to, w jaki sposób budują napięcie, stały się inspiracją dla wysnucia historii postaci- emocjonalnej, mierzącej się ze słabościami, ale patrzącej na życie z perspektywy pogody ducha- stąd pomysł na śpiewny, lekki refren, inspirowany stanem, kiedy chce się nucić pod nosem „lalala” 🙂
Każdy utwór na płycie ma inna genezę. Kilka z nich powstało do słów Justyny Paluch, kilka jest autorstwa Marzeny Cybulki. Łączy je wspólna cecha. Ukazują świat obrazów i myśli krążących „po drodze”, między zmierzchem a świtem, świat spostrzeżeń na temat drobnych, ludzkich spraw, które składają się na naszą całą egzystencję, zarówno tych bardzo poważnych jak i tych, które możemy traktować z przymrużeniem oka.
Na ile muzyka w „Pozytywnej” opiera się na improwizacji, a na ile na pewnych założeniach?
W „Pozytywnej” najwięcej miejsca do improwizacji przygotowaliśmy dla Darka Kaliszuka, który wykonał solo na perkusjonaliach. Bardzo zależało nam, aby w tym utworze odnieść się do naturalnego instynktu funkcjonowania opartego na rytmie. Rytm determinuje nasze życie, wprowadza w ruch, daje nam poczucie bezpieczeństwa. Solo Darka oparte zostało na transowości i pewnej powtarzalności, aczkolwiek jego interpretacja była bardzo spontaniczna.
Działacie jako trio, jednak na nowy album zaprosiliście gości – Dariusza Kaliszuka (perkusja, perkusjonalia) oraz Mateusza Szemraja (oud, rubab, baglama). Jak to się stało, że to oni znaleźli się na płycie? I dlaczego zdecydowaliście się poszerzyć skład?
Niewątpliwym znakiem rozpoznawczym pierwszego singla staje się charakterystyczny, zjawiskowy głos Doroty Kołodziej. Czy od strony wokalnej zmierzenie się z takimi utworami stanowi jakieś wyzwanie? Czy do interpretacji wokalnej podchodzi się czysto intuicyjnie?
Każdy z utworów na płycie to wyzwanie, wymaga użycia zupełnie różnych technik wokalnych, indywidualnego myślenia o piosence, o historii i treści jaką niesie. Wymaga też uwagi, zarówno w procesie układania melodii wokalu, jak i „dojrzewania” do jej ostatecznego wyrazu. Układ harmoniczny jest często trampoliną do improwizacji wokalnych, które także znalazły swoje miejsce w kilku utworach. Kompozycja, aranż, tekst, melodia, rytm, tempo podpowiadają wiele możliwości poprowadzenia utworu, ale sama interpretacja piosenki, przetworzenie jej przez własną wrażliwość, utożsamienie i nacechowanie emocjonalne czynią dźwięki wyjątkowymi – a to już w dużej mierze działanie intuicyjne, oparte na subiektywnych odczuciach, miejscu w którym kończy się dotychczasowa nabyta wiedza.
Co chcieliście zawrzeć na pierwszej płycie „W drodze” i na ile odzwierciedla ona Wasze inspiracje?
Przede wszystkim w albumie chcieliśmy zawrzeć subtelności związane z doznawaniem chwil, medytacją podróży, tej życiowej i wgłąb siebie- imponderabilia, ulotności. Album „W drodze” to połączenie naszych indywidualnych doświadczeń i jakości wspólnego brzmienia z charakterem powstałych utworów. Płyta jest więc lustrzanym odbiciem naszych doznań, inspiracji, a także wypracowanego stylu.
Czy możemy liczyć na jakieś niespodzianki związane z płytą? Pojawiają się na niej jeszcze jacyś goście? I macie już pomysł na kolejny singiel?
Na płycie oprócz wspomnianego wcześniej Dariusza Kaliszuka, w trzech utworach wystąpił także Mateusz Szemraj, grający na przepięknie i wyjątkowo brzmiących instrumentach strunowych (oud, rubab, baglama). Zaskakujące okazać się może dla słuchaczy wykorzystanie brzmień tych instrumentów w kontekście danych utworów.
Kolejnym singlem zwiastującym płytę, będzie utwór „Real love”, do słów i kompozycji Marzeny Cybulki. Ta propozycja dedykowana jest szczególnie miłośnikom jazzu, ale nie tylko. Może zaskoczyć słuchaczy przewrotnym, słodko-kwaśnym koktajlem harmonii jazzowych w połączeniu z partią wokalu. Główne solo serwuje tym razem gitara basowa. Może słuchacze to wytrzymają (śmiech).
