„Bardzo cenię sobie totalną wolność artystyczną” – wywiad z Piotrem Smałą

Premiera płyty “Rock’s Not Dead” Piotra Smały miała miejsce 24 lutego 2020 r. Z tej okazji zadaliśmy artyście kilka pytań. Z wywiadu dowiecie się o tym, jak powstały utwory na ten album, czym jest rock w dzisiejszych czasach i jakie są kolejne plany twórcy najbardziej rock’n’rollowej płyty ostatnich tygodni.

Co było impulsem do tego, że zdecydowałeś się nagrać w pełni solowy album „Rock’s Not Dead”? Czy praca zespołowa przestała być dla Ciebie interesująca?

fot. materiały prasowe

Przede wszystkim, to z tego miejsca witam z radością Ciebie oraz Czytelników, którzy będą mieli możliwość poznania mnie bliżej, dzięki naszej dzisiejszej rozmowie. 🙂

Z powstaniem mojej debiutanckiej płyty wiąże się dosyć zabawna historia. Mianowicie jeszcze półtora roku temu nie miałem pojęcia, że w ogóle zabiorę się za „karierę solową”. Gitarzysta zespołu MARCELLE SPIRIT, w którym jeszcze kilkanaście miesięcy temu śpiewałem, powiedział mi o programie Ableton Live, w którym nagrywał on robocze wersje swoich kompozycji. Kiedy przyjrzałem się bliżej temu programowi, postanowiłem także go sobie zakupić i zacząć nagrywać muzykę dla własnych potrzeb. W konsekwencji tak mnie ta zabawa wciągnęła, że powstał album, o którym dzisiaj rozmawiamy.

Przez kilka miesięcy śpiewałem równocześnie w zespole oraz tworzyłem autorski materiał. Ostatecznie zdecydowałem się poświęcić w 100% własnej twórczości.

Czy nagranie i wypuszczenie tego albumu na własnych warunkach i bez wsparcia żadnej wytwórni to Twój świadomy wybór? Celowo działasz w pełni niezależnie czy też próby współpracy z kimkolwiek nie były dla Ciebie korzystne?

Tak się składa, że 10 lat temu prowadziłem przez około dwa lata własną wytwórnię płytową „Modern Rock Revolution”. Wydałem w tym czasie debiutancką płytę zespołu MARCELLE SPIRIT oraz jeszcze kilka innych kapel, których muzyka bardzo mi się podobała.

Cały problem z wytwórniami płytowymi jest taki, że są to po prostu firmy, które przede wszystkim muszą zarabiać pieniądze, żeby mogły się utrzymać na rynku. Co za tym więc idzie – nie mogą sobie pozwolić na wydawanie Kapel/Artystów, którzy z założenia będą deficytowi. Ja byłbym dla nich zdecydowanie deficytowy. 🙂

Wysłałem kilka płyt DEMO do aktualnie działających wydawnictw i nikt się nie odezwał. Tego się zresztą spodziewałem, więc nie było to dla mnie żadnym rozczarowaniem.

Bardzo cenię sobie totalną wolność artystyczną i taki układ mi jak najbardziej odpowiada. Daje mi ogromną satysfakcje sam proces twórczy i konfrontowanie się z moimi dziełami. Komponuję, produkuję, publikuję: co, kiedy i jak chcę i tak pewnie już zostanie do końca mojej przygody z muzyką.

Nowy album ukazał się w serwisach cyfrowych. Czy dzisiejsze wydawanie muzyki na nośniku fizycznym ma jeszcze jakieś znaczenie?

Uważam, że publikowanie muzyki na tradycyjnych nośnikach fizycznych ma ogromne znaczenie, jednakże nie zawsze i nie u każdego jest to zasadne. Ma to oczywiście sens w przypadku artystów, którzy są znani szerokiej publiczności i jest zapotrzebowanie na ich muzykę. Zapotrzebowanie na moją twórczość jest „umiarkowane”, w związku z czym nie byłoby rozsądne z mojej strony tłoczenie płyt CD tylko po to, żeby je sobie położyć w pudle w pokoju. Dla kogoś, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z muzyką jak twórca jest to może brutalne co powiedziałem, ale takie są realia i nic na to nie poradzimy. Jeżeli ktoś ma aspiracje, ażeby zostać „idolem mas”, to może w przyszłości przeżyć duże rozczarowanie. Ja na szczęście mam już 20-letnie doświadczenie w branży muzycznej i nie traktuję działalności artystycznej jak korporacyjnego „wyścigu szczurów”.

Płyta „Rock’s Not Dead” w ogólnym rozumieniu odwołuje się do tradycji rockowej. Czy to oznacza, że współczesna muzyka ma dla Ciebie mniejszą wartość?

