Happysad – „Rekordowo letnie lato” [RECENZJA]

Nasz ocena

Premierowa płyta zespołu Happysad pt. “Rekordowo letnie lato” ukazała się pod koniec listopada 2019. Poznajcie naszą recenzję tego albumu.

Materiał na płytę Happysad powstał podczas dwóch słonecznych obozów kompozycyjnych późnym latem 2017 w Zdorach i wiosną 2018 roku w Cisnej. „Pogoda dopisywała, słońce grzało, więc i nasze nastawienie było inne niż przy komponowaniu poprzedniej płyty. Mieliśmy w sobie dużo luzu i wolności. Wydanie ósmego krążka zbiega się z osiemnastoma latami funkcjonowania na scenie, co jest w jakiś sposób symboliczne i utwierdza nas w przekonaniu, że nikomu nie musimy już nic udowadniać. Mamy nadzieję, że słychać to na tej płycie wyraźnie” – mówi Kuba Kawalec.

Recenzja płyty „Rekordowo letnie lato” – Happysad (Mystic Production, 2019)

Zespół Happysad nie przestaje zaskakiwać. Na nowej płycie „Rekordowo letnie lato” podąża tylko sobie znaną drogą, chociaż odnajdziemy tu kilka charakterystycznych odniesień do wcześniejszej twórczości.

Jednym z nich jest na pewno utwór „Mgła na torach”, który budzi wspomnienia z pierwszymi albumami. I chociaż zespół dawno wyrósł z harcersko-piosenkowej alternatywy, to czuć w tym klimat dawnych kompozycji. Jednak łatwo zauważyć, że nie jest to przełożenie jeden do jednego. Happysad tworzy już bardziej zaawansowane, pogłębione i zdecydowanie mniej oczywiste formy muzyczne.

Wiele w ich twórczości smutku, mniej pospolitych przemyśleń, a od strony muzycznej otrzymujemy elementy jazgotliwej gitarowej nieprzewidywalności. Te podszyte nostalgią kompozycje ewoluują w zupełnie nieprzewidywalnym kierunku, przez co każdy numer jest na swój sposób zaskakujący, chociaż trzyma się w określonej przez zespół stylistyce.

Wspomnienia różnych, niekoniecznie pozytywnych przemyśleń zamknięte zostały w siatce zimnofalowych uniesień, ale chłód przełamano czytelną rytmiką, gdzieniegdzie funkującą gitarą i drobnymi ozdobnikami w postaci chociażby saksofonu. Dzięki temu nie wpadamy w jakąś katastrofalnie zimną i dołującą jednoznaczność („Musisz”).

Kuba Kawalec jak nigdy wcześniej stał się bardziej wyrazistym pisarzem-poetą, który potrafi w mniej oczywisty sposób pogłębiać własne odczucia („Co mi po Tobie”), które pełne są nostalgii, bezradności, zrezygnowania, a nawet wkurzenia.

W piosenkach nie znajdziemy też typowo radiowych rozwiązań, nie ma w nich przebojowych refrenów, nośnych zwrotek i łatwych do zapamiętania motywów muzycznych, pozostających w pamięci po pierwszym przesłuchaniu („Od tańca”).

Za to płyta „Rekordowo letnie lato” jest przesiąknięta emocjonalnością, która nie pozwala o sobie zapomnieć nawet po wybrzmieniu ostatnich dźwięków. Jeżeli ktoś szuka czegoś więcej niż tylko prostych form i łatwo wpadających w ucho melodii, to ten album w pełni spełni jego oczekiwania. Poza tym wyraźny rozwój Happysad zaciekawia, wprowadza w konsternację, zaskakuje i sprawia nieomylne wrażenie, że mamy do czynienia z czymś ważnym.

Nawet jeśli nie jest to album, który będzie kultową pozycją w twórczości zespołu, to zdecydowanie warto po niego sięgnąć. Tylko trzeba wyczekać na odpowiednią chwilę, by móc odbierać te piosenki na odpowiednich częstotliwościach.

Łukasz Dębowski

 

Tracklista:

1. Od Tańca
2. Mgła na torach
3. Jak dawniej
4. Musisz
5. Co mi po tobie
6. Słoneczniki i Konopie
7. Cały
8. Niepotrzebnie
9. Płytka Rzeka
10. Zanim Umrzesz

 

 

3 odpowiedzi na “Happysad – „Rekordowo letnie lato” [RECENZJA]”

Leave a Reply