Co według Was wyróżnia muzykę zespołu Mundinova od innych, podobnych projektów na polskiej scenie muzycznej?
Trudno powiedzieć, ponieważ nie szukaliśmy takiego punktu odniesienia, unikaliśmy też porównywania naszej muzyki do twórczości innych zespołów na polskiej scenie muzycznej. Pozostawimy odpowiedź na to pytanie słuchaczom – odbiorcom muzyki, jaką proponujemy.
Znani jesteście ze współpracy w wielu projektach, a także z innymi artystami. Jakie miejsce zajmuje w Waszym życiu tworzenie jako ten zespół? Jak w ogóle do tego doszło, że powstała Mundinova?
Nasze muzyczne spotkanie zdarzyło się w miejscu i czasie, który pozwalał na eksplozję pomysłów. Nasyceni doświadczeniami pracy w zespołach, teatrach, przy bardziej i mniej ambitnych projektach, spotkaliśmy się w momencie gotowości dla bezkompromisowego tworzenia własnej, unikatowej wizji muzycznego wyrazu, bez względu na panujące mody. Nasza muzyka to wrażliwość podzielona na trzy, ale równie dobrze może być pomnożona razy trzy – w zależności od punktu widzenia. My się w tej wizji wspólnie i zgodnie odnaleźliśmy.
Zespół jest dla nas ważny, wiąże się z artystycznym spełnieniem, wdrażaniem w życie pasji i idei tworzenia muzyki z serca, bez kalkulacji i szacowania „produkcji muzycznej” w kategoriach jej przeliczalności na komercyjny sukces.
Zespół powstał w 2017 roku. Dlaczego trzy lata musieliśmy czekać na pierwszy album i jak wyglądała praca nad nim? Od kogo wychodziły pierwsze pomysły na piosenki?
Tytuł „W drodze” jest odpowiedzią na to pytanie. Tyle czasu potrzebowaliśmy, aby dojrzeć do tego jak ma brzmieć nasza muzyka, jakie treści chcemy dzięki niej przekazywać, wyklarować wspólne upodobania. Z pokorą i ostrożnością podchodziliśmy do wszystkich kompozycji, często stosując dość surowe kryteria oceny wobec nas samych. Spojrzenie na dany utwór z dystansu, po pewnym czasie od jego powstania pozwalało nam zauważyć pewne „niedoskonałości” i poprawić je według aktualnego stanu świadomości. Ten trzyletni proces był nam potrzebny także po to, aby odkryć i ośmielić siebie jako twórców. To, że pozwoliliśmy sobie na ten czas rozwoju, w tej chwili określamy jako niezwykle cenny. Teraz idzie już znacznie szybciej 🙂 W ciągu ostatniego miesiąca, napisaliśmy już np. pięć nowych utworów, a zatem z pewnością na kolejną płytę przyjdzie nam czekać znacznie krócej.
Czy ma dla Was znaczenie, że płyta ukazuje się w trudnym czasie dla muzyki, ale też całej kultury? Nie myśleliście, żeby przełożyć datę premiery płyty?
Premiera płyty miała nastąpić w kwietniu, jednak ze względu na sytuację epidemii została przełożona. Zastanawialiśmy się na kiedy ustalić nową. Wiązało się to z obawami, czy ogólnoświatowej zawierusze robienie wirtualnego szumu wokół albumu ma jakikolwiek sens, ale ostatecznie zdecydowaliśmy na udostępnienie jej właśnie teraz, aby kulturę w tym czasie wspomóc i wyjść naprzeciw tym osobom, które czują zmęczenie i ciężar przytłaczających wiadomości. Jeśli sięgniemy pamięcią wstecz, wiele wspaniałych dzieł powstawało w czasach tak trudnych, że my – „dzieci dobrobytu” nawet nie jesteśmy sobie w stanie tego wyobrazić. Trudny czas nie może być wymówką, aby sztuka zamilkła. Wychodzimy z założenia, że nasze życie jest w naszych rękach. Te słowa padają także w „Pozytywnej” – „…Po co tracić siłę swą, obarczając świat ten niepowodzeń grą…”.
Jakie są Wasze oczekiwania związane z wydaniem płyty „W drodze”?