Premiera płyty KAMP! i trasa koncertowa

Nasz ocena

Po prawie trzech latach od ostatniego albumu KAMP! powraca z nową płytą pt. „Dare”. Więcej w dzisiejszej recenzji. Dodatkowo zespół wyrusza tej jesieni w trasę koncertową, aby w trzynastu miastach zaprezentować na żywo świeży materiał.

 

Recenzja płyty „Dare” – KAMP! (Wydawnictwo Agora, 2018)

To co wyprawia KAMP! na trzeciej płycie pt. „Dare” jest zdecydowanie godne uwagi. Odeszli od zaawansowanej electro-alternatywy znanej z „Ornety”. Tym razem otrzymaliśmy zestaw mocno energetycznych kawałków, jak zwykle świetnie wyprodukowanych. Słuchając tego albumu można mieć wrażenie, że wszystko przyszło im z ogromną łatwością.

 

Panowie posiadają zdolność łapania dźwięków w locie i to tworzy niezwykle chwytliwe melodie. I choć może się wydawać, że całość jest bezpretensjonalnie lekka, to trzeba przyznać, że liczy się tu także dbałość o teksty. Muzyka, owszem pobudza zmysły i tworzy obraz kolorowych pejzaży, ale słowa uderzają czasem w nieco gorzki ton.

Już jedna z propozycji singlowych tj. „Don’t Clap Hands” była niezbyt pogodna od strony lirycznej. Jak sami mówili o tym utworze: „To nie jest zbyt optymistyczna piosenka. Dużo ostatnio przygnębiających newsów. Kiribati zatonie w tym stuleciu, olej palmowy wylewa się już nie tylko z Nutelli, a nad Bałtykiem ludzie mordują foki. Wyszedł nam kawałek słodko-gorzki, co u nas jest dość częste. Ale jeśli można gdzieś na chwile zapomnieć o tym co wyczyniamy z naszym środowiskiem, to właśnie na parkiecie.” Zespół skupia też uwagę na tolerancji i otwartości do innych.

I to się ceni, bo muzyka rozrywkowa nie musi być bezwartościową masą i udowodnili to już na pełnej płycie „Kamp!” z 2012 roku, choć ich historia sięga znacznie dalej, bo już w 2009 roku ukazała się ich pierwsza EPka. Wtedy już okazało się, że są wydarzeniem, co potwierdzili także nowym krążkiem.

Kolejny raz ich muzyka wykracza poza granice naszego kraju. Kamp! poruszają się po rejonach muzyki elektronicznej/tanecznej/klubowej z taką ogładą, jakby mieli ją we krwi. I pewnie mają. Co prawda w nowych kompozycjach słychać wszystko to, co świat już trawi od miesięcy, ale potrafią przetwarzać to na własny użytek.

Nie najważniejsza staje się modulacja głosu w „Dalidzie”, a porywający charakter tego utworu. Nie inaczej jest w żywiołowym „F.O.M.O.”. „Nanette” to znów małe nawiązanie do lat 80. Pięknie gra.

Jeszcze jedna rzecz jest doskonała na tym albumie. Ich muzyka wyrywa się z ram skostniałego elektropopu, którego przecież ostatnio tak dużo nie tylko na polskim rynku muzycznym. Porywa, ale też przynosi refleksję. Jeśli taki był cel, to został on osiągnięty. Sprytnie Kamp! zmajstrowali tę płytę.

Łukasz Dębowski

 

 

Jednocześnie KAMP! wyrusza w trasę koncertową, na którą zapraszamy!

Harmonogram trasy:

5.10.2018 - Wrocławskie Centrum Kongresowe, Wrocław
6.10.2018 - Tama, Poznań	
7.10.2018 - K4, Szczecin
12.10.2018 - Soda Underground Stage, Łódź 
18.10.2018 - NRD Klub, Toruń
19.10.2018 - CKiS Oskard, Konin
20.10.2018 - Królestwo, Katowice 
21.10.2018 - Zet Pe Te, Kraków
8.11.2018 - Verite Muza, Koszalin
9.11.2018 - Dom Ówka, Słupsk
10.11.2018 - Sfinks 700, Sopot
17.11.2018 - Dom Kultury, Lublin		
23.11.2018 - Smolna, Warszawa

Leave a Reply