Miesiąc marzec rozpoczął się w Łodzi od koncertu Kwiatu Jabłoni w Klubie Wytwórnia. Obyło się bez sold outu, niestety. Jednak po ilości ludzi pod sceną oraz na balkonach klubu można śmiało twierdzić, że zabrakło naprawdę niewiele. Sami artyści poinformowali nas ze sceny o tym, że mimo iż koncert się nie wyprzedał, to i tak będzie to najliczniejszy występ na żywo podczas trasy „Pożegnanie z niemożliwym”.
fot. Tomasz Kozłowski
Kto już wcześniej miał okazję być na koncercie rodzeństwa Kasi i Jacka Sienkiewicz, ten mógł się domyślić jak dokładnie będzie przebiegać całe wydarzenie. Utwory wykonane z niezwykłą starannością przeplatane z rozmowami z publicznością, często zawierały w sobie anegdotki. Poza tym, każdy uważniejszy odbiorca mógł wyłapać w powietrzu unoszącą się typową relację brat-siostra.
Jeśli chodzi o repertuar, to artyści zaprezentowali większość utworów z płyty „Niemożliwe” oraz singlową „Zimę”. Udało się także zagrać dwie nowe kompozycje pt. „Kometa” oraz niegrane jeszcze nigdy wcześniej „Mogło być nic”. Oba numery znajdą się na nowej płycie artystów, która jest już na etapie twórczym. Poza tym uświadczyć mogliśmy bardzo ciekawej aranżacji „Wzięli zamknęli mi klub”, której charakterystyka była inspirowana… nową płytą Jacka Stachurskiego! Tak, to nie żart, a naprawdę świadczy to o bardzo dużej otwartości na różnego rodzaju muzykę.
Wydarzenie trwało lekko ponad 1.5h, a to za sprawą bisu wykonanego po zakończeniu podstawowej części koncertu. Podczas jego trwania dane było nam usłyszeć niesamowitą interpretację utworu „Kwiat Jabłoni” w oryginale znajdującego się na płycie „Trawnik i Kuba Sienkiewicz – Czarodzieje”. Poza tym na koncercie nie zabrakło solówek na różnych instrumentach czy zabawy z publicznością, co pozwoliło skrócić dystans między sceną, a publiką.
Podczas koncertu dało się także zauważyć dużą pewność siebie artystów. Widać, że udało im się już obyć ze sporym audytorium lub chociażby udaje się im nie okazywać stresu towarzyszącego przy takich wydarzeniach. Wiedzą po prostu jak przekuć stres w adrenalinę i pozytywną energię.
Mateusz Kiejnig