Płyta „Cud”, to trzeci album Karoliny Czarneckiej, artystki interdyscyplinarnej, która tym razem ruszyła w świat hip-hopu. Swoją opowieść snuje na tle bitów, w które zgrabnie zostały wplecione wątki folkowe. Wynikiem tego mariażu jest jedyny w swoim rodzaju folkorap. Poznajcie naszą recenzję tego albumu.
Recenzja płyty „Cud” – Karolina Czarnecka (Kayax, 2020)
15 listopada 2019 roku ukazał się jedyny w swoim rodzaju „Cud” autorstwa artystki tworzącej multigatunkowo, czyli Karoliny Czarneckiej. Album zawierający odważny przeplot folku z zyskującym na popularności rapem musiał być nie lada wyzwaniem realizacyjnym. Weźmy go w takim razie na warsztat i przeanalizujemy, co tak dokładnie ma nam do zaoferowania.
Teksty to zdecydowanie najjaśniejszy punkt naszej podróży po tym hipnotycznym, porywającym, czasami nawet zaskakującym albumie. Znajdziemy na nim część utworów śpiewanych, a część rapowanych. To wszystko podane zostało w wysublimowanych kreacjach stworzonych i wyprodukowanych przez grupę utalentowanych muzyków. Znajdziemy tutaj namiastkę twórczości takich artystów jak: Wikson Szczygieł, Vitalis Popoff, Enzak, Wojtek Sobura i Kuba Galiński. Gościnnie usłyszeć możemy Karolinę Cichą, Svetę oraz Paulę, która jest siostrą Karoliny. Wszyscy zmieścili się na 55-minutowym krążku odznaczającym się ambitnymi tekstami i ciekawą melodyką. Do tego zawiera jeden z lepszych, kobiecych, polskich utworów hip-hopowych, jakim jest „Módl się za nami”.
Artystka spaja na tym albumie dwa różne światy, czyli krainę finezyjnego folku i często obcesowego rapu. Całość odziała w kompozycje inspirowane podlaskimi pieśniami ludowymi, którymi podzieliła krążek na trzy równe części, bowiem każda posiada po cztery pełnoprawne utwory. Czuć, że Karolina pozwoliła sobie na tym albumie na więcej, czego efektem stał się bezkompromisowy materiał zawierający dużą dozę kobiecości i duchowości. A to wszystko połączyła z jakże współczesnymi dźwiękami.
W tekstach usłyszeć możemy wiele słów i zwrotów zaciągniętych z tematyki biblijnej. Frazy takie jak „święty post”, „rozum przenajświętszy”, „boże ciało” czy „błogosławić słowem” to tylko jedne z nielicznych użytych na potrzeby tej płyty. Większość swoje korzenie znajduje właśnie w pieśniach regionalnych, w których po części doszukać możemy się treści konserwatywnych.
Ponadto w tekstach znajdziemy wiele ciekawostek z życia Karoliny, ukrytych pod wieloznacznymi zwrotami, z czego akurat moje ulubione „Módl się za nami” przepełnione jest retrospekcją z życia artystki. W niektórych utworach spotkamy się nawet z charakterystycznym dla polskiego rapu „rapem na trzy”.
Jeśli miałbym jednym utworem scharakteryzować ten album, to byłby nim „Dom”. Jest to taka kwintesencja zawierająca wszystkie walory tego wydawnictwa. Dodatkowo wartymi polecania jest wspomniany już wcześniej kawałek „Módl się za nami”, a także klimatyczny, nieco mroczny „Perun” czy jeden z bardziej hip-hopowych numerów, czyli „Córy” z gościnnym udziałem Svety.
Godnym uznania jest fakt, że to właśnie Karolina napisała wszystkie teksty na tę płytę. Kolejnym urozmaiceniem było zderzenie słów tak innych w swojej melodyce, gdyż rap i folk różnią się od siebie dosyć wyraźnie. Hip-hop pozwala także na bardziej abstrakcyjne wersy, częstą zmianę czasów czy robienie volt, co teoretycznie powinno sprawiać trudności artystce. Jak się jednak okazało taka forma pracy artystycznej nie jest jej obca. Już podczas tworzenia „Solarium 2.0” utwory napisane przez nią – jak chociażby „Wycinanka” – opierały się na długich ciągach myślowych, które potem zostały zgrabnie obrobione. Wynika z tego, że „Cud” jest tak naprawdę pokłosiem inspiracji artystki, regionalną kulturą i w końcu całkiem czytelnym hip-hopem.
Mateusz Kiejnig