Melancholy Hill – „Stały niedosyt”

Nasz ocena

Zespół Melancholy Hill powstał w 2015 roku w Warszawie. Na początku marca tego roku ukazała się ich płyta pt. „Stały niedosyt”. Poznajcie naszą recenzję tego albumu.

“Stały Niedosyt” to 8 utworów – opowieści o tym, co przez ostatnie lata i miesiące muzycy z Melancholy Hill chcieli z siebie uwolnić.

fot. okładka płyty (materiały prasowe)

Recenzja płyty „Stały niedosyt” – Melancholy Hill (wydanie własne, 2019)

Po dobrzej przyjętej EPce „Hello Heaven” z 2016 roku, zespół Melancholy Hill powraca z pełną płytą pt. „Stały niedosyt”. Tym razem dostajemy osiem premierowych piosenek w tej samej lekko rozmytej, ale wciąż gitarowej stylistyce.

 

Panowie stawiają na kompozycje pokryte neurotyczną melancholią z jazgotliwym brzmieniem gitar („Hala odlotów”) i niepokojąco brzmiącymi bębnami („Lost Crowd”). W jedynej angielskiej propozycji maniera wokalisty Michała Oleszczyka, bliska jest Robertowi Gawlińskiemu za czasów debiutanckiej płyty Wilków. No i ten niedzisiejszy klimat.

Całość wyrwana została ze stylistyki, która charakterystyczna była kilka, a może nawet kilkanaście lat temu. Mamy tu do czynienia z melodyjnym, smutnym, ale jakże ambitnym i nie do końca oczywistym rockiem („Momenty”). Nieprzeforsowanie muzyczne i duża swoboda w przemieszczaniu się w takiej stylistyce, to ważna część ich poczynań. I trzeba przyznać, że taka nostalgia bywa niezwykle ujmująca („Dym”), bo pewne sytuacje muzyczne wychodzą zespołowi w sposób zupełnie niewymuszony.

Wciąż słychać w tym wszystkim muzykę, która swoje źródła ma zdecydowanie na Wyspach. Pewne naleciałości są bardzo czytelne. Może przez to, nie każdy moment bywa niezwykle oryginalny, ale wciąż wart swojej uwagi.

Ważnym elementem tych piosenek są teksty. Jak dobrze, że słowa tym razem są w języku polskim (poza wspomnianym wyjątkiem). To ważne ogniwo ich muzyki, które nie przynosi wstydu Melancholly Hill, a nawet można stwierdzić, że dzięki temu ich muzyczna wypowiedź zyskała na jakości.

Album „Stały niedosyt” nie może być słuchany zawsze i wszędzie. Trzeba znaleźć dla tej płyty odpowiedni moment, by nauczyć się ją rozumieć. W przeciwnym razie może wydawać się trochę nudna i mało potrzebna. A przecież kilka chwil bywa naprawdę wartościowych.

Łukasz Dębowski

 

Płytę „Stały niedosyt” Melancholy Hill znajdziecie pod linkiem:

https://melancholyhill0.bandcamp.com/album/sta-y-niedosyt

 

 

fot. materiały prasowe

Jedna odpowiedź do “Melancholy Hill – „Stały niedosyt””

Leave a Reply