Urodziłem się w 1978 roku i kiedy chodziłem do liceum, to już wtedy śpiewałem w pierwszych szkolnych zespołach. W czasach mojej wczesnej młodości grało się albo w piłkę albo w kapeli. Wtedy, co piąty kolega ze szkoły grał w kapeli lub też sam dla siebie w domu. W wieku 16 lat znalazłem na strychu starą gitarę elektryczną „Jola” mojego ojca. Co prawda miała ona wtedy tylko trzy struny, ale to nie przeszkadzało, ażebym się zakochał bez pamięci w brzmieniu przesterowanej gitary elektrycznej…

Każde pokolenie słucha innej muzy. Dzisiaj młodzi ludzie słuchają przede wszystkim: hip hopu, EDM i popu. Osobiście lubię słuchać różnej muzyki, natomiast ROCK jest najbliższy mojej wrażliwości estetycznej.

Piosenka “Został tylko ból” jest hołdem dla mistrzów z lat 60. i 70., których słuchałeś będąc nastolatkiem – The Beatles, Led Zeppelin, T.Rex. Jaka jeszcze muzyka z tamtego okresu jest dla Ciebie inspirująca?

Z tamtego okresu to chyba właśnie te trzy kapele były moimi ulubionymi. Będąc osobą muzykalną i wrażliwą na piękno szybko odkryłem nowe muzyczne fascynacje. Jeżeli idzie o muzykę rockową, to poza wyżej wymienionymi zespołami słuchałem brip popu – Oasis, Blur, Travis; brit rocka – przede wszystkim: Queen i Radiohead, grunge – Pearl Jam, Soundgarden, Alice In Chains, Stone Temple Pilots. Później pojawiły się: Placebo, Muse, Interpol, John Fruciante, Incubus, The Strokes, The Killers, Queens Of The Stone Age, Marilyn Manson, Skunk Anansie i wiele, wiele innych.

Jeżeli natomiast idzie o polskich artystów, to najbardziej cenię: Czesława Niemena, Hey, Myslovitz, Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach, Bruno Schulza, Comę.

Czy są jakieś utwory na tej płycie, z których jesteś szczególnie zadowolony? O piosence „Dobro” wspominałeś, że to Twoja najbardziej dojrzała propozycja. Podtrzymujesz tę opinię?

Jeżeli idzie o „Dobro”, to jestem szczególnie zadowolony z brzmienia gitar, które udało mi się uzyskać. Ta piosenka moim zdaniem po prostu brzmi najlepiej z całej płyty, co nie zmienia faktu, że uważam cały album za udany i nie ma tam przypadkowych fragmentów. Oczywiście mam swoich faworytów i są to: „Został Tylko Ból”, „Beztroska” oraz „Na Nowo”. Te piosenki osobiście najczęściej sobie odtwarzam, kiedy nie słucham całej płyty.

Poszczególne piosenki, które składają się na ten album są jakby celowo pozbawione upiększania i przez to dosyć surowe. Czy od początku było to założeniem? I czy w ogóle można mówić o jakichś założeniach względem tych kompozycji?

Moim głównym założeniem związanym z nagraniem płyty: „Rock’s Not Dead” było to, ażeby za pomocą programu komputerowego DAW uzyskać maksymalnie surowe i organiczne rockowe brzmienie. Chciałem po pierwsze, na przekór aktualnym trendom nagrać płytę stricte rockową.

Bardzo mnie smuci fakt, że aktualnie w Polsce nie nagrywa się zbyt wielu rockowych płyt. Generalnie króluje „POP MUSIC”. Oczywiście lubię posłuchać „wymuskanych” zawodowych produkcji twórców /celowo nie „Artystów”/, którzy obiektywnie rzecz biorąc świetnie brzmią, tyle że niewiele mają do przekazania poza świetną formą od strony produkcyjnej…

Są na rynku Artyści przez duże „A”, którzy wykonują POP i ja to kupuję, gdyż słyszę w tym co robią autentyczny talent i pasję. Są też niestety i tacy, którzy „tylko brzmią”, a co najgorsze – brzmią tak świetnie jak dziesiątki innych wykonawców, którzy „wyszli spod stołu mikserskiego” jednego z kilku najbardziej rozchwytywanych producentów muzycznych.

Po drugie niektóre partie gitarowe czy wokalne są „niedopieszczone”, zdarzają się niedociągnięcia, przesterowania i tego typu okołomuzyczne artefakty. To wszystko po to, ażeby zamanifestować czym tak naprawdę jest moim zdaniem ROCK u swoich źródeł. Moim zdaniem to przede wszystkim szczere emocje i dobre kompozycje.

Jeżeli sztuką jest nagranie dobrej płyty w profesjonalnym studio nagrań i zainwestowanie w nią kilkunastu/kilkudziesięciu tysięcy złotych, to tym bardziej sztuką jest nagranie dobrej płyty, kiedy mamy do dyspozycji sprzęt w sumie za kilka tysięcy złotych.

Jak wyglądała praca nad poszczególnymi kompozycjami od strony technicznej? Jaką drogę przebyły te utwory od pierwszego pomysłu do wersji, które znajdziemy na płycie?

Odkąd pamiętam, to zawsze tworzyłem nowe piosenki wedle tego samego schematu. Biorę gitarę akustyczną i tworzę jakiś riff, do którego nucę „po węgiersku”, czyli udawany język angielski. 😉 Dopiero, kiedy mam już zarys na cały utwór, to rejestruję poszczególne ślady. Jeżeli mam już gotowy tekst to super, natomiast często się zdarza, że warstwa muzyczna jest gotowa od wielu dni, ale nie mam tekstu, który by dobrze zabrzmiał.

Bardzo ważne jest dla mnie to, żeby piosenki dobrze brzmiały od strony wyśpiewywanych słów. Nie jest prostą sprawą napisać polski tekst, który dobrze brzmi, a z drugiej strony ma jakiś konkretny sens.

Jeżeli idzie o stronę techniczną nagranego albumu, to mogę z dumą powiedzieć, że nagrałem płytę solową z prawdziwego zdarzenia. Jestem odpowiedzialny za nią sam osobiście w 100%. Skomponowałem wszystkie utwory, napisałem wszystkie teksty, które następnie zaśpiewałem. Ułożyłem perkusje z loopów perkusyjnych, następnie dograłem partie wszystkich ścieżek basów, gitar i elementów elektroniki. Jedynie mastering zleciłem do wykonania innej osobie.

Ta płyta nie brzmi tak dobrze jak inne płyty, które ukazują się na rynku. Jest to jednak w 100% moja płyta i z perspektywy minionych kilku miesięcy, od kiedy ukończyłem nad nią pracę, dzisiaj absolutnie niczego bym nie zmienił.

Czy chciałbyś wyjść z tymi piosenkami do ludzi, prezentując je na koncertach? Czy jesteś przygotowany na taką ewentualność i jak wyglądałoby przełożenie tego materiału na koncerty?

To będzie zdecydowanie najkrótsza odpowiedź. 🙂 Mój solowy projekt muzyczny „PIOTR SMAŁA” jest projektem studyjnym i nie przewiduję działalności koncertowej. Przez dwie dekady mojej artystycznej aktywności dałem w sumie kilkadziesiąt koncertów i pod tym względem jestem spełniony.

Powiem tutaj o jednej rzeczy, o której nie mówiłem wcześniej.

Kilka lat temu miałem taki okres w moim życiu, że zmęczony byłem pracą na etacie w różnych firmach i przeprowadziłem się na około rok czasu z Łańcuta do Trójmiasta. Wtedy prawie codziennie przez kilka godzin na dzień grałem i śpiewałem w Gdyni i Sopocie w tunelach podziemnych i w ten sposób zarabiałem na życie. To było naprawdę bardzie wiele godzin występowania na żywo przed ludźmi. Tysiące osób miało wówczas możliwość posłuchać mnie na żywo.

Teraz planuję wyłącznie tworzyć i publikować moją muzykę on-line.

Czy masz jakieś oczekiwania względem tego albumu „Rock’s Not Dead”? Do kogo chciałbyś, żeby on trafił?

Nie mam żadnych oczekiwań odnośnie tego wydawnictwa. Chcę tylko, żeby jak najwięcej ludzi odwiedzało mnie na moim kanale YouTube:

https://www.youtube.com/channel/UCHrqhenofjylaN-XR3FfHkg

i poznawało moją twórczość.

Obiecuję, że to dopiero początek mojej aktywności solowej! 🙂

Jakie są Twoje kolejne plany artystyczne?

Moje plany artystyczne, to jak najwięcej publikować nowych dzieł. Nagrywać kolejne: piosenki, płyty, zdobywać coraz więcej słuchaczy i w konsekwencji być polskim artystą znanym na całym Świecie.

Tak – moim celem jest dać się poznać na skalę globalną. Potrzebuję tylko jeszcze więcej: czasu, umiejętności i konsekwencji w tym co aktualnie robię.

Mam już nagrany cały drugi album, który nosić będzie nazwę: „Krasnoludy i Kosmici”. Zacznę publikować ten materiał za kilka miesięcy. Przy drugim albumie nie nagrałem ani jednej partii gitary elektrycznej. Jest to muzyka elektroniczna, ale z rockową duszą i przesterowanym basem… 😉

Pracuję aktualnie nad trzecią i czwartą płytą jednocześnie. Będą one różne od siebie i będą tak samo dobre jak dwie pierwsze moje płyty.

Dziękuję za możliwość wypowiedzenia się i do usłyszenia/do zobaczenia. Piotr Smała

Piotr Smała – “Rock’s Not Dead” [RECENZJA]

 

Leave a Reply