Jacob Flâneur – „Co tam?” [RECENZJA]

Nasz ocena

„Co tam?” to tytuł debiutanckiej płyty Jacoba Flâneura. Jego pierwsze poczynania muzyczne mogliśmy znaleźć na albumie „Będzie Głośno!”, wydanym przez radiową Czwórkę. Poznajcie naszą recenzję tego krążka.

Recenzja płyty „Co tam?” – Jacob Flâneur (2019)

Czasem niewinne zapytanie „Co tam?” może wywołać bardziej zaawansowane przemyślenia. Odpowiedzią na zaczepną formę rozpoczęcia rozmowy mogą być kawałki, które na pierwszym albumie zapisał Jacob Flaneur.

Tytuł płyty „Co tam?” Dawid Jakubowski (bo tak naprawdę się nazywa) tłumaczy w ten sposób – „różnorodność odpowiedzi zawsze mnie zaskakiwała i wprawiała w zadumę nad ludzkim wachlarzem emocji, myśli oraz pomysłów na życie”.

I właściwie poszczególne utwory przybliżają nam mniej lub bardziej istotne rozmyślania nad światem. Wszystkie opowieści Jacob zawarł po obserwacjach zebranych podczas podróży, które odbył począwszy od rodzimej Gdyni, aż po bardziej odległe miejsca – Indie, Kambodżę i Wietnam.

W tych kawałkach znajdziemy poszukiwania własnego miejsca na ziemi. Przez pryzmat osobistych doświadczeń dostajemy rozważania bliskie każdemu z nas.

Teksty są całkiem niezłe, bo nie uderzają prostacką formą, łatwo wyłapać w nich inteligentny błysk i umiejętność przekładania ich na formę hip-hopową. Na szczęście na tej płycie nie dostrzeżemy propozycji naszpikowanych wulgarnym językiem, nadmierną ekspansywnością i przeładowaniem bitów. Pulsujące podkłady muzyczne stanowią narzędzie do melodyjnej dbałości o każdy dźwięk. To duży atut tych kompozycji.

Od strony muzycznej dostajemy szczyptę tradycyjnych naleciałości i odniesień do jazz-funkowej stylistyki („Dziś”), gdzie dodatkowej wartości dodaje kobiecy głos wyrwany z końca lat 70. (wykorzystany sampel Transport Band – „A może by”). Świetny moment. Soulowe smaczki znajdziemy za to w rytmicznym „Szpagacie”. Melodeklamowana forma fajnie trzyma się w rytmie i jedynym niedociągnięciem jest chwilami niechlujnie zaprezentowany język. W „Dobrze” zabrakło dbałości o końcówki, które chwilami się rozmywają. Może wynika to z charakterystycznej maniery muzyka, mająca dodać autentyzmu całości. Jeśli był to celowy zabieg, to nienajlepszy.

Ta płyta jest szczerą próbą odpowiedzenia na pytania, których być może w bezpośredniej konfrontacji Jacob Flaneur nie potrafiłby zadać. Dlatego przekonujący przekaz i specyficzne zetknięcie z muzyką tworzy pewną formę komunikacji ze światem. Żyjemy przecież w czasach, w których nie jest prosto dzielić się emocjami w bezpośrednim zetknięciu z drugą osobą. A ten album takich emocji i przemyśleń zawiera całkiem sporo.

Akcja radiowej Czwórki na płycie „Będzie Głośno!” przyniosła początek Jacoba Flaneura. Natomiast album „Co tam?” jest jego kolejnym, całkiem udanym etapem. Może nie takim, który zasługuje na najwyższe noty, ale wartym swojej uwagi.

Łukasz Dębowski

 

 

Leave a Reply