Bass Astral x Igo – „Orell”

Nasz ocena

„Orell” to drugi album długogrający Bass Astral x Igo, wydany nakładem wytwórni Iglo Records. Elektroniczny duet z Krakowa tworzą producent Kuba Tracz i wokalista Igor Walaszek, których możecie pamiętać z zespołu Clock Machine.

Recenzja płyty „Orell” – Bass Astral x Igo (Iglo Records, 2018)

 

Każda próba szufladkowania drugiej płyty Bass Astrala x Igo nie będzie do końca określała ich muzycznej wyobraźni. Poruszając się po meandrach muzyki elektronicznej można odnaleźć niezwykle ciekawe rejony. Niby to wszystko już gdzieś słyszeliśmy. Świat od lat tworzy taką muzykę. Wystarczy przytoczyć takie zespoły jak – Justice, Daft Punk, MGMT, czy Kavinsky.

Muzyka electro nie musi kojarzyć się jednoznacznie, może być ogromną przestrzenią, która aż prosi by czerpać z niej inspirację i przekształcać ją na własny użytek. Dzięki temu rodzi się mała indywidualność.

Jak sami mówią: „Zaprosiliśmy do studia muzyków poznanych przy projekcie Bass Astral x Igo Orchestra. Kwartet smyczkowy, sekcja dęta, przesterowane gitary versus maszynki perkusyjne i kultowe analogowe syntezatory z lat 80. Płynęliśmy z nurtem, a proces twórczy całkowicie nas pochłonął na wiele miesięcy”. I faktycznie to wszystko tu dostajemy, ale w jakiejś 'odjechanej’, kosmicznej przestrzeni.

Do tego trzeba dodać, że Igor Walaszek jest jednym z ciekawszych wokalistów i każda z tych piosenek zyskuje dodatkową wartość poprzez jego wyrazisty głos („Refusen”). Nie rezygnuje jednak z używania wokoderów i procesorów modularnych.

Każda z piosenek posiada nieograniczoną, czasem długą formę (niektóre z nich trwają po 6, a nawet 9 minut!). Jednak nie znajdziemy tu zbędnych dłużyzn. Wszystko jest na swoim miejscu i staje się niezwykle wciągające.

Poszczególne elementy np. basowych zagrywek, czy smyczki, pojawiają się znienacka, a potem giną w kolorycie kolejnych muzycznych dostawek („Close To Your Love”). Kreatywnością popisali się panowie w bujającym na wszystkie sposoby „Quincy Jones”, gdzie oprócz syntetyzmu brzmień, można wyłapać nawet elementy wytrawnego R’n’B. Mocniejszym bitem wyróżnia się jedynie „Melodia 5.0”, choć i tutaj odnajdziemy wielowątkowość muzyczną.

Całość nie została uknuta w jakiejś alternatywnej próżni. Dobrze się tego po prostu słucha, a to ze względu na „electro-elegancję”. Melodie są czystym objawem pomysłowości, a naszpikowanie ich wieloma pomysłami i czytelnymi inspiracjami staje się wybitnym rozwiązaniem.

I choć podobnych produkcji można odnaleźć już wiele także na polskim rynku muzycznym, to wbrew wszystkiemu przebija się indywidualizm obu panów, czyli Bass Astrala i Igo. Ciężko dopowiedzieć resztę. Trzeba posłuchać.

Łukasz Dębowski

Leave a Reply