Tymek – „Klubowe”

Nasz ocena

„Klubowe” jest dziełem przypadku, który przerodził się w duży projekt poprzez utwór „Język ciała”, mającym przepowiadać zabawę muzyką i zabawę dzięki muzyce. Kolejny singiel „Romans” był dowodem, że ta płyta stanie się przełomem w twórczości Tymka. Poznajcie naszą recenzję tego albumu.

Recenzja płyty „Klubowe” – Tymek (2019)

Po debiutanckim krążku „JestemTymek” z 2017 roku i ubiegłorocznym, ciepło przyjętym „Sono”, pod napływem inspiracji i zainteresowaniem się muzyką rosyjską, zaprezentował nam nowy album pt. „Klubowe”. Początkowo miał być tylko spontaniczny singiel, następnie EPka, która przerodziła się jednak w pełnoprawny album.

 

 

Pierwszym singlem był „Język ciała” z gościnnym udziałem Big Scythe. Utwór ten zaprezentował młodego rapera szerokiemu gronu Polaków, przez zdobycie szczytów list przebojów w jednej z najbardziej popularnych, komercyjnych rozgłośni radiowych. Singiel zdążył pokryć się już „platyną”.

Jak sama nazwa wskazuje, album ma przede wszystkim bawić, pozwolić odciąć się od codzienności i dostarczać chilloutowego klimatu. Zamysł ten jak najbardziej się udał. Odprężający „Romans”, brudna i wulgarna „Bajka” czy energiczne „Poza kontrolą”, to tylko kilka z wielu „Klubowych” tracków, zasługujących na uwagę.

Tak jak przy „Sono”, tak i tutaj raper powierzył produkcję płyty mało znanemu producentowi. Tym razem C0PIKowi. Ten wykonał swoją robotę na medal, bo brzmienia zostały dopasowane perfekcyjnie do barwy głosu wokalisty. Prócz tego energia płynąca z całości współgra ze słowami, będącymi równie ważnym elementem albumu co bity, które oscylują na pograniczu elektroniki i house’u.

Wśród gości są: wcześniej wspomniany Big Scythe, wschodząca gwiazda Pater, Frosti Rege znany chociażby z gościnnej zwrotki w poprzednim albumie, a także hiszpański raper Bambax.

Dla osób, które śledzą poczynania rapera, czy znających jego „Z ziemi włoskiej do Polski”, nie zdziwi fakt, iż Tymek rapuje gdzieniegdzie po włosku. To wyjście naprzeciw swoim fanom, a także nawiązanie do własnego dzieciństwa.

Wśród 10 utworów, można znaleźć wiele przekazu czy historii Tymka, współgrających z chwytliwą linią melodyczną. Takim utworem jest chociażby kawałek „Końcowe napisy”, rozliczający poniekąd „starych znajomych”, którzy prawdopodobnie zwątpili w naszego bohatera. Lecz kiedy ten osiągnął komercyjny sukces, chcieli znów wrócić do grona jego znajomych.

Mimo imprezowej tematyki i dużej ilości nawiązań do przelotnej „miłości”, Tymek zaserwował słuchaczom prawdziwą perełkę pt. „Jedyna”. Któż z nas nie chciałby poznać i być przy kobiecie, przy której liczy się coś więcej aniżeli fizyczność.

„Klubowe” jest bardzo dobrym, rozrywkowym albumem. Jednak nie każdemu może przypaść do gustu klimat płyty, a także autotune, który mimo wszystko nie razi, tak jak u niektórych raperów.

Adrian Kaczmarek

Lista utworów:

1. Interesy
2. Romans
3. Język ciała feat Big Scythe
4. Z ziemi włoskiej do Polski
5. Banalne feat. Wiatr
6. Jedyna
7. Poza kontrolą
8. Bajka feat. Frosti Rege, Pater
9. Amore feat. Bambax
10. Końcowe napisy

 

4 odpowiedzi na “Tymek – „Klubowe””

  1. Nie jestem w stanie zrozumieć połowy tekstów tego „dzieła”, a słucham jakieś 5-6 płyt dziennie. Tu nawet nie chodzi o auto-tune, tylko o poprawne wypowiadanie słów, co z punktu widzenia rapera powinno być chyba sprawą podstawową. Nikt nie oczekuje od raperów wchodzenia w rejestr gwizdkowy, ale to co jest zaprezentowane na tym albumie, to zwykła błazenada, a promowanie tego dając ocenę 4/5 uważam za niesmaczne i promujące krzywy obraz pojęcia „dobra muzyka”. Nie słuchajcie tego dzieci 🙂 Wujek Kamil odradza.

  2. Ilość przesłuchanych płyt w ciągu dnia, raczej nie jest dobrym wyznacznikiem. Można zrobić 100 marnych pompek, które nic nie wniosą, a można wykonać 20 dokładnych. Tak samo z muzyką. Wypada przesłuchać dokładniej, spędzić z materiałem trochę czasu, wgłębić się w kulisy powstania, a w razie wątpliwości, włączyć stronę, na której można poczytać teksty. Kolejna rzecz, jak sam Tymek podkreślał, tak i tu widnieje, że to album w zupełnie innym stylu, „imprezowy”. Polecam także przesłuchać, czy chociaż przeczytać pierwszą zwrotkę „Amore”. Aczkolwiek opinię szanuję. Pozdrawiam.

  3. Oczywiście pisząc, że słucham kilka płyt dziennie, nie miałem na myśli, że to jest wyznacznikiem dobrego gustu. Chodziło mi raczej o swego rodzaju „osłuchanie” z muzyką, którą trawię w ilościach raczej sporych. I oczywiście, zgadzam się również, że odbiór muzyki jest sprawą raczej indywidualną. Słuchamy w końcu tego, co nam odpowiada. Niemniej jednak są pewne wyznaczniki określające czy dana płyta jest powiedzmy akceptowalna czy też powinna gdzieś zginąć w odchłani Spotify. A ta jest chyba w top 5 Spotify (dlatego trafiłem na nią) i dziwi mnie zwyczajnie co w niej jest takiego ciekawego. Ale może jestem za stary już na taką muzykę… Pozdro i sorry jeśli niepotrzebnie wzburzyłem!

Leave a Reply