Arek Kłusowski powraca ze swoim długo wyczekiwanym debiutanckim albumem „Po tamtej stronie”. Materiał, który usłyszymy na płycie, doskonale przedstawia bardzo dobry warsztat wokalny i „tekściarski”, a przede wszystkim wyrazistą osobowość artysty. Poznajcie naszą recenzję tej płyty.
Recenzja płyty „Po tamtej stronie” – Arek Kłusowski (Fonobo, 2019)
Niełatwo było się domyślić, co znajdziemy na debiutanckiej płycie Arka Kłusowskiego „Po tamtej stronie”. Przez lata wokalista nagrał wiele piosenek, szukając właściwego środka wyrazu, który będzie idealnie współgrał z nim samym. Bez większych zastrzeżeń można powiedzieć, że się udało.
Jak napisał Arek w książeczce: „Ten album zamyka długi etap mojego życia, do którego już nie wrócę”. Faktycznie, o tych minionych przeżyciach śpiewa m.in. w piosence „Zbieg samotności”. A skoro już jesteśmy przy warstwie lirycznej, trzeba docenić jego poczynania na tym gruncie. Wokalista posiada umiejętność tworzenia opowieści, które uchyliły się przed strzałami banalnych skojarzeń i słów. Arek potrafi celnie, bez zagmatwania opisywać najróżniejsze, często nieco gorzkie przemyślenia. Czuć celność każdego stwierdzenia.
Dzięki temu wiemy od razu, co autor miał na myśli i brak tu nudnej dosłowności. Jeden z lepszych tekstów to „Rocznik 92”. „W moim roczniku ludzie przestali się cieszyć, wielkie marzenia zostały zniszczone przez leki” – w takich tekstach słychać, że autor ma coś do powiedzenia i wyrzuca się z siebie, to wszystko, co go psychicznie uwiera.
Jego teksty nie są gorsze od tych, które pomogła mu napisać m.in. Daria Zawiałow. Jest w nich błyskotliwa myśl oraz nienadęta do granic niby poezji opowieść. To wystarczy, żeby było dobrze.
Od strony muzycznej także możemy być nieco zaskoczeni. Całość została gustownie ubrana w nowoczesne, ale nieprzesadnie syntetyczne dźwięki. Delikatna elektronika przemienia się w organiczne brzmienia żywych instrumentów. Czuć w tym odrobinę retro-stylu („Po tamtej stronie”, „Ally”).
Taką ambitniejszą formę popu można znaleźć już w kilku polskich produkcjach i choć nie jest on już niezwykle oryginalny, to pasuje do Arka. To jego osobowość rozpycha te kompozycje nadając im własnego sznytu. Jednak łagodna forma piosenek nie staje się niszowa oraz trudna do okiełznania. Wręcz przeciwnie, kompozycje wkręcają się i po kilkakrotnym przesłuchaniu łatwo docenić ich urok.
Linie melodyczne zostały ułożone w dosyć czytelny sposób, przez co wyraźnie da się wyczuć ich nośny charakter („Odejdź”). Ciekawie rozpracowane zostały partie instrumentów („Szukam”). Sample i syntetyczne zabiegi nie przebijają się raczej na pierwszy plan, bo natychmiast odzywa się starannie zakreślona forma żywego grania („Zbiegi samotności”). Bywa też nieco bardziej oszczędnie, ale jakże gustownie („Dzień po”).
Arek nie epatuje także nadmiernie głosem, nie chwali się jak wiele potrafi od strony wokalnej. Raczej układa się w rytm płynących piosenek. Może czasem nawet brakuje mocniejszego uderzenia, które odsłoni pełną charyzmę Kłusowskiego. Nie od dziś wiadomo, że głosem potrafi paraliżować, a nawet wbijać w konsternację. Na tej płycie tego nie znajdziemy. Być może to nie ten czas i najwłaściwsze miejsce. W końcu to już nie ta osoba, którą poznaliśmy kilka lat temu w programie The Voice of Poland.
Albumem „Po tamtej stronie” Arek Kłusowski wyprzedził oczekiwania względem własnej osoby. Nikt nie był w stanie określić jego dzisiejszego położenia, stąd te piosenki być może nie dla każdego będą całkowicie satysfakcjonujące.
Nie da się jednak ukryć, że wokalista zrobił kawał dobrej roboty. Świetnie się tego słucha. Warto się nawet w te piosenki bardziej zaangażować. Wsłuchiwanie się wychodzi na dobre. Z taką osobowością, artyzmem i artystyczną wyobraźnią ta płyta nie mogła się nie udać. Oby ten krążek nie był tylko zamknięciem długiego etapu w życiu wokalisty, ale otwarciem czegoś zupełnie nowego.
Łukasz Dębowski