Po dwóch latach od wydania przełomowego dla wodzisławskiej grupy albumu „Momentum” zespół Walfad powraca z nowym krążkiem. „Colloids” to gęsta, pełna nagłych zwrotów akcji opowieść. Tym razem otrzymujemy angielską wersję tego krążka.
Mimo buntowniczego charakteru nie brakuje w nich liryzmu i subtelności tak silnie obecnych na poprzednich albumach grupy. Zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją tej płyty.
Recenzja płyty „Colloids” – Walfad (2018)
W natłoku nowości muzycznych może nam przemknąć coś naprawdę wartościowego. Niewątpliwie jest nim nowy album zespołu Walfad pt. “Colloids”, który dowodzi temu, że polska muzyka progresywna – choć nie jest medialnie eksponowana – ma się całkiem dobrze.
Na pewno angielska wersja tego albumu jest ciekawostką dla słuchaczy, dzięki której grupa ma szanse przebić się na szerszy rynek muzyczny. A nie można odmówić temu albumowi atutów, które mogą przykuć uwagę fanów takiej muzyki zagranicą.
Bo przecież nie tylko Riverside jest jedynym zespołem, który potrafi sprawnie działać na podobnym gruncie muzycznym. Być może muzyka Walfad nie jest tak widowiskowa i rozdmuchana produkcyjnie, to jednak panowie potrafią przykuć zainteresowanie na dłużej.
Zwraca uwagę duża dojrzałość twórcza i całkiem niezłe teksty wokalisty Wojciecha Ciuraja. I choć brakuje chwilami bardziej przestrzennego rozbudowania kompozycji, to i tak ich forma ulega zaskakującej ewaluacji. Szczególnie dobrze to słychać w rasowo brzmiących “Colloids” (podzielonych na trzy części), gdzie muzyczne tempo zmienia się, co fajnie prezentuje się w ostatniej, najbardziej energetycznej części kompozycji.
Rzetelne podejście do tematu uświadczymy także w sprawnym prowadzeniu instrumentów. I słychać to w totalnie zawodowych solówkach gitarowych, chociażby w “Rust”. Zwraca również uwagę niemodne brzmienie klawiszy, które dodają charakteru całości. Największą uwagę budzi mocniej poprowadzony motyw w utworze “Jottings”. Cały zespół poszalał w nim muzycznie, a przy okazji kompozycja ukazuje ich niebywałą sprawność techniczną. To takie momenty wynoszą ten album ponad przeciętną.
Cieszy fakt, że istnieją wykonawcy, którzy są wierni własnemu postrzeganiu muzyki. Nie dają się zwieść modnej “niby” alternatywie, dzięki czemu tworzą rzeczy ważne.
Umiejętność wyszukiwania takich wykonawców jak Walfad to już zupełnie inna sprawa. Szkoda, że wytwórnie boją się promować takich wykonawców, tym bardziej, że chłopaki prezentują się zawodowo i potrafią tworzyć rzeczy, o których nie śniło się bardziej popularnym zespołom. Być może przydałby się sprawniejszy producent, który będzie potrafił z jeszcze większym rozmachem ukazać ich ogromny potencjał. Wciąż jest jednak i tak bardzo dobrze.
Nowa wersja płyty posiada zmienioną grafikę.
Łukasz Dębowski