Dawid Kwiatkowski – „13 grzechów niczyich” [RECENZJA]

Nasz ocena

„To różnorodny album, ale przez to wyjątkowo prawdziwy. Pisałem i nagrywałem to, co czuję w danym momencie i jak czuję. To podróż po różnych emocjach i tematach. Nie ma tu tabu, ani sztucznych uśmiechów” – podsumowuje wydanie nowej płyty Dawid Kwiatkowski. Poznajcie naszą recenzję tego albumu.

Recenzja płyty „13 grzechów niczyich” – Dawid Kwiatkowski (Warner Music Poland, 2019)

Dawid Kwiatkowski jest ulubieńcem głównie młodszej rzeszy słuchaczy. Nowa płyta „13 grzechów niczyich” to zestaw piosenek skrojonych pod ładny, nowoczesny wzór. Wokalista sięga po coraz nowsze rozwiązania muzyczne, chociaż biorąc pod uwagę rynek muzyczny, to wciąż nie ma w tym efektu wielkiego zaskoczenia.

 

Dawid dojrzewa, nie chce być już utożsamiany jedynie z bezpiecznymi piosenkami o miłości. Teraz pokazał się z trochę innej strony, a pomogli mu w tym goście, których na tym albumie znajdziemy bardzo wielu.

Jeśli chodzi o producentów to pojawił się – doskonale czujący pop-elektroniczne trendy, współpracujący z wykonawcami na całym świecie – Konrad OldMoney. Z młodszego pokolenia warto wyróżnić wciąż przebijającego się, zdolnego rapera Kubi Producenta, który wyprodukował jedną z lepszych piosenek na płycie („DNA”). W kilku utworach palce maczali Piotr Konca i Sebastian Piekarek (zespół IRA), Mariusz Obijalski (kompozytor, aranżer, ale też świetny pianista jazzowy), Amadeusz Krebs i Marco Santana (DJ).

Wśród kompozytorów znajdziemy m.in. Marcina Januszkiewicza, który stworzył całkiem przyjemny numer z wokalnym udziałem Julii Wieniawy i nieco pretensjonalną balladę „Podgorączkowy”, gdzie gościnnie zaśpiewała Natalia Szreoder. Jeśli chodzi o spokojniejsze momenty, to bywa przewidywalnie, żeby nie powiedzieć nudno (płaczliwa „Melodia” i trochę bez wyrazu „Nie wolno mi”).

Bardzo pozytywnie wypadają momenty, gdzie wokalista próbuje wyraźnie przełamać konwencję, z którą mógł być wcześniej utożsamiany. Stąd doskonale brzmiący „Sam 1.0”, gdzie nawet melodeklamacja nie wypada sztucznie. Do tego pojawiająca się w tle trąbka prezentuje się co najmniej dobrze. Energetyczny numer „Rozpalimy ogień” z udziałem Barona też wypada całkiem przekonująco. To nie żaden miałki pop, ale bardziej interesująco rozpisana kompozycja. Nowy singiel „Mordo” niekoniecznie musi przykuwać uwagę warstwą tekstową, ale gdyby tak rozłożyć ten utwór na czynniki pierwsze, okazuje się, że posiada całkiem wprawnie ułożoną linię melodyczną.

Na tym albumie znajdziemy wiele przebojowych, całkiem dobrze wpasowujących się w letni klimat piosenek. I chociaż na tle innych tego typu wydarzeń, ten album niczym szczególnym nie zaskakuje, to w twórczości wokalisty jest znaczącym krokiem w przód. Nie wpisujmy Dawida Kwiatkowskiego w stereotypy.

Dla wielbicieli Dawida „13 grzechów niczyich” będzie egzaminem z bycia fanem. Dla tych, którzy nie przepadają za jego talentem, ten album ponownie ich nie przekona. Jednak trzeba docenić progres młodego piosenkarza, nawet jeśli czuć w tym odrobinę koniunkturalizmu. Duży minus za okładkę.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply