Album „Art Pop” Miki Urbaniak i Victora Daviesa to odsłona popularnych, znanych wszystkim utworów w szalonych, zaskakujących aranżacjach. Płyta „Art Pop” to fascynująca mieszanka funky i elektroniki, zabawa sztuką i twórcze poszukiwanie nowych brzmień. Poznajcie naszą recenzję tej płyty.
Recenzja płyty „Art Pop” – Mika Urbaniak & Victor Davies (Wydawnictwo Agora, 2019)
Mika Urbaniak i Victor Davies nie od dziś razem współpracują. Victor wyprodukował dwie płyty Miki. Tym razem spotkali się w innej sytuacji muzycznej. Nagrali wspólnie dwanaście klasycznych piosenek pop-rockowych ze światowego, ale też polskiego repertuaru. One wszystkie wypełniły ich album „Art Pop”.
Cały krążek został zaśpiewany na dwa głosy, do czego przyczynił się sam Quincy Jones! To właśnie z nim Mika Urbaniak wystąpiła na jednej scenie. Po wspólnych rozmowach Quincy doszedł do wniosku, że najlepszy efekt będzie, gdy zaśpiewa ona wszystkie piosenki razem z Victorem. I tak się stało.
Mamy tu do czynienia z pogodnymi, gustownie zaprezentowanymi piosenkami. I nie powinno to być zaskoczeniem. W końcu każde z nich na co dzień nie uciekając od rozrywki, robi rzeczy artystycznie wysmakowane. Niektóre z tych kompozycji są sporym zaskoczeniem.
Szczególnie przyciągają uwagę te, które pochodzą z dorobku wykonawców rockowych. Takie piosenki jak „Sweet Childe O’ Mine” Guns N’ Roses, czy „Use Somebody” przeszły całkowite przeobrażenie. Zawsze podstawą jest wyraźnie odwzorowana linia melodyczna, ale to co dzieje się dalej wymyka się już jakimkolwiek przewidywaniom. Niemal każdy z tych utworów podszyty jest delikatnym elektropopowym pulsem, ale też nieprzesadnie zawiłą warstwą instrumentów. Do tego na swój sposób każda piosenka prezentuje się prosto.
Mika i Victor nie dali się ponieść przesadnie wyobraźni, przez co takie podejście nie gubi właściwych interpretacji. Zaskoczeniem jest „Ludzkie gadanie” Maryli Rodowicz, które tu dostało cieplejszej i bardziej współczesnej otoczki. Mika świetnie odnalazła się w delikatnie zaprezentowanej formie tej piosenki. Jej głos w takich kompozycjach zyskuje na wartości.
Być może nie każdemu przypadnie do gustu nowa wersja „Snu o Warszawie”, która nosi znamiona kultu. Przez wielu odbierana jest jako jedna z wizytówek Czesława Niemena i syntetyzm muzyczny nie każdemu musi przypaść do gustu, tym bardziej, że w kilku miejscach Victor śpiewa ten utwór po angielsku. Zaskakująco, inaczej, lecz niekoniecznie przekonująco. Na uwagę zasługuje za to chociażby „Mr. Brightside”, gdzie gościnnie pojawiła się Maria Sadowska. Piękny moment. Prince także nie pogniewałby się na nową wersję jego przeboju „Pop Life”.
Album „Art Pop” to ciekawe spojrzenie na klasyczne kompozycje, które wszyscy znają, ale niekoniecznie do nich już wracają, bo stały się mocno wyeksploatowane medialnie. Dzięki tym wersjom można znów nabrać ochoty na ich ponowne wysłuchanie. No chyba, że zostaniemy przy interpretacjach Miki Urbaniak oraz Victora Daviesa. Czemu nie. I chyba to należy uznać za dużą wartość tej płyty.
P.S. Do płyty dołączona jest książeczka z reprodukcjami neoimpresjonistycznych obrazów Victora Daviesa.
Łukasz Dębowski